Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
pierwszego stycznia wyszło kolejne gówno od gościa łączącego vocaloidowy j-pop z deathmetalowymi tekstami (często powraca motyw zabijania i jedzenia dzieci). kibolem jestem od debiutu, który pozostaje w dorobku pozycją najbardziej konwencjonalnie piosenkową - już tam słychać ogromne osłuchanie i wiedzę ('tsuki no yokai'!); a te muszą niezawodnie doprowadzić twórcę do stworzenia w końcu płyty rejestrującej proces bicia konia, od pociskania napletka dwupalczaście aż do postorgazmicznej chandry. czyli: najnowszy album kikuo jest folgujący sobie i dla postronnych hermetyczny. porażająca muzykalność wszakże przemawia u tego artysty spod nawet najbardziej wkurwiającego samogwałtu. najmocniej w closerze - tu zostajemy na 150 sekund tylko z hatsune miku i pojedynczym piano rollem. jedzcie go. i dzieci.
Nowy, obudowany wokół brutalnego, basowego bitu utwór wokalistki z Florydy przywołuje wspomnienia o najbardziej epickich nocnych wypadach na miasto ze znajomymi królika. Elegancja w świetle tokijskich neonów.
Wciaż jeszcze młoda, zakochana w Britney Spears Niemka coraz mocniej rozpycha się na popowej scenie. Jej najnowsza propozycja to istne spełnienie marzeń każdego spragnionego prostych przyjemności poptymisty. Kim, to będzie Twój rok!
Ostatnia nadzieja białych (Andrzej, nie daruję Ci tej/tych nocy) serwuje niepodrabialny, znerwicowany jazz-pop dla snobujących się zombiaków. Być może najbardziej nieoczywista pozycja w stawce najlepszych singli AD 2017. Rudy, pokazałeś im, jak to się robi!
Dziewiętnastolatka z Brooklynu to kolejna ciekawa artystka z wezbranej fali młodych, zakochanych w 90s singer-songwriterek. Indie-popowe, wzbogacone r'n'b-funkowym nerwem "Pussy Is God" olśniewa selektywną, gładką produkcją i nienachalną przebojowością. Amandla Stenberg musi być dumna, że ma tak zdolną dziewczynę.
Początkujący duet z Londynu świetnie odnajduje się w stylistyce tęsknej muzyki klawiszowej i z dużą lekkością oddaje do użytku electro-popową balladę w duchu Fleetwood Mac. Halo Policja, proszę przyjechać na fejsa, bo mamy tu do czynienia z gustownym, uzależniającym mostkiem.

Najmłodszy polski wieszcz narodowy bierze na swoją konsolę kontrowersyjny hit mumble-rapu. Efekt końcowy przerasta oczekiwania.
Jeśli chcecie odpocząć chwilę w oparach rozmarzonego, wychillowanego r&b, to sprawdźcie tego niepozornego jointa. Mała rzecz, a cieszy.
Młodociana Kodie Williams zaczyna widowiskową rozróbę na rapowej scenie, która wciąż jeszcze ocieka testosteronem. Właśnie tak uzależniające kawałki czynią z niej prawilną kandydatkę na traperkę roku. Że ja nie przesłucham tego więcej niż dziesięć razy z rzędu? Potrzymajcie mi koktajl mołotowa.