RECENZJE

Bibio
Mind Bokeh

2011, Warp 6.1

Co by nie mówić Stephen Wilkinson przez całą drogę muzycznego rozwoju zdaje się być pewny obranego kursu. Zaczynał w labelu Mush od lo-fi’owych plumkających folkowych tekstur, których nieinwazyjność sytuowała Bibio w obrębie muzyki tła. Później został pozyskany przez Warpa, pod którego auspicjami nagrał szeroko komentowaną w 2009 roku Ambivalence Avenue, odznaczającą się już konkretnie rozwiniętymi kompozycyjnymi i przede wszystkim – biorąc pod uwagę ich zróżnicowanie brzmieniowe i stylistyczne – umiejętnie skompilowanymi. Najnowszy Mind Bokeh pokazuje materiał już na dobre zakumplowany z dorobkiem młodych Warpowych laptopowców.

Pod koniec minionego lata widziałem set Bibio i nie żebym spodziewał się, że artysta chwyci za akustyk, ale świadomość jego dokonań albumowych usprawiedliwiała oczekiwanie zbalansowania setu między ewidentnie kopiące hooki a akustyczne wycieczki w nastrój. Tymczasem jego konsekwentnie osadzona na agresywnie pociętych samplach formuła nieco mnie rozczarowała. Te same patenty doczekały się teraz dokumentacji na Mind Bokeh. Nade wszystko podkreślam równy poziom od początku do końca, nawet jeśli nie ma tu tak bezbłędnie płynącego chillu, jakim na Ambivalence... był "Fire Ant". Ogólnie ciężko tu o jakiekolwiek laidbackowe klimaty, albowiem wraz z odpuszczeniem zwiewnego wątku akustycznego nadeszła pora mocnego przesteru i ostrych krawędzi, a rozmaitej maści efekty nieustannie walczą o pierwszy plan aż gęsto. Taka intensywność brzmienia może być zbyt uciążliwa jak na jeden pełny odsłuch całości.

Z całą pewnością jednak jest to materiał o potencjale popowym bez pretensji do eksperymentu, a taki "Take Off Your Shirt" (swoją drogą dość czerstwy i najsłabszy w zestawie) to akuratna propozycja na indie-parkiety, o ile ktoś się na nich jeszcze bawi. Dodatkowo Brytyjczyk bardzo ochoczo korzysta z głosu – a to śpiewa słowa, a to nuci wesołe melodie, a jak nie, to chociaż jakieś wokalne sample gdzieś upchnie. Niejako pararelicznym przypadkiem jest postać Hudsona Mohawke’a i jego znakomicie zapowiadającego się przed dwoma laty debiutu. Nadmuchany balon ekscytacji młodą nadzieją Warpa pękł wraz z popsutym i zapomnianym już Butter. Teraz podejmowany przezeń temat kolorowego glitch-hopu powraca na samplach Bibio i choć koncertowa forma jak i promujące krążek "Excuses" zdążyły mnie ustawić w domyślnie krytycznym nastawieniu, to ostatecznie mój stosunek do Wilkinsona nie stracił a może nawet i zyskał na przychylności.

Michał Hantke    
9 kwietnia 2011
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)