PLAYLIST

Soyka
"No Surprises"

1.5

Album Soyka Sings Love Songs nabył mój tata i w zasadzie trudno go o to winić. Z jednej strony postać autora płyty u ludzi mających już grzechy młodości za sobą (i w sumie nie tylko u nich) budzi pozytywne skojarzenia, przede wszystkim za sprawą starych przebojów w rodzaju świetnej "Tolerancji (Na Miły Bóg)". Gdy zlepić w myślach autorytet i charyzmę Soyki ze znanymi kompozycjami światowych sław, można prorokować powstanie całkiem niezłego albumu. Tego typu antycypacje tradycyjnie ukracane są z chwilą włożenia krążka do odtwarzacza. Tak jest i tym razem. Choć na całą płytę nie miałem cierpliwości, starczyło mi jej na parokrotne wysłuchanie "No Surprises", wiadomo, że wiadomo, czyjego utworu.

Można darować autorowi przyzwolenie na "wzbogacenie" fortepianowej aranżacji o pseudo-futurologiczne pierdziawki (które w książeczce nieopatrznie nazwano efektami dźwiękowymi, podając jeszcze bardziej niefrasobliwie nazwisko ich twórcy). Silniejszym wystawieniem się na ostrzał krytyki jest ewidentny brak wyczucia. Pomijając szybciutkim krokiem tyci szczególik, że "No Surprises" nie jest utworem o miłości, pragnę raczej zwrócić uwagę na różnice między charakterem kompozycji, a stylem preferowanym przez Soykę. Wykraczając poza bramy krajowego podwórka, można przywołać Roda Stewarta. Z prostego równania matematycznego wynika, że Rod i Thom to dwa przeciwne bieguny; tak samo z wyrażanymi przez nich emocjami.

Tak jak Radiohead położyliby utwór idola dzisiejszych pięćdziesięciolatków (choć zaraz, im taki pomysł przecież nigdy nie przejdzie przez głowę), tak istnieje podobna zależność w drugą stronę. I tu tkwi przyczyna niezaprzeczalnej kichy, której rodzimy pieśniarz, wzorujący się na Stewarcie, narobił. Przy ślamazarnie wlekącym się akompaniamencie fortepianu, Soyka wydaje się śpiewać nie o zagładzie zachodniego modelu społecznego, a o dodatku reklamowym do singapurskiego programu telewizyjnego. Co więcej, za swych odbiorców artysta wydaje się uważać leciwe staruszki, dla których najwyższą wartością od jakichś czterdziestu lat jest stateczność. Czyli głęboka profanacja tematu.

Jędrzej Michalak    
5 lipca 2004
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)