Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Komentarz czytelnika (Paweł Wycisło): Jeszcze nie otarłem uszu ze śliny po "The Echo Of The World", nadal z trudem przełykam ślinę przy "Leave Him Now", a tu kolejne dokręcanie śruby, jakby to był pieprzony Henry James. Niby wszystko jest w porządku, pod kontrolą, w bezpiecznym wydaniu album-tracka, ale nadchodzi druga minuta i dwudziesta sekunda i szlachetną indie-rockową prostotę (starannie pielęgnowany brak zaangażowania, upiorną rezygnację) rozsadza desperacja. Tylko tak warto żyć, gdy jesienny spleen zagląda prosto w oczy.