PLAYLIST
HV/NOON

HV/NOON
"Wilk"

5.5

Drżałem w obawie o efekt finalny już od dnia premiery sławetnego snippetu zapowiadającego długo wyczekiwany studyjny powrót Noona, ponieważ kolaboracje z różnej maści raperami stanowią zazwyczaj cholernie grząski i niepewny grunt. Nawet jeśli nie spieprzysz warstwy producenckiej, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że zrobi to za ciebie totalnie nieprzystosowany gość. Jak na złość regułę tę zdaje się potwierdzać pierwszy, oficjalny singiel promujący zbliżające się wielkimi krokami wydawnictwo – "Wilk".

Nie sposób podejść do tego numeru w oderwaniu od kontekstu historycznego, głównie mając w pamięci fakt, iż kooperacja dwójki spośród trzech dzisiejszych bohaterów miała już miejsce. Tak więc warto ustalić sobie jakiś konkretny punkt odniesienia dla dalszych dywagacji. Niech będzie nim druga wspólna płyta Bugajaka i Leszka, Światła Miasta Grammatika (na marginesie: również długo milczący Jotuze rzucił swoją zwrotkę na projekt), gdyż znakomicie obrazuje kto w jakim punkcie kariery znajduje się na tę chwilę.

Eldo wciąż tkwi w lirycznym marazmie roku dwutysięcznego nawijając kolejny raz tak samo beznamiętnie, jak i monotematycznie, tak o niczym konkretnym, "bawiąc się" przy tym oklepanym już motywem ulicznego wilka. Podręcznikowy przykład nie radzącego sobie ze zjawiskiem dynamicznie zmieniających się trendów na rodzimej scenie rapera, który korzenie zapuścił ponad dekadę temu i za nic w świecie nie da sobie wyperswadować swojej Eternii. Zero błyskotliwości, żadnej linijki do zapamiętania tak na gorąco po kilku pierwszych przesłuchaniach. Szesnastki bez historii, jak wszystkie zarejestrowane na tegorocznym Chi. Noon z kolei pomysłem wyprzedza Eldokę co najmniej o trzy długości olimpijskie porzucając sukcesywnie na przestrzeni tych czternastu lat wszystkie truskulowe nawyki na rzecz poszukiwań inspiracji w stricte elektronicznych, w pewnym stopniu futurystycznych, jak na standardy naszego podwórkowego hip–hopu dźwiękach.

Zestawiamy w "Wilku" różnorodność z homogenicznością, świeżość z ewidentnym upośledzeniem, bo przepraszam, ale jak inaczej nazwać permanentny brak rozwoju? Po prawdzie, to warto zapętlić tylko ostatnie 51 sekundy by utwierdzić się w przekonaniu, że HV brzmieniowo stanowi tutaj na razie marginalną pozycję. Podkreślam jeszcze raz – tutaj, bowiem w niedawnej audycji radiowej autorzy podkładów przyznali zgodnie, że tak naprawdę odwalili robotę 50/50 dzieląc się prymatem w zależności od kawałka. Konkludując: widać już nie tylko na Kodex będziemy czekać dla samych beatów, bo osobliwego klimatu produkcjom warszawsko–gdańskiemu duetowi odmówić nie można. Wersje instrumentalne poproszę, w trymiga!

Witold Tyczka    
27 listopada 2014
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)