Nowa płyta Sparklehorse

6 listopada 2002

Uwaga, już niedługo wychodzi nowa płyta Sparklehorse i niewykluczone, że równo wszyscy wrażliwcy ostro się już tą wiadomością podniecili. Bo to przecież piękny album będzie. No i Sparklehorse udowodnią oczywiście, że trwają z płyty na płytę coraz lepsi, podobnie jak Mercury Rev i Flaming Lips, jak gdzieś ostatnio wyczytałem.

Ale teraz bez żartów. Chociaż follow-up do It's A Wonderful Life nie jest jakimś ogromnym wydarzeniem, przyjrzymy mu się tu w Porcys ze sporym zainteresowaniem. W końcu ostatnia rzecz wysmażona przez Iskrzącegokonika bez większego trudu załapała się do naszej najlepszej pięćdziesiątki roku 2001 i jeśli rzeczywiście grupa "trwałaby z płyty na płytę coraz lepsza" to już nie mówię z czym mielibyśmy do czynienia w kwietniu 2003. Zostawmy jednak te rozważania z pogranicza: co by było gdyby Staley żył i zaśpiewał na nowym Cantrellu.

Członkowie Sparklehorse to ludzie wyjątkowo zapracowani. Po pierwsze nagrywają nowy album. Po drugie Mark Linkous wystąpi w hollywoodzkim filmie Laurel Canyon, grając tam siebie. Po trzecie ten sam człowiek ukończył pracę nad wspólnym dziełem swoim i Daniela Johnstona. Scott Minor maczał palce w ostatniej płytce Beth Orton. A tak wogóle Sparklehorse to właściwie Mark Linkous.

No i jak zwykle na deser: grupa wyrusza w trasę po Europie. Ominie ona Polskę.


Zobacz także:

http://www.sparklehorse.com
Michał Zagroba    
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)