RECENZJE

Portishead
Roseland NYC Live

1998, Go! Beat 6.8

To rzadkość, by po dwóch studyjnych albumach od razu wydawać koncertowy. Ale Portishead jest zespołem nietuzinkowym. To grupa, która praktycznie unika kontaktów z mediami, stra się zachowac jak największą niezależność w świecie przemysłu muzycznego. Często też podejmuje kroki, które trudno zrozumieć przeciętnemu odbiorcy współczesnej popkultury. Jednym z nich było przygotowanie po ukazaniu się płyty Portishead wyjątowego koncertu w nowojorskiej sali Roseland, a następnie wydanie go rok później na różnych nośnikach medialnych. Wyjątkowego? Tak, bowiem partie smyczków znane ze studyjnych wersji utworów zostały tu zagrane przez specjalnie zaproszonych gości tworzacych prawdziwą orkiestrę. Tak, gdyż na repertuar konceru złożyły się same perły z dwoch pierwszych płyt. Po trzykroć tak wreszcie, ponieważ efektem całej imprezy był nie tylko album muzyczny (wzbogacony zresztą o pochodzące z innych koncertów "Sour Times" i "Roads"), ale i inspirowany dokumentalnymi zapisami występów na żywo Milesa Davisa z lat 60-tych film.

W programie albumu, jako się rzekło, znalazły się koncertowe wersje świetnych utworów z płyt studyjnych. Z Portishead wybrali rzeczywiście najlepiej jak mogli. Jeśli chodzi o Dummy, to można dyskutować, dlaczego zabrakło "It Could Be Sweet" czy "Pedestal". Tak, czy inaczej, mamy coś, co jeden z dziennikarzy nazwał "greatest hits z oklaskami". Dużo w tym prawdy. Ale pojawiają się dyskretne zmiany. W "All Mine" gitara dodaje brzmieniu więcej życia, w "Half Day Closing" zaś improwizuje pod koniec. Trochę inaczej niż w studio brzmi "Strangers". Za to "Sour Times" zostało zupełnie przemeblowane – zagrane ostrzej, z większą ekspresją. Pozostały materiał wykonany został wręcz perfekcyjnie. Co ciekawe, nie jest to materiał premierowy, a jednak brzmi może nawet lepiej, pełniej, bardziej dojrzale niż w studyjnych wersjach poszczególnych fragmentów. A więc partie poszczególnych instrumentów uzupełniają się bezbłędnie z orkiestrą, Beth Gibbons jak zwykle czaruje nas emocjami. Efektem całego wydarzenia jest jeden z najlepszych albumów koncertowych lat 90-tych.

Borys Dejnarowicz    
19 lipca 2001
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)