SPECJALNE - Ranking

Porcys's Guide to Pop: Addendum

30 września 2019

HALL & OATES

wykonawca

Miejsce:
Na początku Filadelfia, potem cały świat.

Lata aktywności:
1970-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Daryl Franklin Hohl – wokal, songwriterskie kwity, okazjonalnie gitara i keyboard, stały pierwiastek aryjskości (podobno w latach osiemdziesiątych miał nawet ksywę fuhrer – nie pytajcie...), John William Oates – wokal, gitara, meksykański wąs wujka Staszka. Doceńmy też "cichych ludzi cienia" – songwriterki Sarę i Jannę Allen oraz saksofonistę Charliego DeChanta.

Dlaczego właśnie oni?
Nie wiem, ile jesteście w stanie wskazać lepszych muzycznych duetów, bo ja raczej żadnego. Poznawanie dyskografii Hall & Oates to fascynujący przelot przez zmieniające się epoki, w których ci panowie długo trzymali rękę na samym tętnie pulsu, a czasami po prostu te trendy wyprzedzali. Stylistyczne wolty często odbywały się z albumu na album, ale bez względu na to, czy akurat ostro wciągali z Toddem Rundgrenem osiągając potem wyżyny psychodelii, czy robili wygrubaszony radiowy pop dla mas, zawsze był w tym jedyny w swoim rodzaju, autorski stempel. O jakości tych nagrań najlepiej świadczy to, że nie potrafię wskazać jednego najbardziej udanego oblicza ani najlepszej płyty – wciąż jestem tragicznie rozdarty między Abandoned Luncheonette, War Babies i Private Eyes.

Dziura w stogu siana:
Z końcem lat osiemdziesiątych trochę przestali nadążać, ale bądźmy łagodni.

5 esencjonalnych kawałków:
"She's Gone", "Rich Girl", "Sara Smile", "I Don't Wanna Lose You", "I Can't Go For That (No Can Do)".

Przypięty tweet:
"Think I'll spend eternity in the city / Let the carbon and monoxide choke my thoughts away".

Płyta, której wstyd nie znać:
Abandoned Luncheonette, War Babies, Private Eyes – przypalajcie mnie żelazem, ale jednej nie wybiorę.

Influenced by:
Todd Rundgren, David Bowie, The O'Jays, Stevie Wonder, Temptations, Smokey Robinson, Righteous Brothers, Van Morrison, Barry White, Boz Scaggs, Robert Fripp, Marvin Gaye, Prince, tradycyjny amerykański folk, Delta blues.

Influence on:
Michael Jackson (w "Billie Jean" przetworzył po swojemu "I Can't Go For That (No Can Do)"), 80s pop, The Bird and the Bee, Todd Rundgren (działało to w dwie strony), Mayer Hawthorne, Paul Young, Chromeo, De La Soul, The Roots, Cee Lo Green.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Obaj próbowali sił solo i lepiej wyszedł na tym Hall – Sacred Songs to momentami ("Something In 4/4 Time" ^_^) naprawdę wielkie granie.

Coś jeszcze?
Podobno poznali się pod koniec lat sześćdziesiątych na konkursie talentów. Obaj grali wtedy w innych zespołach, ale zabawę przerwała strzelanina gangów, która popchnęła Johna i Daryla w kierunku tej samej windy.

PS Obaj lubili się bawić festyniarskim wizerunkiem i często-gęsto robili sobie jaja zwłaszcza z formatu muzycznego WIDEOKLIPU, którym mocno pogardzali. Patrząc na filmik promujący (?) "She's Gone"na którym Hall jest tak spizgany, że nie nadąża za czymkolwiek, jestem w stanie w to uwierzyć! "I think everybody's high on more than just consolation here".

PS2 Pod koniec 70s jeszcze lepsi niż na płytach byli na koncertach. Cały występ w MusikLaden to piękna przygoda.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram

–Kacper Bartosiak


JAMES FERRARO

wykonawca

Miejsce:
Jako cyfrowy nomada Ferraro zwiedził różne zakamarki systemu – wychowywał się w Nowym Jorku Giulianiego i Bloomberga, skąd przeniósł się do San Diego, a później – do Los Angeles; przed wydaniem Far Side Virtual mieszkał m.in. w Leeds, gdzie zainspirował się grime'em; obserwował zamknięte społeczności seniorów na Florydzie, gdzie żyli jego dziadkowie, zwiedział azjatyckie metropolie, europejskie galerie sztuki, amerykańskie nie-miejsca, Starbucksy i inne miejsca z darmowym wi-fi.

Lata aktywności:
2004-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Używający co najmniej kilkunastu różnych pseudonimów (m.in. Bodyguard, Bebetune$, Dreams, Edward Flex, User703918785) James Ferraro, producent, teoretyk, strateg, neoklasyczny kompozytor, wokalista, multiinstrumentalista, wirtuoz sampli i manipulacji taśmami, autor esejów, wystaw, instalacji artystycznych i manifestów.

Dlaczego właśnie on?
Zazwyczaj nagranie kilkudziesięciu znakomitych i wciągających albumów, zahaczających o zróżnicowane (i nigdy nie grzęznące w publicystyce) kwestie filozoficzne czy społeczne przekracza ludzkie pojęcie, wypatrujemy raczej odpowiedzi na klasyczne pytanie: "co od niego na początek?". Ale dopiero kilka tygodni poświęconych na uważny odsłuch całego katalogu Ferraro otworzy wam oczy na ambicję i absurdalnie wysoki poziom jego projektu. Od skrajnego lo-fi, soundtracków do filmów surferskich i newage'owych medytacji (Clear, Marble Surf), przez kosmische music z Walmartów pasa rdzy (Last American Hero), glamowo-arielowe Night Dolls With Hairspray, wprowadzające nowe, muzakowo-sounddesignerskie wątki i tematykę konsumeryzmu, smartfonów i posthumanizmu klasyki osobliwego vaporwave'u (Condo Pets, Far Side Virtual), sugestywne, dopracowywane w studiu obrazy upadających metropolii (NYC, Hell 3:00 AM, Skid Row), apokaliptyczne i skwaśniałe rewersy weeknd'owego r'n'b (Cold), sophisti-footwork (Sushi), hybrydyczny global trap (Inhale C4$$$$$), katatoniczny postcloud trap (Suki Girlz), vaporową z ducha neoklasykę (Human Story 3) po ambientowe szepty na czas schyłku (tegoroczne Requiem For Recycled Earth), Ferraro właściwie zawsze przetwarzał inspiracje, syntezował skrajnie odmienne elementy i wytyczał szlaki dla nowych mikrogatunków, mimochodem tworząc niepokojący, zniuansowany i autorski obraz przeciążonej informacją współczesności.

Dziura w stogu siana:
Ostatnio trochę rzadko wydaje…

5 esencjonalnych kawałków:
(W kontekście ogromu dokonań brzmi to jak wyjątkowo perwersyjne wyzwanie, więc czemu nie?) "Leather High School", "F-150 Night Eros At Highways End", "Ten Songs For Humanity", "God of London", "Nemesis".

Przypięty tweet:

wykonawca

Płyta, której wstyd nie znać:
Far Side Virtual.

Influenced by:
Steve Reich, Popol Vuh, League Of Legends, 4chan, R. Stevie Moore, Michel Foucault, Brian Eno, Gang Gang Dance, DJ Screw, Ariel Pink, Erik Satie, Throbbing Gristle, Igor Strawiński, Steven Halpern, O.J. Simpson, Jeff Koons, Jean Baudrillard, Mötley Crüe, Drake, H.R Giger, Akira, Weeknd, La Monte Young, Vangelis, dzwonki telefoniczne, dźwięki systemowe, David Cronenberg, elevator music, Pixar, Keanu Reeves (w limbo), fitness VHS-y, Wielka Pacyficzna Plama Śmieci, Ryūichi Sakamoto.

Influence on:
Oneothrix Point Never, A.G. Cook, Dean Blunt, Macintosh Plus, Fatima Al Qadiri, SOPHIE, Holly Herdnon, Rabit, Amnesia Scanner, Teejayx6, M.E.S.H, Saint Pepsi, 2814.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
The Skaters, Spencer Clark, Laurel Halo, Triad God.

Coś jeszcze?
Alternative Soundtrack To: Scream In Blue Surf Video, jeden z pierwszych solowych albumów Ferraro, nie nawiązuje (jak się często błędnie uważa) do zawierającego duże ilości surfingu klipu promującego koncertowy album Midnight Oil, tylko do trudno dostępnego wideo legendy sportu, Cheyne Horana. Albumy (i inne projekty artystyczne) Ferraro zaludniają rozmaite postaci (Nushawn Williams, Jon Kortajarena), marki (prawdziwe i zmyślone) i koncepcje, których googlowanie przypomni wam, że piosenkowy namechecking może służyć poszerzaniu pola skojarzeń i nawet rozrywce, a nie, jak bywa np. w polskim rapie – poprawie samooceny artystów i słuchaczy przez odczytywanie tytułów z grzbietów książek.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram

–Łukasz Łachecki


JAN JELINEK

wykonawca

Miejsce:
Berlin (Niemcy).

Lata aktywności:
1998-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Jan Jelinek. Skromny koleżka, który od zbierania płyt z funkiem, jazzem czy soulem przeszedł do produkowania własnych rzeczy. Szybko stał się jedną z najważniejszych postaci microhouse'u, a w niszowym gronie jest wręcz uznawany za cichą legendę tego fantastycznego genre.

Dlaczego właśnie on?
Bo zawsze było: "później, później, panie Janie kochany, później", czas zatem na wprowadzenie go do naszego kanonu. W pierwszej odsłonie Guide To Pop Wojtek Sawicki pisał w haśle poświęconym Herbertowi, że bez wpływu brytyjskiego producenta nie byłoby Jelinka. To dość prawdopodobne, ale jeśli dla Herberta microhouse był tylko jednym ze sposobów wyrażania swojej artystycznej duszy, tak dla Niemca microhouse stał się niemal polem do naukowych badań, gdzie nieco mniej interesuje go dystyngowany lounge (Herbert) czy taniec w czystej postaci (Akufen czy Luomo), a sam powolny proces ewolucji tracka. "Nasiąknięte jazzem, wyrosłe z jazzu, dziecko jazzu" Jan z aptekarskim zacięciem przygląda się pociętym skrawkom sampli duszących się w glitchowej biosferze zamkniętej w próbówce, w której rodzą się potem niespotykane, oddychające klikowo-ambientowo-IDM-owym powietrzem organizmy. Taka alchemia tylko u Jelinka.

Dziura w stogu siana:
Nie wszystkie kooperacje z innymi wykonawcami czy poboczne projekty stoją na tak wysokim poziome, jak jego solowe klasyki, a poza tym Jelinka mogę słuchać godzinami i zupełnie nie odczuwam znudzenia.

5 esencjonalnych kawałków:
"St. Moritz", "Tendency", "So Much Love", "If's, And's And But's", "Lucifer Rising".

Przypięty tweet:
Farben says: so much love.

Płyta, której wstyd nie znać:
Jeśli chodzi o Jelinka pod swoim nazwiskiem to Loop-Finding-Jazz-Records, jeśli o projekt Gramm – Personal Rock, Farben to oczywiście kompilacja Textstar (fanom nie muszę przypominać o Starboxie), trzeba też znać fantastyczny LP Farben Presents James Din A4, no i nie zapominajmy o wydanym pod nazwą Jan Jelinek Avec The Exposures La Nouvelle Pauvreté.

Influenced by:
John Cage, Matthew Herbert, Oval, Mouse On Mars, Sun Ra i ogólnie jazz.

Influence on:
Rechenzentrum, Murcof, Pole, Alva Noto, Pantha du Prince, "UPS", Swayzak, The Field, Actress, Gui Boratto, Ricardo Villalobos, Shuttle358, Topdown Dialectic i właściwie każdy, kto eksperymentował z klikami i microhouse'em w pewnej odległości od parkietu.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Ursula Bogner, Masayoshi Fujita, James Din A4, Akufen, Luomo/Vladislav Delay, Triosk, Sven-Åke Johansson, Asuna.

Coś jeszcze?
Trzeba wspomnieć o labelu Faitiche założonym przez Jelinka. To właśnie tam pojawiają się teraz jego nowe (i stare zresztą też) nagrania, dlatego warto tę małą wytwórnię śledzić, choć na pewno nie jest to łatwe. A to dlatego, że Jan ma awersję na wszelkiego rodzaju media społecznościowe: Facebook, Twitter, Instagram? No way, tam Jana nie znajdziecie – co najwyżej jakiegoś czeskiego INTERNAUTĘ.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube

–Tomasz Skowyra


JANET JACKSON

wykonawca

Miejsce:
Minneapolis (i nie tylko).

Lata aktywności:
1976-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Żaneta i klan Jacksonów, chociaż w kluczowym momencie swoje zrobili też wybitni producenci – Jimmy Jam & Terry Lewis.

Dlaczego właśnie ona?
Na zawsze zmieniła oblicze żeńskiego popu i otworzyła kobietom w branży naprawdę wiele furtek. Nie tylko robiła świeże r&b, które broni się po wielu latach, ale nie bała się sięgać po tematy, o których wtedy najczęściej się milczało. "Jeśli Janet mówiła Let's Wait Awhile, to każda z nas wiedziała, że nie ma się co spieszyć" – podsumowała po latach Kelly Rowland. W pakiecie ogarniała wszystko: śpiew, choreografię (!), songwriting, biznes. Dowolna żeńska gwiazda współczesnego r&b, o której teraz pomyślicie, zawdzięcza coś JJ. "Pamiętajcie, że Britney, Ciara i Beyoncé żyją teraz w domu, który zbudowała Janet" – podsumowała Joan Morgan.

Dziura w stogu siana:
Konsekwentny zjazd po Velvet Rope, ale bądźmy szczerzy – było z czego zjeżdżać, a przebłyski i tak wciąż się zdarzały.

5 esencjonalnych kawałków:
"Go Deep", "When I Think Of You", "Miss You Much", "Got 'til It's Gone", "All For You".

Przypięty tweet:
When I was 17 I did what people told me
Did what my father said and let my mother mold me
But that was a long ago
I'm in control – never gonna stop.

Płyta, której wstyd nie znać:
Control (chociaż Velvet Rope też na zawsze w serduszku, wiadomo).

Influenced by:
Tammi Terrell, Diana Ross, Jackson 5, Michael Jackson, Prince, Temptations, O'Jays, Isley Brothers, Madonna.

Influence on:
Aaliyah, Madonna, Britney Spears, TLC, Destiny's Child, Justin Timberlake, D'Angelo, Maxwell, Usher, Outkast, Paula Abdul, Rihanna, Beyonce, Christina Aguilera, Pink, Lady Gaga, Jennifer Lopez, Kelela, FKA twigs, Zendaya, Kendrick Lamar.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Rodzina Jacksonów – pojemny to katalog, kto ma wiedzieć, ten wie.

Coś jeszcze?
Tajemnicą poliszynela jest długoletni konflikt Janet z Madonną. Choć obie wymiatały w tym samym czasie i lubię myśleć, że wzajemnie się inspirowały, to prywatnie podobno się nie znoszą. Miało się zacząć się od randki Michaela z Madonną, na której Madge miała skrytykować Janet. Wkurwiony MJ wstał od stołu, a kiedy wszystko doszło do jego siostry, rozpoczęła się trwająca do dziś cicha wojna podjazdowa, która nigdy nie wyszła jednak poza fazę mniej lub bardziej dosadnych docinek.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram

–Kacper Bartosiak


JUNIOR BOYS  

wykonawca

Miejsce:
Hamilton, Ontario-based.

Lata aktywności:
1999-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Jeremy Greenspan i Johnny Dark (a potem Matt Didemus).

Dlaczego właśnie oni?
Myślę smutny synth pop = myślę Junior Boys. Myślę Junior Boys = myślę Last Exit. Słyszę Last Exit, nie myślę. Nostalgiczna elektronika w tabletkach powlekanych, czas płynący przy święcących flamingach z plastiku w ciemnym pokoju, gdy myślisz o swojej pierwszej miłostce, klisza za kliszą. JB są niesamowicie eklektycznym duetem, bo gdyby przesłuchać całą dyskografię, to poza synth popem na wierzchu, jest i tech house, i elektroniczne disco, i glitch pop, i możesz cały czas tańczyć, ale z perspektywą płakania po powrocie pod poduszką. Radość wyrażona w molach, ikonka współczesnego synthpopu dla smutasów.

Dziura w stogu siana:
Źle życzyć ludziom, żeby byli smutni, ale niech się chłopcy smucą jak najwięcej.

5 esencjonalnych kawałków:
"High Come Down", "In The Morning", "Hazel", "ep", "And It's Forever".

Przypięty tweet:
A hummingbird just landed on a branch outside my window. Therefore, hummingbirds birds love Junior Boys. I just did science.

Płyta, której wstyd nie znać:
Last Exit. Serio wstyd.

Influenced by:
Timbaland, Scritti Politti, Arthur Russell, Pet Shop Boys, Yellow Magic Orchestra, Robert Hood, MTV, UK Garage.

Influence on:
Inc., Jensen Sportag, Baxter ("Sleepwalker"), Friendly Fires, Bok Bok, Kelela, Jam City.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Jessy Lanza, Morgan Geist, Jeremy Greenspan solo, Kelly Polar, Caribou.

Coś jeszcze?
Junior Boys mają bardzo wysokie dance IQ, gdy się pomyśli o tym, że ich melodyjnym sztandarem jest bezdyskusyjna delikatność. Mówiąc o JB, można jąkać coś o Pet Shop Boys czy tam Timbalandzie, myśleć o plagach duetów elektronicznych produkujących muzykę do mycia naczyń spienioną mydliną dźwięków, które już dawno wszyscy mamy poplątane gdzieś w naszych przeżartych elektroniką mózgach; można, ale trzeba też im oddać zupełną wyjątkowość, docenić naprawdę nieoczywisty eklektyzm (w roku, w którym to słowo już nie ma żadnej wartości dodatniej), przy "Last Exit" mocno przytulać swoją dziewczynę, a przy "Banana Ripple" tańczyć w pustym mieszkaniu.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram 

–Adela Kiszka


KANYE WEST

wykonawca

Miejsce:
Born in Atlanta, raised in Chicago (USA).

Lata aktywności:
1996-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Kanye lubi otaczać się zdolnymi producentami i wokalistami, ale raczej na zasadzie przydzielania im zadań i miejsc w wielkim planie mistrza. West produkuje, rapuje, śpiewa, maltretuje autotune'a. Z postaci, które towarzyszą mu właściwie przy każdej sesji, wymieniłbym Mike'a Deana – nie dość, że jego nazwisko figuruje przy większości tracków Westa, to jeszcze wspierał go na gitce i klawiszach przy wielu występach na żywo – panowie muszą się dogadywać.

Dlaczego właśnie on?
Ilu znacie artystów, którzy wydając płytę, zmieniają oblicze gatunku? Kanye zrobił to kilka razy. Szkolna trylogia to jeszcze szczeniacki etap bez rewolucji, naznaczony samplowym znakiem jakości Westa, który już wtedy nieśmiało dawał do zrozumienia, że mógłby skleić Mastodona z Wodeckim i nikt by się nie pokapował. 808s & Heartbreak to znany kejs, ale dla porządku – Ye tchnął nowe życie w autotune'a, skojarzył go z emocjonalnym ekshibicjonizmem na kolejne dekady, przepłakując śmierć matki na tym zimnym, pustym albumie, właściwie samodzielnie "stworzył" tak odległe postaci jak Drake czy Future. My Beautiful Dark Twisted Fantasy to może nie do końca nasza bajka, ale Kanye za jego sprawą na dobre wprowadził hiphop do mainstreamu, urządził najdroższą dźwiękową bibę ponad podziałami, traktując umownie gatunkowe granice i na zawsze wykreślając ze swojego słownika słowo "umiar". W kategoriach stricte muzycznych Yeezus to ostatni Westowy gamechanger. Glitch, industrial, "New Slaves" – Ye zawstydził hiphopowych awangardzistów, pokazując, co jeszcze można zrobić, poruszając się w obrębie gatunku. Kwestionowanie idei albumu przy TLOP to już inna afera, którą w odpowiednim czasie opisywać będą mądrzejsi ode mnie.

Dziura w stogu siana:
Ja tam lubię kolejne pokazy bucerki Westa, no ale rozumiem, że Taylor Swift czy Demokraci mogą nie przepadać.

5 esencjonalnych kawałków:
"We Don't Care", "Gold Digger", "Say You Will", "New Slaves", "Bound 2".

Przypięty tweet:

kanye tweet

Płyta, której wstyd nie znać:
No co ja Wam tu będę ściemniał – wstyd nie znać wczesnej, szkolnej trylogii, wstyd nie znać późnej, pojebanej trylogii, wstyd nie znać 808s & Heartbreak, bo wymyśliła język, którym Drake gada z kolegami, trochę wstyd nie znać nawet bardzo przehajpowanego, bardzo dobrego MBDTF, ale przecież nie da się nie znać, w końcu wstyd będzie nie znać Jesus Is King (jeśli się ukaże), bo Kanye jest w życiowej formie.

Influenced by:
Jesus Christ, Leonardo da Vinci, Walt Disney, RZA, Motown.

Influence on:
Drake, Frank Ocean, Future, James Blake, Justin Vernon, Time magazine named him one of the 100 most influential people in the world in 2005 and 2015.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Efekty współpracy z Commonem, sporo bitów dla Jaya-Z i w końcu wspólny album obu panów, Project Wyoming, GOOD Music, Kids See Ghosts… to kropla w Westowej, produkcyjnej studni bez dna.

Coś jeszcze?
Kanye nie znosi nudy, a co za tym idzie przy Kanye nie można się nudzić. Podczas pokazu czwartej odzieżowej kolekcji swojego autorstwa kazał modelkom stać w pełnym słońcu bez ruchu przez trzy godziny, chciał pożyczyć miliard dolców od Zuckerberga, ogłosił, że wystartuje w wyborach prezydenckich w Stanach, a jego spotkania z obecnym prezydentem USA poziomem absurdu i humoru dorównują najlepszym skeczom Monthy Pythona. W zeszłym roku West przyznał, że choruje na dwubiegunówkę.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Twitter

–Stanisław Kuczok


KYLIE MINOGUE

Kylie Minogue

Miejsce:
Melbourne (Australia).

Lata aktywności:
1987-teraz, ale popularność w Australii zyskała już wcześniej jako aktorka telewizyjna.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Kylie i jej historia budowania własnego brandu niemal od najmłodszych lat. Armia producentów i kompozytorów, którzy przez lata smażyli jej hooki o sile wybuchu jądrowego i wzbogacali dorobek o kolejne trendy muzyki tanecznej (disco, french-touch, chicago-house i tak dalej – długo pianę by tu bić). Szkoda rubryki na wymienianie wszystkich, ale z przyzwoitości wyszczególnijmy choćby Roba Davisa, Juliana Gallaghera, Richarda Spencera czy – last but not the least – Grega Kurstina.

Dlaczego właśnie ona?
Nie żartujmy: oto jeden z paradygmatów mainstreamu ostatnich kilkunastu lat i królowa nowocześnie pojmowanego, tanecznego popu, której impakt kulturowy wcale nie ogranicza się jedynie do muzyki, ale zahacza też o modę, wzorce atrakcyjności fizycznej, a nawet społeczną świadomość dotyczącą raka piersi.

Dziura w stogu siana:
Przed 00s to jeszcze nie ten kaliber, a po 00s to już nie ten kaliber. Znaczy można się bawić, zachęcam, ale nie liczcie na więcej niż pojedyncze strzały – a i tak co najwyżej z pistoletu na kulki. Zresztą również w tamtej złotej dekadzie zdarzały się wpadki w typie większości materiału z X. Ostatnie wybryki z country pozwolę sobie przemilczeć.

5 esencjonalnych kawałków:
"Spinning Around", "Love At First Sight", "Can't Get You Out Of My Head", "Red Blooded Woman", "Wow".

Przypięty tweet:
"You're WOW WOW WOW WOW".

Płyta, której wstyd nie znać:
Fever, choć są i tacy, którzy wyżej stawiają Body Language.

Influenced by:
Madonna, Cyndi Lauper, Olivia Newton-John, Janet Jackson, Paula Abdul.

Influence on:
Właściwie w jakiś sposób wszystko, co dzieje się w mainstreamowym popie od czasów jej największych sukcesów, a i w alternatywnym obiegu cieszy się szeroką estymą – weźmy choćby pierwszy z brzegu, niedawny przypadek Hockeysmith.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Sophie Ellis-Bextor, Jessica Simpson, Cheryl Cole. Piosenkarką jest również jej siostra, Dannii.

Coś jeszcze?
Najsmutniejszy funfact drugiej dekady XXI wieku: pierwszą reakcją algorytmu po wpisaniu w Google hasła "Kylie" nie jest już Kylie Minogue. Gdyby to jeszcze była ta legendarna piosenka zespołu Akcent, to może bym zrozumiał, no ale…

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram

–Wojciech Chełmecki


LARRY HEARD

wykonawca

Miejsce:
Ach to Chicago. Ileż wspaniałych darów dostaliśmy od Chicago. Tam też urodził się i działa(ł) nasz protagonista.

Lata aktywności:
1983-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Larry wielokrotnie udowodnił, że potrafi ogarnąć potrzebne zasoby w pojedynkę. Kompozytor, aranżer, producent, multiinstrumentalista (najpierw bębniarz w cover-bandzie Yes, potem głównie klawiszowiec) i od pewnego momentu (po odejściu z projektu Fingers Inc. śpiewaków Roberta Owensa i Rona Wilsona) również wokalista (choć bardzo skromny w tej kwestii – ponoć lubi zanucić coś pod prysznicem, aczkolwiek przed mikrofonem demonstruje bardziej ekspresję backing chórzysty w grupie slo-core'owej). Zdarzały się kolaboracje, lecz dla mnie to są ciekawostki, a nie esencja twórczości.

Dlaczego właśnie on?
Jedna z instytucji house'u – tego z duszą, miękkiego, ciepłego, zasadzonego na jazzowej nutce. Niestety to wciąż postać niedoceniana i mało rozpoznawalna poza ścisłym gronem miłośników starszej elektroniki, a jego dorobek bywa niesłusznie spłycany do zdefiniowania miękkiego, czarownego deep house'u w ramach Fingers Inc. i Mr. Fingers. Potocznie znakiem rozpoznawczym Hearda jest nienagannie doszlifowana, wygładzona na wysoki połysk tkanka brzmieniowa, złożona z cieniutkich warstewek keyboardowych powłok. Tymczasem na jego późniejszych krążkach czają się wycieczki w stronę new age'u, czystego sophisti-popu, smooth-jazzu czy estetyki art-muzak. Więcej nawet, wspomniany progresywny background Larry'ego sponsorował eksploracje progressive electronic i minimalizmu, a niektóre jego nagrania z lat 90. można spokojnie uznać za wyprzedzające o kilka/kilkanaście lat niemiecką emotronikę bądź aktualne midi halucynacje Jamesa Ferraro. Poparte niebywałym zmysłem harmonicznym i nienagannym smakiem soundowym, te eksperymenty pozostają świadectwem ogromnej inwencji Hearda i są osobną kartą w leksykonie klawiszowym przełomu mileniów.

Dziura w stogu siana:
Nie chodzi o syndrom "spokojnej starości", bo taka epka Outer Acid sprzed 3 lat nadal zachwyca kumatością i magicznym dotykiem. Ale faktycznie gdzieś na początku XXI wieku pewna słodka leniwość zdradzała chwilami delikatne (a jakże) symptomy wyczerpania formuły. Natomiast to żadna wielka dziura, raczej pół dziury albo wręcz ćwierć.

5 esencjonalnych kawałków:
"What About This Love?", "Summertime Breeze", "Bye Bye", "Missing You", "Can You Feel It".

Przypięty tweet:
"Money made on a corner called jazz / Is no checks, no statements, cold hard cash".

Płyta, której wstyd nie znać:
Introduction to najczulsze i najbardziej emocjonalnie dewastujące arcydzieło chicagowskiego house'u. A jeśli komuś KLIKNIE, to należy zapoznać się również ze studyjnym rodzynkiem Fingers Inc. czyli Another Side oraz zacną kompilacją Ammnesia.

Influenced by:
Mahavishnu Orchestra, Zappa, Erik Satie, Earth Wind & Fire, George Clinton, Lonnie Liston Smith, Prince, Loose Ends, filadelfijski soul, nowojorskie post-disco, quiet storm, contempo r&b.

Influence on:
Historycy house'owego continuum twierdzą czasem, że "wszyscy" z tego środowiska ocierający się o etykietkę "deep" są w mniejszym lub większym stopniu i mniej lub bardziej świadomie "heardzistami". Ograniczę się więc tylko do wskazania skromnej próbki osobistych ulubieńców aktywnych w mijającej dekadzie: Moodymann, Theo Parrish, Oriol, Lone, Dâm-Funk, Terre Thaemlitz, The Phantom, Steven Julien, Shinichi Atobe, Omar S, Terrence Parker, Disclosure, Gas, Leon Vynehall, Huerco S, Flava D, Fort Romeau, Coyote Clean Up, Pi'erre Bourne, Thundercat, DJ Seinfeld, DJ Healer, DJ Sports, Shinichiro Yokota, Frank & Tony, Will Long, Kassem Mosse, DJ Python, Moomin...

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Frankie Knuckles, Ron Hardy, Lil Louis, Adonis, Marshall Jefferson, Jesse Saunders, Armando, Phuture, Kerri Chandler, DJ Pierre Ricky Dillard, Mike Delgado, Farley Jackmaster Funk, Kym Mazelle.

Coś jeszcze?
Obszerne fragmenty nagrywek Fingers Inc. bądź Mr. Fingers z przełomu 80s i 90s przywodzą na myśl "środkową Sade", zwłaszcza że wokalnie zarówno Owens, jak i sam Heard chwilami operowali zbliżoną ŚREDNICĄ do Adu. Człowiek czasem się zasłucha i myśli – ooole by było, jakby Heard wyprodukował Sade... No więc było takie "oddolne" zapytanie przy pracy nadLove Deluxenie bezpośrednio od DIWY, ale przez "łańcuszek znajomych" prowadzący od Stuarta Matthewmana. Wedle legendy Larry był nawet zainteresowany, ale ostatecznie wytwórnia Epic zlekceważyła go: "dajcie spokój, przecież ten facet robi house!" (jaki diss, nie mogę). Ech ci ejendarzy z Sony. Co to mógł być za materiał... Anegdota do galerii wielkiego gdybania o muzyce pop, tuż obok hipotetycznego Rothera na Low oraz niespełnionej kolaboracji Hendrixa i Milesa (z Maccą na basie i Tonym Williamsem na GARACH).

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook

–Borys Dejnarowicz


LOW

wykonawca

Miejsce:
Duluth, Minnesota (USA).

Lata aktywności:
1993-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Alan Sparhawk – gitara i wokal męski, Mimi Parker – instrumenty perkusyjne i wokal żeński, Steve Garrington obsługuje bas od roku 2008, a przed nim najdłużej robił to Zak Sally.

Dlaczego właśnie oni?
Instrumentalna asceza, dźwiękowa medytacja, przejmujący smutek ("choroby, wojny, rozpacz") – no nie brzmi to najlepiej, przyznacie. A jednak jest w nagraniach Low coś, co sprawia, że raz za razem wracamy do tych aranżacyjnie minimalistycznych, emocjonalnie dewastujących piosenek. Ukonstytuowanie genre to jedno, ale spośród wielu epigonów amerykańskie trio zawsze wyróżniać będą małżeńskie harmonie wokalne, za każdym razem trafiające w moje najczulsze punkty i regularne soniczne poszukiwania zwieńczone zeszłorocznym triumfem.

Dziura w stogu siana:
Cóż, kiedy kompozycje się nie bronią, a wokale nie czarują, Low jako zakładnicy własnego stylu niemiłosiernie przynudzają.

5 esencjonalnych kawałków:
"Words", "Sunflower", "Canada", "In Metal", "Disarray".

Przypięty tweet:
"Wish I could keep your little body / In meeeetaaaaal".

Płyta, której wstyd nie znać:
Wiadomo, że DEBIUT BYŁ PIERWSZY i usankcjonował tego typu granie, a na zeszłorocznym Double Negative zasłużony band z 20-letnim stażem, który nic już nie musiał, ożenił piękno z brzydotą i wymyślił się na nowo. Z mniejszych oczywistości, kocham każdą nutkę na C'mon i mam nadzieję, że nie jestem w tym osamotniony.

Influenced by:
Galaxie 500, Nick Drake, Joy Division, Talk Talk, Cure.

Influence on:
Antlers, Cat Power, Beach House, Cigarettes After Sex.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Red House Painters, Codeine, Bedhead, Rivulets.

Coś jeszcze?
Alan i Mimi poznali się w wieku dziewięciu lat i tak im zostało – są małżeństwem z długim stażem i dwójką dzieci, ale to pewnie wiecie. Nie lubią terminu "slowcore" (udało mi się nie użyć go nigdzie wyżej), ale to też pewnie wiecie. Chyba nie są zbyt ciekawi.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram

–Stanisław Kuczok


MF DOOM

MFDOOM

Miejsce:
Long Island, Nowy Jork.

Lata aktywności:
1988-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Zev Love X – jeszcze nienaznaczony traumą Daniel Dumile. Nastolatek krzewiący kulturę hip-hopową w zgodzie ze wszystkimi jej elementami. Było graffiti, taniec na głowie i boom bap. "Jazzujące" podkłady, raczej stricte generyczne rymowanie w manierze rapowej estetyki końcówki lat osiemdziesiątych z delikatnym tylko twistem. Nośne wówczas i ważne dla afroamerykańskich społeczności tematy KMD doprawiało szczyptą dowcipu. Pierwszy znak rozpoznawczy niepodrabialnej stylówki DOOMa. DJ Subroc – młodszy brat głównego bohatera niniejszego wpisu. Utrzymuje się, że większość (o ile nie całość) płyt Mr. Hood oraz Black Bastards została wyprodukowana właśnie przez Dingilizwe'a. Cały ten sampling, umiłowanie do medium, jakim była telewizja, wyraźnie wpłynęły na późniejsze beatmakerskie oblicze zamaskowanego freaka. Włodarze Elektra Records – bandziory, które po tragicznej śmierci Subroca (dwa lata po premierze wydawniczego debiutu) wykopały KMD z oficyny i wysłały DOOMa na przymusowy, trzyletni hiatus, z którego Daniel powrócił już z całkowicie inną miną. Victor von Doom – napędzany rządzą zemsty chłopiec z fikcyjnej Latverii. Jeżeli zafiksowany na punkcie uniwersum Marvel Comics Dumile miał przybrać jakieś imię, to nie mógł trafić na inną planetę. Biografie komiksowej postaci oraz rodzonego londyńczyka miały zbyt wiele punktów zbieżnych. Motywacje bohaterów wydawały się niemal bliźniacze – jeden chciał pomścić matkę, drugi natomiast (co wzmiankował sam artysta) pragnął odegrać się na nieczułym na prywatne tragedie, a przede wszystkim zorientowanym tylko i wyłącznie na zysk, przemyśle muzycznym. Madlib – niespotykana dotąd chemia na linii raper-raper, producent-producent i raper-producent, producent-raper. Jackson urodził się dla DOOMa i na odwrót. Odciążył pogrążonego w twórczym pracoholizmie kolegę, schował mu sampler i sam ruszył na międzynarodowy crate digging. Tylko brazylijskie hotele wiedzą, jaką tajemnice skrywa w sobie warstwa muzyczna milowego dla hip-hopu lat zerowych krążka Madvillainy. Panowie dogadywali się nie tylko w studio, na trackach, ale również w życiu prywatnym. Perfekcyjny bromance na lekkich psychodelikach. Marihuana – no przecież WKŁAD jointa, którym czuć każdy jeden wers Metal Face'a.

Dlaczego właśnie on?
Nie było i nie będzie innego rapera, który w tak skuteczny sposób wkręcił milionom, że całą swoją karierę przeleciał w stylu off-beatowym, gdy w istocie podkład lepił się do niego, jak do mało którego MC. Dumile z miejsca przeskoczył wszystkich pobratymców z lat dziewięćdziesiątych. W dobie kanciastych rymów przeplatanych, propozycja zmiany układu na nieco bardziej urozmaicony (te SY-LA-BY!) była zbawienną odtrutką na trawiącą scenę monotonię. DOOM stał się dla undergroundowego hip-hopu tym, kim David Bowie był dla muzyki popularnej. Kameleonem, kabareciarzem, łuskonośnym zrzucającym skórę i artystą niejako antycypującym to, co w gatunku miało dopiero nastąpić. Kiedy na scenę wypychał swoje sobowtóry, to krzyczano, że tak nie przystoi. Nie reprezentantowi nurtu, w którym "autentyczność" była dominantą. Przypomnę, że dziś rozpływamy się nad wizją, w której Kanye faktycznie występował będzie jako hologram. Ponadto, niespotykany dotąd mix – slackerski luz w deklamacji połączony z wyjątkowo rozbudowanym jak na swoje czasy słownictwem. Daniel musiał imponować kolegom po fachu. Na sam koniec kilka słów o zasięgu ramion; rozpiętości skrzydeł. Milion projektów, tysiące ksywek i setki historii. Niejednemu nie starczyłoby życia, żeby to wszystko spisać i zaprojektować. A tu, nie dość, że wiele działo się w głowie ("It's all in your imagination, negro"), to rozdmuchane życie wewnętrzne zostało zwerbalizowane, zrytmizowane, zarejestrowane i w ten oto osobliwy ekosystem mógł wparować dosłownie każdy. I chociaż sam nie znam osób, które mówiłyby na co dzień DOOMowym slangiem, to wierzę, że ktoś tę formę gramatyki kultywuje w którejś z zadymionych piwnic Manhattanu.

Dziura w stogu siana:
Zbyt wiele prób objęcia "kurateli" nad młodszymi adeptami uprawianej przez niego sztuki rymowania. Uszczuplona wersja serii Special Herbs byłaby nieco przyjemniejsza w odbiorze. Poza tym? Brak zastrzeżeń.

5 esencjonalnych kawałków:
OMG... "One Beer", "Frazers", "Saliva", "ALL CAPS", "Doomsday".

Przypięty tweet:

MFDOOM

Płyta, której wstyd nie znać:
Chronologicznie: studium odrodzenia człowieka i artysty zarejestrowane w 1999 roku pod nazwą Operation: Doomsday (nie radzę zaczynać przygody z twórczością MF DOOMa od tej płyty; lepiej sięgnąć po anagram ksywy – Mm.. Food). Następnie: kaiju OST, czyli King Geedorah prezentujący "producenckie" Take Me To Your Leader. Na deser Viktor Vaughn i Vaudeville Villain – Dumile posępniejszy, wrażliwszy społecznie ("Open Mic Nite, Part 2" z miejsca przenosi do manhattańskiego Nuyorican Poets Café; co za numer!). Madvillainy, mam nadzieję, słyszał każdy.

Influenced by:
Stan Lee, Cannabis sativa, telewizja, John Coltrane, Peanut Butter Wolf, gry wideo, Public Enemy, Wu-Tang Clan, Madlib, Company Flow, Madonna, Ridley Scott, Charles Bukowski, Kool Keith.

Influence on:
Joey Bada$$, Earl Sweatshirt, Milo, MF Grimm, Kanye West, Aesop Rock, Brian Burton, Ghostface Killah, Bishop Nehru.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Monsta Island Czars, Kausin Much Damage, Madvillain, DOOMSTARKS, King Geedorah, Viktor Vaughn, MF Grimm.

Coś jeszcze?
Absurdalnym jawi się fakt, że jeden z najbardziej zasłużonych raperów Stanów Zjednoczonych miał problem z wdarciem się na terytorium USA, tylko dlatego, że jest on formalnie obywatelem Wielkiej Brytanii. Pozwolę sobie również zahaczyć o nasze krajowe rapowe poletko. Zawsze wyjątkowo smutno mi, kiedy staram się odszukać polski odpowiednik DOOMa. Albo chociaż rapera skrajnie zainspirowanego twórczością Metal Face'a. Oprócz "śmiesznych" żartów o masce Kaena, Naruto Szpaka, czy też naciąganej teorii o Kiddzie jako biało-czerwonej inkarnacji Dumile'a, trudno wskazać oczywiste przypadki wyraźnych zapożyczeń. Litania "starej gwardii" zazwyczaj zaczynała się przy gansta Gang Starr, a topniała w okolicach Ice Cube'a. Wielka szkoda, bo natchnione żelaznym skunem oblicze truskulu mogło zaproponować nam więcej stref jarania i rymowania w naszym ojczystym języku, zanim doświadczyliśmy nieuniknionej ewolucji hip-hopowej formuły.

Linki:
Strona oficjalna | Wikipedia | YouTube | Facebook | Twitter | Instagram

–Witold Tyczka


Strona #1    Strona #2    Strona #3    Strona #4    Strona #5

Redakcja Porcys    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)