PLAYLIST

E-40 feat. Keak Da Sneak
"Tell Me When To Go"

1.0

"Tell Me When To Go" to twór doprawdy dziwaczny. Mamy bowiem do czynienia z singlem, który można uznać za definicję czegoś, co na potrzeby tego playa, zostanie określone mianem anty-muzyki. Teraz przydałby się jakiś konkretny opis i bliższe wyjaśnienie owego terminu, niestety sprawa nie jest taka prosta jakby to się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Wygląda to tak: mamy do czynienia z utworem, który właściwie pozbawiony jest muzyki, a do tego w zestawie otrzymujemy dwóch fascynujących zerem treści raperów. Smaczku dodaje fakt, że "Tell Me When To Go" nie jest typowym przedstawicielem oceny 0.0, gdyż posiada pewien bliżej nieokreślony element, który sprawia że coś tu jednak się podoba. I nawet określenie "goodshit" wydaje się mijać tutaj z zawartością.

Jak się okazało po szybkim zgooglowaniu, za warstwą (nie-)muzyczną stoi jedna z najbardziej debilnych postaci współczesnej sceny około hip hopowej, a mianowicie przecudowny Lil Jon. W ten sposób otrzymujemy już trzech pajaców w jednym utworze. Taki urodzaj nie zdarza się często i chociażby to świadczy o wyjątkowości tego singla. Żal tylko (aż kłuje w serducho), że Lil Jon nie pokazał się w klipie, ani nie uraczył nas swym fantastycznym rapem. W każdym razie dźwiękowo otrzymujemy coś a la Clipse, rozwinięte do granic możliwości, naznaczone dodatkowo elementami stworzonego przez Lil Jona crunk’n’b. Nad wszystkim góruje mocny, jednostajny beat, który zdaje się stanowić jedyny element podkładu. Wszelkie klikania, klaskanie, brzęki itp. sprawiają wrażenie elementów losowych, rozrzuconych przypadkowo na całej długości utworu.

Ponadto w "Tell Me When To Go" urzekają postacie dwóch odpowiedzialnych za rap kolesi. E-40 to śmieszny grubasek z goglami wiszącymi dosłownie na czubku nosa, zaś zachrypnięty Keak Da Sneak (która ksywa lepsza?) to być może idol czy wzór dla naszego rodzimego Sztyka. W każdym razie obaj ukazują idealnie zero treściowy rap, kompletnie pozbawiony jakiegokolwiek sensu i formy. Żadnego storytellingu, kozaczenia czy czegokolwiek. Zamiast tego idealna pustka. Brzmi to zupełnie przerażająco.

Wydawałoby się więc, że utwór nie zasługuje na uwagę i jakąkolwiek analizę. Jednak należy uznać ten singiel jako swego rodzaju zjawisko – niektórzy dopatrują się tu nowatorstwa, chwaląc i wróżąc nowy kierunek w hip-hopie. Taka opcja wydaje się jednak zupełnie nietrafiona, choć trudno ukryć że w singlu tym kryje się coś atrakcyjnego, a jego jednoznaczna ocena to wcale nie taka prosta sprawa. Ostatecznie jest jeden punkt, choć sam nie mam pojęcia za co.

Łukasz Halicki    
29 września 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)