Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
S02E10
That’s all folks. Well, sort of. Na teraz dziękuję za te dwa sezony wspominkowego i weryfikującego-po-latach serialu. To tyle co Twin Peaks. Wierzę naiwnie, że poziom trzymałem dłużej, niż True Detective. Ba, z formalnego punktu widzenia wytrzymałem dłużej niż już skasowany niewypał Vinyl. (Ta scena z koncertem VU… dajcie spokój.) OK, dosyć tych analogii z telewizją, bo oczywiście powód zawsze był ten sam: "mały czas czasu". Ostatnio dywagowałem z redaktorem ŁŁ nad zapaścią poziomu mediów i "sfery blogo". W tej depresyjnej wymianie zdań doby późnego fejsbuka padały m.in. takie sformułowania, jak "agonalne stadium chujozy" czy "rozkład pamięci i poczucia kontinuum" wśród konsumentów muzykowritingu. "Ale nie…" (Szpakowski po ostatnim gwizdku w finale olimpijskim '92), w czytelników Porcys "wierzę jak ksiądz w Boga". "I niech tak pozostanie".
"But I hope and I pray that maybe someday…". Tymczasem żegnam się wzmianką o kapelce, o której przez 15 lat istnienia nie zająknęliśmy się w serwisie ani razu. Choć zakładam, o ironio, że to nazwa, która niejednemu redaktorowi coś by powiedziała (podobna sytuacja z innymi shoegaze’owcami tamtej epoki: Mahogany). Ja sam mam taką ćwierć-anegdotę, że w 2007 roku długogrający debiut Kalifornijczyków Future Perfect pokazała mi koleżanka (najwyraźniej źródła którym ufałem nie eksponowały ich dokonań zbyt namolnie), zresztą podpisująca się w internecie jako "Angry Candy", nieprzypadkiem. Wtedy trio budziło skojarzenia ze Swirlies, wczesnym Lilys czy Sonic Youth z pierwszej połowy lat 90. W tym roku wydali album łączący te inspiracje z IDM, a w dodatku ponoć ozwierciedlający ducha przerażającej "ery Trumpa". Yyy. W każdym razie są spoko. To mówiłem ja, Jarząbek. "Do u".
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.