PLAYLIST
Childish Gambino
"This Is America"
Niełatwo być Donaldem w Ameryce. Albo od narodzin jesteś pechowcem i musisz opiekować się trzema niegrzecznymi siostrzeńcami, albo masz więcej szczęścia i zostajesz prezydentem, albo wydaje ci się, że potrafisz być zaangażowanym raperem, gdy tak naprawdę powinieneś pozostać komikiem, grać w serialach, cieszyć się wielkopańskim żyćkiem. Nie zrozumcie mnie źle – takie "Awaken, My Love!" czy Because The Internet to całkiem sympatyczne płyty (inna rzecz, że to jest nie coś, do czego bym wracał). Jednak z "This Is America" sprawa ma się zgoła inaczej – powrót Glovera do muzyki trzeba odebrać jako co prawda słuszną w założeniach, ale w gruncie rzeczy nieudaną próbę wyjścia ze strefy komfortu. Ciekawym pomysłem (na papierze) wydawało się puentowanie wersów Donalda samplowanymi ad-libami co ważniejszych obecnie raperów (Thugger, Kodak, 21 Savage, Quavo) – tyle że efekt jest odwrotny od zamierzonego: te nieskomplikowane ćwierćsłowa nie dość że są najciekawszym elementem "This Is America", to jeszcze idealnie podsumowują całość, szczególnie zrezygnowane "Yeah" Savage'a, yeah, yeah, ayy. Kolejnym intrygującym pomysłem mogło być zderzenie wymuskanej partii chóru z brudnym, świdrującym bitem – ale tutaj też papier zdecydowanie wygrywa. Cóż za potrzebny muzyczny manifest, utwór z gatunku tych społecznie zaangażowanych! I cóż za skrajnie irytująca i kompletnie nieinteresująca piosenka. Symptomatyczne, że więcej mówi i pisze się o klipie niż o samym tracku, ale nie zapominajcie, drodzy czytelnicy, że na Porcys słucha się muzyki. Problem polega przede wszystkim na tym, że temat poruszano wiele razy, w ciekawszej formie i ze zdecydowanie lepszym rezultatem. Więc polecam muzykę i proponuję na przykład "Señoritę" Vince'a Staplesa, której siła rażenia nadal we mnie rezonuje, a nad tym przykrym skeczem spuśmy zasłonę milczenia ("New Slaves" – "mówi ci to coś?"). Wyświetlenia się zgadzają, prominentni influencerzy na Facebooku będą udostępniać, tylko co mnie to obchodzi?
