PLAYLIST

Tymon & Transistors
"Mówisz Mi"

7.0

Ryszard Tymon powiedział w jakimś wywiadzie, że chce grać piosenki i że stawia na prostotę wypowiedzi, szczerość. A potem zmienił zdanie i wydał wraz z dream-teamem polskiej sceny awangardowej ścieżkę dźwiękową do filmu Wesele Smarzowskiego, w którym zresztą sam grał lidera orkiestry weselnej ("gwiazdor jebany"). Co prawda co się odwlecze, to nie uciecze, więc czekamy. A płyta wypełniona jest fajnymi piosenkami oraz wypełniaczami. Fajne piosenki to te, gdzie najbardziej widoczny jest hołd dla najlepszego zespołu świata (oraz skojarzenie z piosenkami Ścianki, nieważnie że dalekie) i duch bigbitu, a wypełniacze to te, gdzie jakiś pomysł nie wypalił. Gdyby album był o nieco ponad połowę krótszy, gdyby niektórych (2/3?) tracków tam nie było, byłaby to jedna z lepszych płyt roku w Polsce. (Ale nie widzę żadnych kultowych fragmentów, nic na kształt "Jesiennej Deprechy". Skończmy wyciągać analogie.).

Do tych lepszych należy pewien utwór z kluczowym momentem: "Adam Małysz / Adam Małysz jest w porządku" (pomijając wybuch śmiechu, to będzie, na przykład, hołd dla "Taxmana") oraz "Mówisz Mi", mój faworyt (o tym za chwilę). Generalnie jest tutaj dużo Polovirusowego humoru, pastisz punkowych takich i bluesowych kapel, szantów, żartobliwy ale ciepły hołd dla Niemena, klawisze Lachowicza, duch disco-polo (no bo wesele) i dobra obsada: Janerka, Robert M. Brylewski czy wspomniany dosłownie przed kilkoma sekundami klawisz Ścianki. Jak już tak wymieniam wszystkie ciekawostki i informacje całkiem przydatne, to przyznam, że trzeba zarejestrować fakt zarejestrowania kultowej piosenki polskich wsi, "Białego Misia". Wokal Brylewskiej tam, no przecież zajebista rzecz, lekka psychodelia wkomponowana. Też chciałbym to usłyszeć w radiu. Aha, zagadka: znajdźcie na płycie Fisza (tego głośniejszego) jego lekko satyryczną, kilkusekundową wersję. Ale ja nie o tym przecież (za dużo nawiasów, za dużo nawiasów).

Ja chciałem o "Mówisz Mi", czyli o kawałku rześkim jak poranny wietrzyk. O kawałku dalej mieszczącym się w konwencji płyty, ale nie tak oczywistym. Bo mogłaby to być piosenka zwykła, której puszczenie w radiu wcale nie musiałoby prowokować wywlekania z każdego wersu jakiegoś żartu, a z samej kompozycji parodii jakiegoś stylu. Że podskórnie część utworów na tej płycie jest śmiesznych, a niektóre oczywiście śmieszne, to wiadomo. Tak samo jak to, że czasem humor jest ukryty pod warstwami gitar i wieloma punktami składającymi się na jedną aluzję, a czasem jest lekko prostacki i niekiedy dosadnie swojski. Kiedy do tekstów i pseudo-zaangażowania wokalu dochodzi jakość kompozycji, to już wiadomo, że Ryszardowi T. się udało. Jak tutaj.

Akustykiem i klawiszami tworzy się tu taką magię, że ten prosty kawałek mógłby spokojnie wymiatać na weselach, zadowalając zarówno ledwo trzymającego się na nogach pana Mundka, jak i delegację pisemka dla kulturoznawczej młodzieży. I Tymański jadący cudno-ironicznie wygładzonym timbre: "Powiedz mi / Powiedz mi / Czy nie możemy uciec stąd / Nie chcę kłamać i wiem że nie chcesz kłamać też". Oczywiście czuć prześmiewczy posmak (choć nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało że to temat do dyskusji), ale ja nie potrafię oprzeć się skojarzeniom ze ściankowymi "Miasta i Nieba" czy nawet "Harfą Traw". Czystsze, prostsze są piosenki Tymona, ale Lachowicz delikatnie wklejając plamki dźwięku – rozmyte a jednak precyzyjne – jawi się jako nasz najlepszy klawiszowiec, którym się możemy chwalić na świecie. Nawet jeśli gra w kapeli weselnej. A Tymon boss, tak po prostu.

Mateusz Jędras    
2 listopada 2004
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)