SPECJALNE - Rubryka
Porcys Składak: Freddie Gibbs
15 marca 2017Freddie Gibbs to dosyć specyficzna figura, jeśli chodzi o współczesny rap – i nie chodzi mi o "ukazywanie werbalnej wendety" czy "porównanie umiejętności dryblowania pomiędzy stylami gatunku vis-a-vis do Eddiego Van Halena grającego na gitarze". Pochodzący z rodzinnego miasta Michaela Jacksona raper jest technicznie wyrafinowany, przez metaliczną, nosową barwę głosu prowokuje skojarzenia z 2Pakiem, sięga zarówno po klasyczne bity Madliba, jak i po brzmienia Atlanty czy zawsze osobne produkcje Mike'a Deana. Jednocześnie klasyczny i nowoczesny, lekko radzący sobie ze wire'owskimi storytellingami i bandziorskim bragga, dowcipny i uliczny, west coastowy i nowojorski – łatwo przez to odnieść wrażenie, że niezbyt konsekwentny i nieco pozbawiony oryginalności, ale to błędna diagnoza. Chyba najłatwiej byłoby umieścić go na linii między Kevinem Gatesem a Curren$ym, gdzieś obok Jay Rocka, i choć wciąż nie doczekaliśmy się jego Islah czy dowolnego Pilot Talk, co szczególnie utrudnia mu przebicie się do pierwszej ligi, to dzięki filmowym bitom, rapowej wszechstronności i umiejętności sklejenia zaraźliwego refrenu Gibbsowi przez wcale niekrótką karierę udało się nagrać wystarczająco dużo intensywnego gangsta rapu najwyższej próby, by zasłużyć na małe podsumowanie. Przed zaplanowaną na koniec miesiąca premierą You Only Live 2wice, pierwszego albumu po zeszłorocznej przygodzie przerastającej perypetie DJ-a Esco w Dubaju i odsiedzeniu kilku miesięcy w austriackim więzieniu, warto sobie te najciekawsze momenty z dyskografii przypomnieć.