PLAYLIST

Stereolab
"Brakhage"

9.0

Wczoraj Michał informował o zapowiadanej edycji nowej EP-ki Stereolab. Emocje wokół jej premiery nie wiążą się tylko z faktem powstania pierwszego od ponad dwóch lat materiału firmowanego nazwą grupy, bo minialbumów na swoim koncie miała ona wiele. (Choć wcale nie zgadzam się z opinią, że "najlepszymi krążkami Stereolab były zawsze EP-ki".) Albowiem szokiem jest sama decyzja członków zespołu o kontynuacji działalności. Śmiertelne potrącenie przez ciężarówkę rowerzystki Mary Hansen dla wielu, w tym i mojej skromnej osoby, równało się końcowi projektu. Takie tragedie wywołują zwykle w artystach trwałą traumę. Sadier, Gane i przyjaciele postanowili ją przezwycięzyć; czy słusznie, dowiemy się za miesiąc.

Tymczasem zeszłej nocy zapuściłem do snu klasykę, w formie zaostrzenia apetytu przed niewiadomą. Jeśli Emperor Tomato Ketchup jest najbardziej kręcącą, w sensie groove'u, płytą Stereolab, to Dots & Loops jest najsłodszą i najlepiej relaksującą. Ze święcą szukać małej rysy na nieskazitelnej sekwencji dziesięciu tracków, ale wszystko zaczyna się od futuro-retro-lounge'u "Brakhage", kawałka dyskusyjnie wśród openerów dekady. Wieczorny nastrój nadmorskiej francuskiej kawiarni z 1964 roku przesłania jeden z najgenialniejszych tekstów Laetitii, o detalicznej klarowności wyrazu. "We need so damn / Many things / To keep our stupid / Lives going". Jak na zasypianie o drugiej w nocy to dość dołujące. W moich marzeniach widziałbym rozmowę z Laetitią o socjologii kultury, istocie czasu i eschatologii. Bezlitosną.

Borys Dejnarowicz    
19 grudnia 2003
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)