RECENZJE

Shinichiro Yokota
I Know You Like It

2019, Far East 7.2

Nadal mam wrażenie, że rok 2019 nie obfituje w grywalne longpleje z house'owymi beatami. Okej, zawsze się coś znajdzie – jest album Baltry, a sam chwaliłem album Anthony'ego Naplesa, choć to jeszcze nie do końca to, czego szukam; podobnie jest z długograjem Octo Octy, który wydaje mi się całkiem sensowy, ale po pierwsze wolałem poprzednią EP-kę, a po drugie przydałoby się nieco bardziej skondensować tracki i wyposażyć je w bardziej wyraziste hooki, bo czasami brzmi to na oklepaną robotę. Z kolei Building Bridges Move D mocno zagląda do przegródki z ambient house'em, a Moodymann to już w ogóle dość bezpardonowo przekracza format stricte house'owego materiału. No ale nie trzeba było szukać daleko, żeby wreszcie znaleźć album, o jaki zabiegam od jakiegoś czasu.

Z opresji wyratował mnie Shinichiro Yokota – japoński weteran house'u, zaczynający jeszcze na początku lat 90. od wypuszczania dwunastek, a dopiero w tej dekadzie decydujący się na wydanie swoich pierwszych solowych albumów (nie licząc oczywiście wspólnego LP z Soichi Teradą z 1992 roku). Niestety, jeśli wśród fanów bacznie śledzących poczynania w house'owym światku Yokota cieszy się szacunkiem, to wpływowa krytyka jakoś nie poświęca mu zbyt wiele uwagi (brak recenzji na Pitchforku nie dziwi mnie jakoś mocno, ale zupełna olewka na Resident Advisor to dla mnie trochę niepojęta rzecz). Sam nie jestem bez winy, bo w 2016 roku gdzieś uciekł mi debiut Do It Again And Again, więc jedyną rzeczą, jaką mogę w tej chwili zrobić, to napisać kilka zdań o I Know You Like It.

Wypadałoby zacząć od tego, że Yokota niespecjalnie kryje się ze swoją słabością do house'u z lat 90. (zresztą dwa zamykające LP tracki, "Lens" i "Bass Man", mają nawet w nawiasie dopisek "1992", więc wszystko się zgadza). I gdyby była to tylko sprytna próba przenoszenia nostalgii, to raczej niespecjalnie byłbym zainteresowany. Na szczęście asem w rękawie Japończyka jest to, że świetnie panuje nad utworami, ma doskonale obcykane wszelkie patenty potrzebne do zabawy na dancefloorze (doświadczenie procentuje) i, co dla mnie najważniejsze, uderza w ten sektor tanecznej elektroniki, który mocno do mnie przemawia. Rekomenduję to osobom, które cenią sobie 90s house, kolegę Osborne'a (ale nie Ozzy'ego) z jego superanckim debiutem z 2008 roku, fantastycznych kolesi z Metro Area, klasyków z Yellow Magic Orchestra, no i co bardziej dance'owe kawałeczki Towa Tei.

A jeśli ktoś woli jednak przetestować na własnych uszach I Know You Like It, to proponuję szybki slalom po trackliście. Opener trochę streszcza zawartość zbioru: będzie tanecznie, skocznie, bardzo lekko, ze sporo ilością klawiszy podmalowanych typowymi dla japońskiej elektroniki barwnikami. Zmajstrowany wspólne z Teradą "Tokyo 018" to tylko potwierdzenie sytuacji. "Time Traveling", oprócz oldschoolowej otoczki i zgniecionego jungle'owego łańcuszka, zachęca do słuchania zwłaszcza w fragmencie od 2:24, gdy w asyście syntetycznego smyczka pojawiają się urocze plamki synthu przypominające o pewnym włoskim wąsaczu, który przeniósł Einsteina na parkiet w 1979 roku. I tak jest cały czas – jest jazda, no, jest wesoło, jest sympatycznie.

Czy wrzucimy "Timeless" z rapowaną wstawką i krótkimi maźnięciami smyczków rodem z 70sowego disco, czy skusimy się na łyk lekko garage'owego drinka z egzotycznym posmakiem w "Night Drive 2.0", czy wreszcie wychillujemy się już konkretnie przy saksofonowym disco letniaczku "Bass Man" – Shinichiro zawsze ma nas w garści. Może nie są to utwory, o jakich śnię, gdy tylko gdzieś w głowie przemyka tematu house'u i może nie wciągnęły mnie tak jak zeszłoroczny pakiet od Shinichi Atobe, ale tyle przyjemności w tym roku nie dała mi żadna inna płyta w tym klimacie. Arigatō, Shinichiro.

Tomasz Skowyra    
19 września 2019
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)