SPECJALNE - Rubryka
Paradne!

Paradne!: Zagniewani młodociani

23 października 2014

"Parada gifów - kiedy słowa to za mało" - ów zacny format nie jest pomysłem moim, a Lindy West, która użyła go parę lat temu w legendarnym komentarzu do felietonu o czystości przedmałżeńskiej. Komentarz dostarczył mi wielu wzruszeń i długo czekałam na polski tekst godny tego, aby urządzić mu paradę gifów. W tym tygodniu los się do mnie uśmiechnął. Przed wami recenzja recenzji Ruby Dress Skinny Dog zespołu Curly Heads.

Tak jak każda pisząca osoba, mam za sobą recki słabe i naprawdę słabe, chujowe metafory, zdarza mi się powtarzać tą samą anegdotę trzy razy - otóż to NIE JEST ten przypadek. Nie chodzi o to, że recenzja jest źle napisana. To znaczy: jest, ale przy odpowiedniej redakcji i wywaleniu co większych sucharów dałoby się to jakoś ocalić, nie wiem - powiedzmy, że czytałam gorsze rzeczy w prasie drukowanej. Chodzi o to, że autorowi tekstu wyraźnie nie podchodzi opisywana muzyka, że średnio go nawet obchodzą postaci Dawida Podsiadły i jego ziomków z Curly Heads, najchętniej rzuciłby to wszystko w cholerę i poszedł spać. A musi zdążyć z deadlajnem.

"Zagniewani młodociani" to wołanie o pomoc człowieka, który wpędzony został w zespół obsesyjno-kompulsywny nieustannym nagabywaniem typa z góry, nigdy nie widzianego na oczy ("Hejka co tam. Taki drobiazg jeszcze do recenzji: w tekście pada tylko raz słowo "znakomity", umawialiśmy się zdaje na trzy? Z góry dzięki"), który do swojego własnego tekstu trzykrotnie dodaje "sic!" bo sam nie wierzy w to, co napisał. To bezgłośne łkanie kogoś, kto idzie się wypłakać do łazienki i odkręca wszystkie kurki z wodą na raz, żeby współlokatorzy go nie słyszeli.

Przed wami zapis drogi przez mękę tego biednego człowieka. Przewodnikami naszymi niechaj zostaną magiczne, barwne gify. W drogę, przyjaciele.


Recenzja: Zagniewani młodociani

Curly Heads "Ruby Dress Skinny Dog", Sony Music Poland
Paweł Waliński

"Dawid Podsiadło w końcu nagrał płytę ze swoimi kumplami z Curly Heads. A owi chyba są nieźle sfrustrowani, że musieli na niego tyle czekać. Bo grają niemożliwie wściekle. I bardzo, bardzo dobrze".

Paradnie!

"Nie ukrywał nigdy, że granie w Curly Heads jest dla niego podstawą, a karierę solową traktuje jako trampolinę promocyjną dla zespołu i rodzaj skoku w bok (sic!), Oby każdy takie skoki w bok zaliczał, jak Podsiadło".

Paradnie!

"Podczas gdy on brylował na wszystkich ważniejszych polskich scenach, chłopaki w zaciszu domowym szykowali się do rejestracji płyty, ćwiczyli palcówy, komponowali na potęgę. Opłacało się, bo efekt jest znakomity. A zaskoczenie pokaźne".

Paradnie!

"Curly Heads przewijali się bowiem gdzieś w tle Podsiadły i jeszcze jakiś czas temu brzmieli jak banda nieopierzonych entuzjastów, którzy bardziej chcą, niż umieją. Kiedy z kolei odpalamy "Ruby Dress Skinny Dog" słyszymy dobrze zgraną brygadę muzyków z bardzo fajnym pomysłem na brzmienie. Fajnym i spójnym".

Paradnie!

"Zrazu widać, że nikt tu nie cyzelował singli do radia. Ostre, trepanujące łeb gitary i wściekle wyjący Podsiadło. Do tego falowa (te mroczniejsze odmiany nowej fali) sekcja i naprawdę nietuzinkowe kompozycje, mało przewidywalne frazy".

Paradnie!

"Opener, "Love Again" to dosyć klasyczne brzmienia, jakie pamiętamy z niedobrych czasów new rock revolution".

Paradnie!

Do tego szczypta hałasu i mamy jeden z najbardziej przystępnych numerów na płycie. A że Podsiadło w jego trakcie pięknie nan umiera i mamy stadionowy refren to tylko wartość dodana. Świetny kawałek".

Paradnie!

"W singlowym "Reconcile" jest jeszcze szybciej i jeszcze bardziej wściekle. Gitary jak z House of Love, czy może bardziej Church (Church to taki genialny australijski zespół, który musicie sprawdzić jeśli nie znacie. Zacznijcie od numeru "Reptile".)"

Paradnie!

"W ostatniej minucie z kolei zaczyna się taka jazda na wiośle z przesterem i wściekłymi zharmonizowanymi falsetami, jakby naraz cała "Ulica Sezamkowa" dostała złego tripa po kwasie, albo wodowstrętu. Znakomite".

Paradnie!

"Numer tytułowy robi tu za balladę. Fajna melodia, doskonała siermiężna sekcja".

Paradnie!

"I Podsiadło po raz trzeci dowodzący, że w kategoriach ekspresji – w stosunku do nagrań solowych - ma jeszcze do zaoferowania wiele nowego, włącznie z ocieraniem się o screamo (sic!)".

Paradnie!

"Kiks (nie za duży), to dla mnie "Diadre", które poza paradygmat dance punka wychodzi niezbyt daleko. Nie przekonuje mnie też bałaganiarska zupełnie kompozycja i podobna produkcja. Choć daleki jestem od krytykowania odpowiedzialnego za nią Daniela Walczaka, bo poza tym numerem robi niesamowicie dobrą robotę. Kolejne zwolnienie w postaci "Till You Got Me" wokalnie i melodyjnie przywodzi na myśl rzecz pozornie tak od Podsiadły odległą, jak wczesne The Mission UK (sic! Mruczy tu jak Hussey.), czy The Cure (gitary). Znów bardzo dobry numer z powalającym wściekłym crescendo".

Paradnie!

""House Call" niepokojąco wspina się po kręgosłupie".

Paradnie!

""Noadvise" mógłby z powodzeniem zaśpiewać Mozz na swojej przedostatniej płycie".

Paradnie!

"A być tak bezczelnym, żeby do numeru trwającego 2'44" wrzucić minutę chórków? Mają chłopaki jaja. Jak dzwony kościelne".

Paradnie!

""Midnight Crush" to z kolei piękna miniaturka z kolejnym udanym crescendo, w stylu Franza Ferdinanda, czy Killersów. Zamknięcie "M.A.B." znowu jest strzałem w dziesiątkę".

Paradnie!

"Kiedy prawie dokładnie rok temu spytałem Dawida o jego rockowe inspiracje poczęstował mnie garścią luminarzy NRR, a ja spodziewałem się, że płyta Curly Heads będzie kolejną próbą zaszczepienia na naszym gruncie zdychającego gdzie indziej indie. Bardzo pozytywnie się rozczarowałem. Bo Curly Heads przepuścili swoje inspiracje przez bardzo dobry filtr. A filtrem tym jest inteligencja i kreatywność. I Podsiadły, i jego kolegów z zespołu".

Paradnie!

"Znakomity album. Gdyby debiutowali czymś takim w UK, czy USA, jakieś dziesięć-piętnaście lat temu, NME by się ze.......".

Paradnie!

Aleksandra Graczyk    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)