INNE - PORCAST
Jimson
"Muhammad Ali"
Jimson wraca przekonany, że wciąż ma prawo tytułować się księciem. Jednak w rap-grze, by dzierżyć koronę dożywotnio, trzeba umrzeć młodo. Dobrze, że słupczanin, wbrew zapowiedziom, tego nie zrobił, ale niestety realia od czasu Gorączki trochę się pozmieniały. Nie chodzi mi nawet o tych kilku pretendentów do władzy, z których połowę można by intronizować bez uszczerbku na powadze insygniów. Chodzi mi o samego Jimsona. Obecnie próżno u niego szukać zwinności lisa i charyzmy lwa, więc co to za książę? Owszem, Ucieczka Z Wesołego Miasteczka to kawał porządnego rapu na niezłych bitach, ale żadnego wasala nie skłoni do złożenia hołdów. Nawet jeśli jeden z numerów nazywa się "Muhammad Ali". Ciężki podkład, ciężki flow, meandryczny strumień świadomości i kilka błyskotliwych wersów. W porządku, tylko co to ma wspólnego z prawym sierpowym The Champa?