PLAYLIST

W czasie, gdy co drugi teledysk wykorzystywał found footage, "Foreign Language" zwyczajnie zasługiwał na coś więcej. Swoją drogą zapoczątkowało to regułę, bo, począwszy od "Crave You", singlom Flight Facilities każdorazowo towarzyszył zamysł oryginalnej wizualnej oprawy i w rezultacie otrzymywaliśmy mini-koncepty, które nie pozwalają określić w jakie stylistyczne rejony ci goście właściwie zmierzają. Jaki będzie album Flight Facilities, to pytanie, na które ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno nie obejdzie się bez nu-disco. Na obecnym etapie panowie zdają się wracać do wyskoków z "Foreign Language", ale ostatecznie proporcje taneczności w duchu złotej ery dyskoteki do syntetycznej – bardziej lub mniej – melancholii w ich twórczości wynoszą dwa do trzech. Zatem patrząc większościowo, album w duchu "With You" mógłby przyjąć się wśród części niezadowolonych z Random Access Memories, natomiast pójście śladem "Crave You", co mało prawdopodobne, mogłoby rekompensować to, czego brakuje Volume II/III She&Him.

Efekty w obu przypadkach przyjąłbym z większym entuzjazmem, niż gdyby punkt wyjścia miało stanowić ubiegłoroczne, soundtrackowe "Clair De Lune" i akompaniująca mu historia z cyklu girls go wild – taki rozwój spraw nie wyróżniłby Australijczyków spośród reprezentantów synth-popu klimatów około-drive’owych, zresztą tych mamy obecnie na pęczki. Odnosząc się do tego grona "I Didn’t Believe" i "Foreign Language" wydają mi się odpowiednie na użytek albumu romansującego po francusku. Najnowszy kawałek jest do tego bardziej elektroniczny i wymownie tnie podkład (odjazdowy mostek), wzmagając pierwiastek Nu. Całości dopełniają tu gitary i wokal Elizabeth Rose, która wyrwana z kontekstu synth-popu staje się disco-soulowym neofitą. Do tego dochodzą triumfalne smyki w kulminacyjnym momencie i chyba jeden Władek mógłby rzecz traktować z przymrużeniem oka. Kolejny dowód na to, że słusznie ustawiliśmy duet w pozycji zespołów oczekiwanych.