SPECJALNE - Ranking

20 najlepszych singli 2010

23 stycznia 2011



Gruntowanie inwigilowany rok 2010 w singlach trochę nas rozpieszczał, głównie dzięki nieoczekiwanej erupcji J-popu, popisom gawiedzi z LA, a także aktywności różnej maści, anonimowych graczy na dorobku. Trudno w tym wszystkim nie dostrzec pewnej tendencji schodzenia przemysłu singlowego do podziemi, do małych label albo nawet do domowych pieleszy. Wybór czołowej dwudziestki sprawił nam nie lada problem, chyba nigdy jeszcze nie wybieraliśmy singla roku spośród blisko 300 propozycji, bo tyle właśnie utworów znalazło się na listach indywidualnych. Z bólem serca wyprosiliśmy za drzwi naszego topu multum znakomitych propozycji, choćby takich jak "Heard It On The Radio", ''Woo Weekend'', ''Love King'', ''Paris'', ''Keep the Faith'', ''I Need My T.V.'' i wiele, wiele innych. Nie przedłużajmy już, kotara w górę.

[Uwaga: Porcys odchodzi na zimowe ferie. Regularne updejty powrócą w poniedziałek, 7 lutego 2011. Aby przejść na stronę główną, kliknij tu.]


20Autre Ne Veut
Tell Me
[Olde English Spelling Bee]

Cała sprawa rozgrywa się w pierwszych dziesięciu sekundach utworu, kiedy zawiązujący się popsuty podkład zderza się z rozemocjonowanym wokalem. Od tego właściwie zależy, czy kolejne jakieś co-znowu-coś wytrzaśnięte głównie dla przesłuchanych na ciebie zadziała: czy się spodoba i cię odleci, czy zanudzi i wyśle do tyłu na odrabianie zaległości. Potem cała ta muzyka pędzi, wpół rozklekotana i wywalona, wkręcająca pozorami ogromnych komplikacji, a wokal olewa intelektualne rozkminki nad nowym połączeniem i prowadzi wszystko do finału, gdzie głowa po prostu przestaje się liczyć. Ale, ale, jeżeli nie załapiesz tego połączenia, tego kontrastu pierwszych sekund, to się właściwie dalej nie liczy, nie sklei się i nic z tego "Tell Me" nie będzie. Dlatego klikaj na dół na "posłuchaj", badaj i testuj to całe lo-fi r’n’b. –Ryszard Gawroński

posłuchaj »



19Uusi Fantasia feat. Freeman
Liian Myöhään
[Celebrities]

Casus Jurgena Kaczówki. Aranżacja i język przysłaniają zasadniczą wartość tej zaskakującej piosenki. Oczywiście zdarzyło się to zgodnie z intencją autorów, którzy chyba nie są świadomi jak oddanego fanatyka zyskali w mojej osobie i chyba nie tylko w mojej, skoro ta krótka notka pojawia się w najważniejszej części podsumowania. Natomiast jeśli macie problemy z przekonaniem swoich najbliższych jak genialne jest "Liian Myöhään" proponuję podsunięcie im tej wersji na żywo, odegranej na instrumentach uważanych za czyniące muzykę wartościową. Ubogo dość, ale etap zakochania trwa ponoć do osiemnastu miesięcy, a ja poznałem ten kawałek dopiero w listopadzie, więc nie widzę w nim żadnych wad, chcę chodzić z nim po lesie i słuchać jak mu minął dzień. –Filip Kekusz

posłuchaj »



18Au Revoir Simone
Another Likely Story (Jensen Sportag's Ice Pulse Mix)
[Cascine]

Odkryłem właśnie, że pisałem już o tym remiksie i oceniłem go w marcu na potworne 6.5. To straszna pomyłka. Coś mi musiało w głowie przysłonić zwój odpowiedzialny za podtrzymywanie procesów związanych z adorowaniem Cocteau Twins. Mówiąc krótko, Jensen Sportag uczynili z piosenki o niewykorzystanym potencjale refrenu... piosenkę o genialnym refrenie. To głównie zasługa przemodelowania cykającego podkładu – wcześniej raczej miałkiego i anachronicznego, a po liftingu szlachetnego i Cocteau Twinsowego właśnie. (Swoją drogą przyjdzie wkrótce czas, by po raz kolejny zadać sobie pytanie: Treasure czy Four Calendar Cafe?). Jedyne czego Jensen Sportag nie zdołali przebić (zresztą nawet nie próbowali), to klip oryginału, ale i tak pewnie nie będzie wam się chciało zajrzeć, więc nic o nim nie powiem. –Jędrzej Michalak

posłuchaj »



17Nerwowe Wakacje
Big Mind
[white label]

Andrzej Buda by się ucieszył – Jacek Szabrański pisze wspaniałe piosenki dopiero wtedy, kiedy pisze je z polskimi tekstami. W Nerwowych Wakacjach Szabrański zagrzebuje się w krajową tradycję i w narodową popkulturę. Bohaterowie tych piosenek to rdzennie polskie postaci takie jak Ola czy Pan Samochodzik. Tylko skąd nagle to "Big Mind"? Uspokajam, że to jedyne obce słowa w całym utworze. Szabrański nie porzuca swojej słowiańskości – śpiewa w końcu "od dziecka chciałem być KOSMOnautą". Nie będę ściemniał, że "Big Mind" przypomina mi Czerwone Gitary, Aptekę czy Niemena, bo przypomina mi Built To Spill. "Przemierzę bezkres i spytam o jeszcze / kosmos jest pyłkiem na twojej sukience" jest jak żywcem wyjęta z notatnika Douga Martscha, liryczne riffy pasowałyby na Keep It Like A Secret. Drugie skojarzenie – Nerwowe Wakacje. Szabrański stworzył z tym zespołem bardzo charakterystyczny rodzaj przenikającej, trochę leśno – turystycznej melancholii, który jest już ich własny. –Łukasz Konatowicz

posłuchaj »



16Uffie
Sex Dreams And Denim Jeans
[Ed Banger]

Ta blond-zdzira Uffie brzmi żałośnie. Aż strach pomysleć, co by było, gdyby nie miała vocodera. Kompletny brak umiejętności wokalnych czy wrażliwości muzycznej maskuje sztuczkami technologicznymi oraz wizerunkiem, obliczonym na niespełnionych erotycznie, obleśnych facetów wkraczających w kryzys wieku średniego i fantazjujących o wyzwolonej seksualnie nastolatce. Aby uprawomocnić swoje pseudo-celebryckie wyczyny i zaskarbić sympatię nowej klasy próżniaczej, która ze swoim udawanym znawstwem konsumuje wszelkie przejawy kultury masowej, ta pop-prowokatorka nie zawahała się nawet sięgnąć do rock&rollowego klasyka Velvet Underground. Pocięła go bezlitośnie, pozbawiła poetyckiej, kontrkulturowej wymowy i teraz sprzedaje tę niestrawną papkę jako własną. My jednak nie damy się nabrać: to tylko mizerna profanacja, nie wnosząca niczego do muzyki, a nawet niewiele mająca z nią wspólnego. –Krzysztof Michalak

get ears »



15Yahzarah
Why Dontcha Call Me No More
[FE Music]

Ej, widzieliście już to?



–Patryk Mrozek

posłuchaj »



14Kenny Gilmore
It Stays
[Discotheque Records]

Lubię myśleć o Kennym jako o tym wykształconym koleżce z ekipy. Niby delikatnie sztywniejszym w obejściu od pozostałych, ubranym z kołnierzykiem, ale wynagradzającym to inną, ciekawą perspektywą i inteligencją. Chodziłoby prawdopodobnie o wykształcenie jazzowe, czyli (kierując się pozorami) otrzaskanie w dziedzinie najmniej manifestującej się w dziele hauntologów. Poza rzeczonym Gilmore'm, który w zachwycającym w ubiegłym roku "So Glad" ufundował melanż przeinteresujący – osadził lo-fi pop na jazzie, tworząc tym samym rzecz, której "jeszcze nie słyszałem". "It Stays" pachnie natomiast znów inną historią. Wyobraźnia Gilmore’a transformuje tu jazzową rytmikę znaną z wcześniej w szkielet, wprawdzie może avant, ale całkiem już popowej piosenki (jakby natchniona linia basu), elementy chorego jazzu pozostawiając tylko w detalach, między innymi zgiełkliwym rozwiązaniu utworu. Do tego wszystkiego dochodzą dwie różne, a równie piękne ścieżki wokalu w stylu najbardziej rozkosznego Damona Albarna, post(?)-soft rockowa wrażliwość i masa detali, które bardzo trudno jest wyłuskać z całości pozostającej, było nie było, gęstym, lecz płaskim lo-fi, które teraz zachwyca chyba jeszcze bardziej. –Radek Pulkowski

posłuchaj »



13Wavves
Super Soaker
[Fat Possum]

Słuchanie zimą tej akurat płyty Wavves może nastręczyć solidnych frustracji klimatycznych. Williams szerzy etos slackera na całej długości, zahaczając raz po raz po motywy Piotrusia Pana czy plażowej psychodelii lat 60., co ewokując nie mógł obyć się bez amerykańskiego odpowiednika rave'u, czyli głośnych, introwertycznych lo-fi piosenek rodem z '94, jakich słuchacze tzw. muzyki indie są w stanie wymienić setki. Oślepiający noise–pop to jego język, a "Super Soaker" to jak dotąd najbardziej soczyste zdanie tego języka (pardon per analogiam). –Mateusz Jędras

posłuchaj »



12Showgirls
Foolin’ Around
[Tricatel]

O kryzysie mainstreamu napisaliśmy już tak dużo, że nie chce mi się wbijać kolejnych szpil. Ogólny zarys dramatu doskonale obrazuje sytuacja, w której Hannah Montana nagle zaczyna się wyróżniać czymś więcej niż tylko komicznym imagem. Komercyjny pop jaki jest, każdy słyszy i w związku z tym super, że w ubiegłym roku "podziemie" stanęło na wysokości zadania dostarczając nam kilka niezwykle przyjemnych numerów. "Foolin' Around" to najlepszy z nich i w ogóle mój ulubiony singiel 2010 roku z wielu powodów – przede wszystkim dlatego, bo mam słabość do wokalistek o tak dziewczęcym timbre jak Estelle i odkąd pamiętam nie potrafię bronić się przed tak porywającym basem jak ten tutaj. Ponadto uwielbiam, kiedy ktoś tak świadomie i z tak dobrym skutkiem nawiązuje do złotych czasów estetyki disco, opierając budowę tracka na w gruncie rzeczy prostych, powtarzanych patentach. Jednak kluczowym czynnikiem powodującym uzależnienie od "Foolin' Around" bywa zazwyczaj ten cudownie leciutki refren, zapodany wystarczająco często, żeby się nim rozsmakować, ale i za każdym razem w błogim niedosycie chcieć więcej. W czasach smutnych, niestabilnej gospodarki, takie wałki najlepiej prostują nam karki. –Kacper Bartosiak

posłuchaj »



11Grum
Turn It Up
[Heartbeats]

Pamiętam, że przez jakiś czas czułem się chory, jeśli nie usłyszałem tej piosenki raz dziennie, a jak już usłyszałem, to na jednym razie i tak się nie kończyło. Być może nawet stanowi ona dla mnie obecnie definicję piękna i zaspokaja sporą część potrzeb estetycznych. Ten zaginiony utwór z debiutu Madonny właściwie wyrzuca do odbioru głównie trzy ścieżki – bas, synthy i wokal – więc nikt mi nie powie, że piękno nie tkwi w prostocie. Każda kolejna sekunda z wyrachowaniem podnosi napięcie, pojawia się surowy bas, pierwsze linijki które wypełniają frazę repetycją, kiedy zbliżamy się do refrenu robi się prawdziwie błogo, wszystko zaczyna się ze sobą układać i gdy harmonia osiąga pełnię, wybucha refren i dopiero wtedy dostajemy to, co najlepsze.

Dobre popowe piosenki chyba przenoszą na grunt kompozycji najlepsze wzorce flirtu – od wzbudzenia zainteresowania, przez uwodzenie, oczarowanie i nagłe trzymanie ofiary w garści, kiedy ta nie wie, co właściwie się dzieje. "Turn It Up" cały czas oscyluje między kruchością a śmiałością i w ogóle wydaje się, że ta piosenka jest śpiewającą ją dziewczyną. W sumie nie wiadomo nawet, czy śpiewa do jakiejś osoby, czy jest to raczej autoteliczna piosenka o 80'sowej piosence i tańczeniu. Na przykład ten fragment: "It's in your beat / How we are lalalalalalala / Electric machines". A konstrukcja refrenu? Bronwyn z Electric Youth śpiewa "You can be my lover so / Turn it up", ale już następnym razem znowu tak się zapomina w uczuciu i melodii, że przerywa by nucić "Da da da da". Tylko, że to dokładnie o to chodzi – "You can be my lover so / Da da da da", bo to oczywiście co najmniej błyskotliwy hołd naładowany odniesieniami, chociażby do "Borderline". Swoją drogą była w tym roku bardziej urocza linijka niż "You could be my disco angel"? –Kamil Babacz

posłuchaj »


#20–11 #10–1

Listy indywidualne

Redakcja Porcys    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)