PLAYLIST

Freestyle zdaje się być jednym z elementów świadczących o faktycznym kunszcie rapera. Ciężko zaprzeczyć, że w takim sklejaniu wersów na żywo jest coś wyraźnie fascynującego. Dlatego też oglądanie kolejnych odcinków Wild 'N Out może dawać tyle radochy, nie tylko ze względu na komediowy charakter tamtejszych freestyle'ów (słusznie nazwanych w programie wildstyle'ami), lecz również ze względu na niesamowicie intrygujący proces rymowania bez jakiegokolwiek wcześniejszego przygotowania. Powstające w ten sposób wersy potrafią niekiedy porazić swoją trafnością i humorem, stanowiąc przy tym celnie wymierzone ciosy w przeciwnika. Dla kogoś patrzącego z boku taki pokaz zdolności raperskich może być źródłem niesłychanej frajdy.

"Show Me What You Got", prawdopodobnie ze względu na atrakcyjność podkładu Just Blaze'a i szum jaki wytworzył się wokół utworu, doczekało się naprawdę imponującej liczby nieoficjalnych remixów. Game nie wiadomo który raz dissuje Lloyda Banksa i całą ekipę G-Unit, co wychodzi mu całkiem sprawnie, tylko pytanie ile można? Również zapomniany nieco AZ próbuje znów swojej szansy i trzeba przyznać, że wypada ze swoją nawijką zdecydowanie na plus. Problem jednak w tym, że w kontekście wymiatającego Lil' Wayne'a, zarówno on jak i Jay, prezentują się doprawdy ubogo.

Lil' Wayne nie serwuje nam tutaj bezkształtnej rymowanki pozbawionej ładu i składu. Swoim freestylem pokazuje kto tu faktycznie rozdaje karty i komu należą się pokłony. W niesamowicie błyskotliwy sposób miażdży Jaya, nie stosując przy tym tanich chwytów, a za to popisuje się kreatywnością i doprawdy imponującymi zdolnościami odpowiedniego dobierania słów. I trzeba podkreślić, że pogrąża Jaya z niesłychaną klasą, unikając oklepanych zagrań czy ciosów poniżej pasa. Dlatego też gdy kończy słowami "You rappers ain't safe, safe, safe, safe", nie sposób mu nie uwierzyć. Po takiej demonstracji siły można sądzić, że jest w stanie pogrążyć każdego.

Zobacz także: