RECENZJE

Lao Che
Powstanie Warszawskie
2005, Ars Mundi
W czasach popularności 2TM2,3 zabawnym aspektem fenomenu było święte oburzenie sympatyków grupy (w pierwszej kolejności), automatycznie posądzających ewentualnych jej krytyków o wrogość religijną. Nie sposób ocenić, czy sprawy mają się podobnie z Powstaniem Warszawskiem, bo ciężko podejrzewać kogoś o nienawiść do partyzantów, tudzież wstręt do bohaterów. Jednak projekty te łączy po trosze kaliber artyzmu, oryginalność oraz pochlebstwa recenzentów. Concept album próbujący oddać atmosferę tamtych dni zupełnie nie dźwiga ciężaru gatunkowego podjętej tematyki (powiedzmy cytaty z Baczyńskiego na pograniczu profanacji dla mnie, nic nie poradzę). Zaś chwalona różnorodność stylistyczna ma ten problem, że nie potrafi uwolnić się od pidżamoskich (i nie tylko) grzechów charakterystycznego klimatu "Polandu", jawiąc się jako niestrawne łomotanie bez inwencji. Weźmy takie "Zrzuty". Dobre to je? Melodia jak z jakiejś piosenki-rymowanki, że "Hitler biega jak szalony". Podkład a la Pidżama Porno. Wokal minusowy. Nie nie, co to kurwa ma być. A z pozytywów, to w "Przebicia Do Śródmieścia" słychać zalążki dobrego utworu.