Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Przyznam, że nie wiązałem wielkich nadziei z powrotem Christiny, a tu taki post-r’n’b-trapowy, wielokrotnie złożony zaskok. W teorii to tylko zlepek większości obecnych trendów w popie, ale wszystko jest tu tak ciekawie i wielowątkowo skonstruowane (Kanye, zdejm czapkę!), że utwór z miejsca sprawia wrażenie czegoś naprawdę świeżego. Wszystko przyspieszyło jak w syntezatorowej, ovosoundowej zorbie.