PLAYLIST
Jlin
"The Escape Of The Blvck Rxbbit" / "Nyakinyua Rise"
Czuję lekką niezręczność pisania o dwóch utworach zapowiadających Black Origami, sofomor Jlin Narlei, właśnie w rubryce nazwanej Playlist. I nie chodzi tylko o to, że figurują one właściwie jako króciutka, ośmiominutowa EP-ka zatytułowana Dark Lotus, a raczej o ich formę. Jakby mi ktoś w środek playlisty wrzucił jakieś antyludzkie, antybasowe podśmiechujki z instytucji samplowania ("The Escape Of The Blvck Rxbbit"; no żarty takie) albo sygnalizujący BŁĘDNE WOJENNE ROZKAZY i skłaniający do odświeżenia Street Fightera jam tysiąca afrobębnów ("Nyakinyua Rise"), czuł bym się skonfundowany – no chyba, że mówimy o popisowej playliście "hasta mañana, dziś mnie poebao", wtedy wiadomo, szakunec.
Jerrilynn Elizabeth od samego początku ściśle łączono z ruchem footworku, ale sama zainteresowana chyba nie do końca czuje się dobrze z takim upraszczaniem sprawy. I ja ją rozumiem, bo choć nie sposób negować wpływu chicagowskiego nurtu na muzykę artystki, to trudny do uchwycenia, dość nieprzystępny (powiedzmy) futuryzm jej propozycji poddaje pod znak zapytania rzeczywiste, stojące u podstaw projektu intencje. W tym świetle dublet składający się na Dark Lotus wcale nie odbiega tak bardzo od utworów z fenomenalnego Dark Energy; ba, bez chwili zastanowienia rzuciłbym, że mamy tu przedłużenie pomysłów z "Black Diamond" i "Mansa Musa". O ile jednak wrzynające się laserowym wątkiem przewodnim i pociętym wokalnym samplem "The Escape Of The Blvck Rxbbit", choć niewątpliwie głębokie i nienaganne, doceniam z pewnego dystansu, tak dopracowane w najmniejszych detalach "Nyakinyua Rise" biorę w całości, z każdym najdrobniejszym uderzeniem w kokos, dając się porwać płynnemu flow kolejnych, lekko siekniętych, perkusyjno-wokalnych skrawków Czarnego Lądu – a jest ich od cholery. Jest to narracja zaiste zajmująca i jeśli tak ma to wyglądać na całym Black Origami, to w maju czeka nas prawdziwie hipnotyzujący krążek; nastawiamy budziki i czekamy.
