SPECJALNE - Artykuł

Porcys 20.0: 20 porcyscore'owych płyt na 20-lecie serwisu
31 grudnia 2021W tym roku minęło dokładnie dwadzieścia lat od powstania niezależnego serwisu Porcys. Postanowiliśmy uczcić ten jubileusz skromnym zestawieniem albumów, które przez cały okres działania serwisu jakoś kojarzą się z Porcys. Czasami są to nasze odkrycia, a czasami są to płyty, które doceniliśmy bardziej niż pozostałe portale, bo uważaliśmy, że mocno na to zasługują. Zapraszamy Was do zestawienia Porcys 20.0. No i oczywiście życzymy szampańskiej zabawy i szczęśliwego nowego roku!
Je Suis France
Fantastic Area
2003, Orange Twin
Pisaliśmy:
Gdyby ten album powstał jakieś 10 lat wcześniej, to wielce prawdopodobne, że France zrobiliby karierę na miarę ówczesnych gwiazd indie, a sama płyta byłaby zapewne wymieniana jednym tchem w towarzystwie Icky Mettle czy innego Slanted & Enchanted. Jednak na swoje nieszczęście JSF nie trafili na czas boomu college-rocka i dziś wiedzę o istnieniu FA posiadają tylko wybrani.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2009
Department Of Eagles
The Whitey On The Moon UK LP
2003, Isota
Pisaliśmy:
Autorzy płyty z kolei odważyli się pochodzić z jUKeja, ciężko kpiąc (nawet gdy krążek przybiera postać folkowca lub niezal-rockowca) z utrzymywanego od zarania dziejów, czyli gdzieś tak od końcówki lat 60-tych, stereotypu "brytyjskiego grania". Zresztą, to nie jest żadne granie, ani amerykańskie, ani kolędowe, ani death-trash-kill-pain-bitch-fuck!-metalowe. Nawet marsjańskie trendy będą tak wyglądały najwcześniej za półtora wieku, i to przy korzystnych reakcjach chemicznych na Słońcu. I pomyśleć, że przy tym całym odrealnieniu mowa tu o krążku bardzo przyjaznym, przyswajalnym, nawet ciepłym.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2004
Rechenzentrum
Director's Cut
2003, Mille Plateux
Pisaliśmy:
Pamiętam tydzień lewitacji po odkryciu Director's Cut. Z ową płytą nie rozstawałem się, można powiedzieć, w ogóle. Zafascynowany geniuszem sąsiadów z Berlina, zostałem uzależniony od ich minimalistycznych clicków, ambientowego tła i subtelnie przewijającej się psychodelii. W pewien piątek nie wytrzymałem i postanowiłem w końcu podzielić się z kimś swoim odkryciem. Zaprezentowałem dumnie krążek pierwszym trzem znajomym napotkanym osobom w szkole i okazało się... że ich n i e m a.
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2004
Obrońcy Hardkoru
Epikurejski Cytoblast Ulicy
2004, Salami
Pisaliśmy:
Jezu, jesteście taką bandą frajerów, jeśli nie lubicie tej płyty. Przynajmniej Obrońcy Hardkoru muszą tak myśleć. Przynajmniej mogliby to mieć w jakimś tekście. Wiecie przecież, że oni nie rapują tych wszystkich rzeczy na serio: że jak ktoś was będzie bił, to może będą właśnie oni, że ruchają laski w krzakach, że wciągają w chuj koksu, że kochają Meza. To wszystko żarty. Prawda, bando frajerów?
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2009
Sciflyer
The Age Of Lovely, Intimate Things
2005, Claire
Pisaliśmy:
Magiczny transfer wyobraźni w minioną epokę, zarażający tęsknotą za lżejszą odmianą indie-shoegaze początku lat 90-tych. Tchnie z tej gęstej siatki przeźroczystych gitarowych powłok i skrytego pod nimi anemicznego wokalu zdecydowanie popowa wrażliwość oraz pewna ulotna, senna nostalgia. Płyta stwarza wrażenie continuum, transowo rozplątując pojedyncze tematy bez grama onanizmu.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
Lisa Shaw
Cherry
2005, Naked Music
Pisaliśmy:
Och, gdyby ktoś zdążył mnie przed Sylwestrem poinformować, że legendarna we wtajemniczonych kręgach, obdarzona boskim głosem "house diva" po wielu latach featuringów u najsłynniejszych DJów i kilku maksisinglach wydaje wreszcie wściekle antycypowaną w środowisku, pełnowymiarową solówkę. I gdyby uściślił, że materiał brzmi jak Sade produkowana przez wczesnego Herberta. Albo lepiej – jak Junior Boys ze zmysłową wokalistką na mikrofonie. I że jak Greenspan, laska nie umie napisać melodii, która by nie chwytała za serducho.
przeczytaj brudnopis
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2009
Ris Paul Ric
Purple Blaze
2005, Academy Fight Song
Pisaliśmy:
Kluczem do rozeznania w obecnym świecie Richardsa jest słowo "intymność". Zrealizowana na spółkę z Timem Heckerem (tak, tym), Purple Blaze wydaje się spowiedzią zarejestrowaną na mikrofon: ot, siedzi chłopak z gitarą i brzdąka podśpiewując. Heard it all before, right? Lecz Tymek H. błyskotliwie narusza tę czystość, manipulując planami dźwiękowymi, obracając ścieżki, dodając w tle niepokojące szumy i pogłosy oraz niemal ambientowe studio recordings, łączące konkretne piosenki w rodzaj suitki.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2009
Changes
Today Is Tonight
2006, Drama Club
Pisaliśmy:
Co prawda mamy po drodze jeszcze ponure "Such A Scene", przywołujące dobre fragmenty Antics i nawet atmosferę The Cure gdzieśtam w oddali, jednak o sile i wyjątkowości Today Is Tonight decyduje bardziej stonowana strona The Changes, niezależnie od tego czy przemycana cichcem w skocznych numerach czy eksponowana w balladach.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
Thief
Sunchild
2007, Sonar Kollektiv
Pisaliśmy:
Połączenie art-rocka, folku, baroque-popu z nu-jazzem nigdy jeszcze nie było tak doskonałe, o ile w ogóle ktoś wcześniej wpadł na taki pomysł. Gąszcz akademickich harmonii, prog-rockowych sztuczek i zaawansowanych technik studyjnych, który w rękach mniej utalentowanych muzyków mógł zmienić się w ojca artystycznej klęski, tu okazał się bezsprzecznym atutem; co więcej, piękno ekspresji Thief dociera do każdego odbiorcy, bez względu na zasób jego wiedzy muzycznej.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2000-2009
Lars Horntveth
Kaleidoscopic
2008, Smalltown Supersound
Pisaliśmy:
Sam artysta twierdzi, że chciał stworzyć otwartą, wielogatunkową, niekończącą się ścieżkę dźwiękową na kształt pamiętnika, której narracja biegnie swobodnie, a łuk dramatyczny dążący w kierunku intensyfikacji opowieści. Ta ambitna próba stworzenia koncept albumu w dobie mp3 zaowocowała dźwiękową podróżą, którą ulokować można gdzieś pomiędzy Music For 18 Musicians a Chill Out KLF.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
Baxter
Proof (EP)
2009, Mullet
Pisaliśmy:
Willy Baxter przeprowadza kolejny electro-popowy atak z północy i cholera, mimo dostatku takiej muzyki z tej strony świata, tęskniliśmy za czymś tak dobrym, popowym, chwytliwym, modnym, melodyjnym, świetnie skomponowanym i autentycznym. Epitety można mnożyć, tak samo jak cytaty i odniesienia (porównania z Last Exit, przywoływanie Prince'a, Papa Dance, czy Lindstrøma), chyba właśnie dlatego nie powinno się tego robić.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
Toro Y Moi
Causers Of This
2010, Carpark
Pisaliśmy:
Ambitnie postawione przed sobą zadanie stworzenia z rozgrzebanych szkiców czegoś więcej, niż suma znakomitych pojedynczych kawałków zrealizował Chazwick w stopniu absolutnie satysfakcjonującym. Trwające nieco ponad pół godziny Causers Of This to jak Loveless dzieło stylistycznie jednorodne, ale póki co nieoczywiste i trudne do sklasyfikowania i podejrzewam, iż w niedalekiej przyszłości może być traktowane jako główny punkt odniesienia dla licznych epigonów.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
Meg
Maverick
2010, UniversalEG
Pisaliśmy:
"Pierdolony generał Nobunaga" j-popu, czyli SZEF Nakata-kun, napisał i wyprodukował szósty studyjny album filigranowej Keiko Yorichiki. Maverick to jego albumowe opus magnum − perfekcyjne wyedytowany, pozbawiony wypełniaczy i rozwlekłości, zabarwiony dziewczęcym głosikiem Megi, obezwładniający synth-prog-jazz-dance-pop. Prawdopodobnie najwybitniejsze nu-j-popowe osiągnięcie jeśli chodzi o pełnoprawne długograje.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
Kitty
D.A.I.S.Y. Rage (EP)
2013, self-released
Pisaliśmy:
OK, bez owijania w bawełnę – to jedne z najbardziej nowatorskich podkładów dekady, które wespół z nawijką Kitty definiują coś do tej pory nieznanego. Ale D.A.I.S.Y. Rage broni się również w tych mniej rewolucyjnych fragmentach: "R.R.E.A.M." jest Nadsroic przepuszczoną przez pokurwienie Earla z debiutu, "Scout Finch Bitch" świetnie igra z post-boom bapowym patentami, a "No Offence!!!" mógłby się znaleźć na drugich Internetach. Czysta przyjemność.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
KNOWER
Let Go
2013, self-released
Pisaliśmy:
Nie ma w ich muzyce cienia ironii, jest za to szczera fascynacja futuryzmem. Knower brzmią jak piewcy technologicznego post-humanizmu. Z tym, że całkowicie pozornie, bo muzyka, którą grają jest na wskroś ludzka, nawet jeśli funkcjonowanie na tym poziomie euforii jest dla człowieka w normalnym stanie właściwie niemożliwe. To tylko jazz/sophisti-popowe cudeńka podkręcone do, zgodnie z trendem obserwowania przyspieszenia świata i narastania szumu informacyjnego, totalnego ekstremum.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
Ryan Power
Identity Picks
2013, NNA Tapes
Pisaliśmy:
Płyta zasypuje słuchacza frapującymi, raz trochę jazzowymi, raz progowymi motywami. Ten bardzo klarownie wyprodukowany, erudycyjny pop ma też w sobie coś niepokojącego, jakiś pierwiastek cynizmu i mizantropii. Bo kiedy za dużo dłubie się w akordach, rodzą się demony.
przeczytaj blurba w rekomendacjach płytowych
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
Jensen Sportag
Stealth Of Days
2013, Cascine
Pisaliśmy:
Operowanie zbliżoną paletą barw, ambientowe mgiełki oraz przestrzeń wypełniana w odpowiednich momentach ciszą – ujmują. Klimat pozytywnej melancholii wylewa się z tego spójnego albumu, tworząc coś na kształt własnego mikroświata, zbudowanego w oparciu o symbiozę ambientu z r&b. Wszystko, czym parał się jak dotąd duet z Nashville, czyli parkietowe groove'y, instrumentalny funk, prince'owska wrażliwość czy sophisti-popowe melodie, funkcjonuje na Stealth of Days na zasadzie strzępków field recording.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
LIZ
Just Like You (EP)
2014, Mad Decent
Pisaliśmy:
Będąc dzieckiem swoich czasów, czasów późnej "cyfryzacji idei", i będąc żywym hologramem promieniującym z ekranu tabletu, trzeba oddziaływać na potencjalnego odbiorcę w każdym z dostępnych mediów i każdym ewentualnym kanałem. LIZY2K nie tylko dlatego jest "księżniczką pop-modernistów", że ma kawałki, w których faktycznie brzmi jak taka księżniczka.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
przeczytaj blurba z podsumowania 2010-2014
Roman À Clef
Abandonware
2015, Infinite Best
Pisaliśmy:
To swoisty hołd dla lat 80. – twórczości Prefab Sprout, Aztec Camera, Cocteau Twins, The Blue Nile. Z tym, że spuścizna Sproutów jest tu najsilniej eksploatowana. Złośliwcy mogliby nawet uznać Roman A Clef za cover band angielskiego składu i muszę uczciwie przyznać, że ich rozumowanie nie byłoby do końca sprzeczne z logiką – zwłaszcza że niektóre fragmenty śmiało dałoby się podciągnąć pod semi-plagiaty Steve McQueen.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
Exit Someone
Dry Your Eyes (EP)
2017, Atelier Ciseaux
Pisaliśmy:
Co sprawiło, że na tle bardzo sympatycznych płyt opublikowanych przez Atelier duet tak się wyróżnia? W formie wzoru wyraziłbym to tak, że o ile wspomniane Vesuvio Solo faktycznie budziło skojarzenia z Pinkiem ery 4AD, to Dry Your Eyes przypomina bardziej potencjalny duet Elbrecht/Polachek i miłosny dialog na tych samych płytach Pinka, gdyby pozwolił poszaleć songwritersko Kenny'emu Gilmore'owi.
przeczytaj recenzję
przeczytaj blurba z podsumowania roku
Dziękujemy za dwie wspólnie spędzone dekady. A czy serwis jeszcze kiedyś powróci? A to już potrzymamy was w niepewności. Raczej niezbyt prędko, ale jak wiadomo niezbyt prędko to więcej niż nic. A NIGDY NIE ZNACZY ZAWSZE.