PLAYLIST

Escort
"Love In Indigo"

8.0

Ingrediencje stylu Escort konstytuują się na wysokości takich pojęć jak: disco, z muzycznych klisz korzystanie, żywe instrumenty, lekkość. Załoga jest świeża i pochodzi z Brooklynu. Dorobek so far opiewa na trzy utwory, z czego "Love In Indigo" jawi się być (zawsze, gdy słyszę Jędrzeja na antenie radiowej, mówi: "jawi się nam jako...") dziełem najdojrzalszym, najlepszym, a zarazem najnowszym. Czemu? Z klisz i brzmienia wypracowanego przed wiekami można korzystać bez polotu, vide Breakestra, ale można to też robić z młodzieńczym wdziękiem Escort. Tej koleżance dyktujesz odpowiedzi z narażeniem życia, siedząc w pierwszej ławce, a nie czepiasz się, że ściąga, że to nieuczciwe i zakrywasz kartkę piórnikiem. Pierwsze takty spisywałaś od Glorii Gaynor i za karę stawisz się na repeacie mojego odtwarzacza. Po początkowej dramatycznej, wokalnej apostrofie, wskakujemy w objęcia zawadiackiego refrenu, z dowcipnym (czy istnieje kategoria humoru w muzyce?) bon motem fortepianowego basu. Ach, z jakim namaszczeniem pan Eugene Cho wbija te klawisze, coś pięknego. Przy czym ani przez moment zespół nie koncelebruje li jedynie swego stylowego soundu, czym grzeszy wiele eleganckich kapel. Celem jest kompozycja, a nie to, że przypominamy wczesne winyle wytwórni X z końca lat siedemdziesiątych. Do odsłuchu na Myspace ("energy disco anthem") i stronie bandu.

Piotr Piechota    
10 listopada 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)