RECENZJE

Air
Pocket Symphony
2007, Astralwerks
Od marcowej premiery Pocket Symphony minęło już kilka miesięcy, co pozwala spojrzeć na płytę ze szczyptą obiektywnego dystansu. Starsi krajanie pamiętają, że drzewiej presskity reklamowały album jako zjawisko gdzie Godin & Dunckel porwali się na wokale, rozszerzyli paletę na "egzotyczne" japońskie instrumenty – shamisen i koto (Nicolas pobierał podobno nauki od wielkich sen-sei) oraz zaprosili do współpracy kilka wielkich "nazwisk" (Jarvis Cocker, Neil Hannon, po raz kolejny wybitny producent Nigel Godrich). Jak jednak uczy przykład piłki nożnej, "nazwiska nie grają, liczy się zespół", który w tym wypadku spisał się nadzwyczaj dobrze.
Czwarty pełnoprawny full-length francuskiego duetu zawiera subtelną, kontemplacyjną muzykę dla intelektualistów i muzycznych erudytów. Na przykład bezpośrednio nawiązującą tu i ówdzie do Neu! 75 niemieckich gigantów pre-elektroniki oraz oferującą, choćby w zakresie soundu syntezatorów, dyskretne odniesienia do dokonań Eno na Before And After Science. Umiarkowaną przebojowość Moon Safari zastępuje tu wypolerowane, ekskluzywne brzmienie, dające wrażenie precyzyjnego rozmieszczenia żywych instrumentów w obszernej przestrzeni miksu i rozpieszczające wnikliwego słuchacza wyrafinowanymi detalami (dzwonki, flet, wibrafon, solina...). Uwagę zwraca również przeważająca konstrukcyjnie rola pianina oraz nierzadko ascetyczna narracja na nylonowych strunach gitary akustycznej. Śpiew pełni głównie rolę instrumentalno-ilustracyjną i szczerze mówiąc, momentami jest wręcz zbędny (może poza mile chropawym barytonem Hannona w "Somewhere Between Waking And Sleeping").
Otwierający płytę "Spacemaker" oparty na kanwie kruchego, turkoczącego beatu, przywodzi na myśl kompozycję "Modular Mix" z EP-ki Premieres Symptomes. Piękne zakończenie utworu frazą na syntezatorze wieńczące napięcie umiejętnie zbudowane przez pianino stanowi jeden z moich ulubionych fragmentów płyty. Doskonałą kompozycję oferuje również „Mer Du Japon”, słusznie wybrany na singiel promujący Pocket Symphony jako jedyny taneczny fragment albumu. Linię basu splecioną z prostym beatem na perkusji, drgającą funkowo pośród syntezatorowej mgły tle początkowo umiejętnie kontruje/dubluje tutaj linia koto, stopniowo wchodząc w dialog z potężnymi uderzeniami w klawisze pianina. Kobiecy śpiew "Je perds la raison / Dans la Mer du Japon” wykwita po chwili przyspieszeniem beatu prowadzonym równolegle z prostym, rytmicznym akompaniamentem na pianinie. Mostek to chwila rozkosznego uspokojenia dźwiękami morskich fal, po którym początkowy motyw przewodni pianina powraca, tym razem rozpisany pomiędzy koto i gitarę.
Subtelną perełkę stanowią również zmiany wybijających rytm instrumentów oraz polifoniczne bogactwo w niepokojącym "Napalm Love", z wejściem drgającego nisko syntezatora na wysokościach 1:15 oraz 2:17. Niestety, pomimo wyrównanego wysokiego poziomu płyty, większość utworów nie przekracza masy krytycznej, lokując się w kategorii przyjemnej, ale nie zapadającej w pamięć muzyki tła. Jednak pomimo, iż poziom Moon Safari nadal pozostaje dla Air chwilami minionej świetności, nowe wydawnictwo duetu to jedna z ciekawszych jak dotąd pozycji bieżącego roku oraz przemyślany, bezkompromisowy wybór artystyczny angażujący słuchacza do własnych poszukiwań w obrębie albumu. Pocket Symphony nie zapisze się może w dziejach, ale stanowi pozycję, którą liczni fani grupy na pewno nie będą rozczarowani.