PLAYLIST

Tame Impala
"Patience"

8.0

Właśnie Kevin, co tak długo? W cztery lata to można osiemnaście razy dookoła świata albo przesiedzieć pół wyroku, gdy się nieuważnie zakłada spodenki do ćpania. Żaden Kevin Parker nie był doskonałym i docenianym Kevinem Parkerem, póki nie nagrał Currents, po którym wszyscy miłośnicy retro-psychodelii jednomyślnie oszaleli na myśl, że już do końca swojego życia będą mogli się taplać wśród tych cudownych dźwiękowych rupieci, z jakich znani są Tame Impala. "Patience" zapowiada TI4, nowy album Parkera i kolegów, który ma się ukazać sometime in 2019. Z zapowiedzi raczej jasno wynika, że czekamy na kolejny Lonerism albo kolejne Currents – dalej mielone romantycznie psych-rockowe patenty rozpoznawalne po pierwszych dwóch dźwiękach znaku wodnego naszego ulubionego Australijczyka w szaliku. Parker jedzie na swoim sukcesie i Jezu, jak dobrze. Nawet jakbym chciała udawać, że nie uwielbiam tego tameimaplowego generatora, to jestem w tym jakby do niczego. "Patience", poza tym, że brzmi jak (powtórzmy to sobie trzeci raz) klasyczne Tame Impala, kojarzyć się może z LCD Soundsystem w miksie dla Nike z 2006, albo Toro Y Moi przepuszczony przez jakiś retro glam-vibe filtr z dodatkiem eleganckiego disco z lat 70. Syntezatorki, klasyczny tenor parkerowy wyśpiewujący zgrabne truizmy, pojawiająca się i znikająca szemrząca perkusja, to tendencyjne pytanie, na które nikt nie chce odpowiadać, gdy jest wykierowane w jego stronę – czyli właściwie co się z tobą dzieje człowieku, gdy cię akurat nie ma i te klawisze urocze świadczą o tym, że ta piosenka jest naprawdę śliczna jak (porównanie do podstawienia samemu). Recykling to łatwizna tylko w teorii, nie zapominajmy.

Adela Kiszka    
23 marca 2019
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)