RECENZJE

Masturbator
Czy Jest Tu Piekło?
2010, Fonografika
BD: Najlepszy zespół świata bez płyty i Poland's "best kept secret" powraca i zarazem przestaje nim być, bo właśnie wydaje swój debiut. Formację założono w 1989 roku, a reaktywowano w 2003. Cóż, w tego typu projektach tak łatwo o skuchę, lecz "to nie jest sprawa tutaj", bo w kreacji Masturbatora wszystko się zgadza wprost bezbłędnie. Okładka-majstersztyk przedstawia zdjęcie lidera kapeli z komunii na krwisto-czerwonym tle, przydymionym oparami ZŁA. Obok naklejki "polska płyta – zagraniczna cena" (musicie to zobaczyć) i "zawiera superposter! gratis!". Tytuł (!!!), liternictwo, ponadczasowe logo i wspomniany plakat ocierają się o doskonałość. Rewers digipacku eksponuje kod kreskowy w formie odwróconego krzyża. I co wspaniałe, muzyka nie psuje wrażenia nic a nic. Riffy czerpią ze szlachetnego, eleganckiego prymitywizmu i zacofania najbardziej formalnie symetrycznych tuzów gatunku (nie będę wymieniał nazw, spytajcie ekspertów od nurtów satanistycznych w "rocku"). Dość powiedzieć, że Vithor, Czaha, Mayhem i Raefoth z pewnością inspirowali się i wczesnym Sabbathem, i klasyką thrashu, i sytuacjami typu Misfits/Danzig, ale z premedytacją odmawiają bycia zainspirowanymi przez post-metal, sludge czy inne trendy około-matematyczne. Są "niedzisiejsi" i to z ogromnym urokiem (ach te toporne partie unisono basu i wiosła, ich potęga!). Plus, każdy numer przytłacza idealnie proporcjonalnymi i zamkniętymi kształtami (im dalej w las tracklisty, tym EPICKIEJ, aż po uroczysty finał z dzwonami kościelnymi – absolut), więc narzekać się nie da. Zwłaszcza, że w tekstach co i raz trafiają się perełki typu "Stos płonie, nadchodzi śmierć / Nóż w dłoni, tryska krew / Spragnieni wyznawcy zła / Jest ofiara będzie msza" (to CAŁY tekst utworu "Ofiara"!) albo "Ogień! / Piekła! / Piętno! / Diabła!" (refren piosenki "Piętno"). Ponadto, ich adres mailowy to satan@masturbator.com.pl. Zbyt dobre, by przejść obojętnie. I jeśli ktoś przez moment pomyśli, że panowie nie kontrolują w 100% swojej wypowiedzi i są wynikiem przypadku, to niech zerknie na podziękowania. Za sam kawałek "Ratzinger" należy im się Fryderyk w kategorii "WTF". A inwencja gości jest niewyczerpana: wystarczy kliknąć w ich Myspace i zerknąć na promocyjne fotki, bio czy zapowiedź koncertu w miejscowości "Warszawa, Warmińsko-Mazurskie". "Stylizacja" to mało powiedziane; raczej "impersonacja". Dawno się tak dobrze nie bawiłem przy nowej muzie, chociaż akceptuję fakt, że to rozrywka nie dla każdego.
KM: Chyba każdy w wieku wczesnonastoletnim chciał założyć swój zespół punkowy albo metalowy. Skóry, ćwieki, obrazoburcze teksty, ciężkie riffy, nakurwianie w perkę i rzesze fanów – rockowy attitude zwyczajnie imponuje i niech spedaleni popowcy albo dresiarscy skejci nie mówią, że nie. Jeśli komuś udało się wtedy spełnić swoje marzenia, teraz ma pewnie znakomity pretekst do spotkań ze starymi kumplami i ironicznego zaśmiewania się na całego, trochę z zażenowaniem, a trochę z sentymentem. Młodzieńcza wyobraźnia, skonfrontowana z muzyczną nieporadnością i brakiem ogólnej ogłady po prostu musiała zaowocować czymś na wskroś absurdalnym, doprowadzającym wszelkie stereotypowe elementy rockerki czy metalu do skrajności, a zarazem najzupełniej szczerym i na swój sposób niewinnym.
Członkowie (heh) Masturbatora z Konina postanowili, że swoich dawnych nagrań nie będą chować po szufladach, a ich nastoletnie wyczyny nie pozostaną jedynie towarzyską anegdotką. Wydany kilka miesięcy temu przez Fonografikę album zawiera zestaw kawałków przefiltrowanych przez studio nagraniowe i profesjonalne umiejętności, ale nadal emanuje szczeniacką wrażliwością, fascynacjami i fantazją. Panowie dorzucili tylko trochę dojrzałego dystansu. Borys już opisał, jak wszystko brzmi i wygląda, więc mogę jedynie zadeklarować, że kupuję to w całości. Czy Jest Tu Piekło? prawdopodobnie będzie moim pastiszowym albumem roku, chociaż nigdy nie zasłuchiwałem się w klasycznym metalu ani nie mam jakiegoś sentymentu do "tamtych czasów". Z tego, co widziałem na koncertach Masturbatora, nie trzeba jednak wiele, by dobrze się bawić z Vithorem, Mayhemem, Czahą i Raefothem. Sprawdźcie sami i sami odpowiedzcie sobie na pytanie "Czy jest tu piekło?".
ŁK:
JB: Mógłbym napisać, że najwyraźniej nie rozumiem humoru preferowanego przez Masturbator, tylko że w moim przekonaniu to wszystko ma niewiele z humorem wspólnego. Za to od dłuższego czasu drażni mnie tendencja, która pozwala sięgnąć artystyczny (częściej: komercyjny) Everest zespołom, które sobą nie reprezentują nic, bo akurat reprezentują kogoś innego. Nie każdy jest Tymańskim (któremu zresztą też nie zawsze udaje się przeobrazić tak wyświechtaną formę jak parodia/pastisz w coś, naprawdę, błyskotliwego).
Pomysł Masturbatora jest prosty – wykonanie jeszcze bardziej. Goście grają thrash w wersji standard ("Wielka Czwórka" chociażby), nabijając się przy tym z tego, co grają. No, nawet nie do końca tak, bo to jeszcze mogłoby być zabawne, tutaj rdzeń stanowi do bólu przewidywalne operowanie takimi pojęciami jak "zło", "piekło", "szatan", itd. – słowem, uniwersalny przewodnik ignoranta po metalu. Być może to dość radykalne postawienie sprawy, ale na jednej półce stawiałbym "zasługi" Masturbatora i takiego Lordi – oba zespoły w sposób żenująco prymitywny grają tym samym stereotypem, podchodząc do niego z różnych stron. Całość (w przypadku Czy Jest Tu Piekło? jest skierowana do "centrowego" słuchacza, któremu szkoda czasu i energii na przeniknięcie zjawiska a paternalistyczna pobłażliwość to jego wymarzone status quo. Biorąc pod uwagę fakt, że Porcys zasług na polu promocji metalu ma proporcjonalnie niewiele, uważam entuzjazm wokół tego beztreściowego (no, parę riffów spoko) krążka za jak najbardziej chybiony/krzywdzący/szkodliwy.
Na koniec pozostaje już tylko pytanie: dlaczego moi koledzy z redakcji – rozkminiający metal na poziomie wyższym niż norweski happening z toporami – wykoślawiają skalę (Borys, to naprawdę jest dla Ciebie poziom Leviathana?), jarając się zjawiskiem. Odpowiedź jest prosta: mają gorsze poczucie humoru.