RECENZJE

Ducktails
Jersey Devil

2017, New Images 7.3

Czasem dobrze spóźnić się z recenzją. Publikujemy ten tekst po tym, jak na światło dzienne wyszły informacje dotyczące okoliczności opuszczenia przez Matta Mondanile'a Real Estate. Molestowanie kobiet budzi jednoznaczny gniew, a dosyć lakoniczne oficjalne oświadczenie wydane przez jego prawnika, gdzie przeprasza "wszystkich i nikogo", dodając zdanie o "wykorzystywaniu statusu bycia muzykiem" wciąż pozostawia niesmak. Niestety burzy to moje wyobrażenie o romantycznym wrażliwcu, czar pryska, niemniej jednak, nie będę palił przez to nagrań Ducktails na stosie. Dostał zapewne niewystarczającą, ale całkiem sporą nauczkę – część fanów się wypięła, albumy znikają z portali streamingowych, a japońskie tłumaczenia na okładce płyty na niewiele się zdały, bo m.in trasa po kraju kwitnącej wiśni została odwołana.

Tytułowy "Diabeł" jest w stanie New Jersey odpowiednikiem Chupacabry. To potwór, o którym mit pojawił się w tamtych okolicach grubo przed ujawnieniem zarzutów w stronę Matta odnośnie niedopuszczalnego zachowania. Specjalizował się w mordowaniu zwierząt hodowlanych, a jeżeli będziecie chcieli skompletować jego strój na halowee...OSTATKI, to życzę powodzenia, jestem pod wrażeniem zapału, bo wyglądał on jak połączenie konia z kangurem, żurawiem i nietoperzem. Tu znajdziecie jego rysunkową podobiznę w formie kolorowanki, na pewno zrobicie furorę na imprezie. Mondanile zdecydował się na nawiązanie do bajki z jego stron, aby podkreślić przywiązanie do rodzinnego Ridgewood. To bardzo osobisty album, który zaczął tworzyć jeszcze w Los Angeles, ale po odejściu z Real Estate zamieszkał na wschodnim wybrzeżu, gdzie zaadaptował piwnicę swojej matki do tworzenia i nagrywania muzyki. Część numerów na Jersey Devil to efekt długiej pracy, część powstawała spontanicznie, gdy podczas rejestrowania swoich improwizacji dodawał nowe elementy układanki w postaci kolejnych śladów. Podobno największą trudność przynosi mu pisanie tekstów, być może dlatego, że są one mocno autobiograficzne, często stara się być samokrytyczny, jak chociażby w "Wearing A Mask", ale rzeczywistość przedstawiona w pierwszym akapicie trochę pokazuje, że nie zawsze mu wychodzi.

Nowe Ducktails ma w sobie leniwy klimat poobiedniej drzemki, czuję się jakbym sam spędzał luźny, wolny weekend u mamy, siedząc w fotelu przy niewymagającej lekturze z przerwami na dołożenie drzewa do kominka. Zaczynamy od "Map Of The Stars", spokojnej kompozycji, gdzie między znakomitą melodią wydobytą przy pomocy "flecikowego" klawisza, Matt śpiewa o poszukiwaniu własnej drogi, pozbywaniu się złudzeń i wszelkich wątpliwości w życiu. Chillowe "Light A Candle" przywodzi na myśl spore koneksje z Chazem Bundickiem z okresu Underneath The Pine. "Solitary Star" otwiera motyw, który mimo pozornej prostoty, podobnie jak reszta tej partii unaocznia, czego niektórym może brakować w aktualnym brzmieniu Real Estate, czyli gitarzysty, który operuje swoim instrumentem tak, jakby każdy ruch kostki nie był jego własną decyzją, tylko translacją tego co ona sama ma do powiedzenia. Warto odnotować, że na płycie znajdziemy kilka naprawdę żwawych numerów, czyli "Lover", "Shattered Mirror Travel", czy "The Rising Sun", które intensywnym beatem, porywającą gitarą i melodyjnym basem bujają nas jak na huśtawce.

Każdy czasem potrzebuje nuty melancholii, więc warto czerpać ją ze sprawdzonego źródełka. Jersey Devil jest kolejnym udanym wydawnictwem Ducktails – dostojny, pachnący naftaliną pop z cienką warstwą kurzu. Nie da się jednak zapomnieć o ciemnej stronie autora, któremu ciężko teraz wróżyć większe sukcesy. Matt to w tej chwili persona non grata i długo będzie musiał pracować na ocieplenie wizerunku. Przykro, bo jestem fanem songwriterskich umiejętności Mondanile'a, ale w tej chwili to nie jemu należy współczuć.

Artur Kasprzycki    
3 listopada 2017
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)