SPECJALNE - Wywiad

Wywiad z Young Leosią

8 listopada 2020

Young Leosia, didżejka z ekipy Finesse i prawa ręka Żabsona, po wydaniu swojego pierwszego singla "Wyspy", nie zatrzymała się nawet na przysłowiowy rum z limonką i ciężko pracuje nad debiutem. Znalazła jednak chwilę, by porozmawiać z nami o postępie prac, w jaki sposób łączy śpiewanie z rapem i o tym, jak się wyrasta z rasta.

 

Jakie są twoje wrażenia po wypuszczeniu "Wysp"?

Wrażenia są bardzo dobre. Cieszę się, że dociera do mnie dużo pozytywnych opinii ze środowiska rapowego. Kawałek nie jest aż tak bardzo rapowy i nawet trochę bardziej zakrawa na pop, dlatego bałam się, że ludzie, którzy słuchają rapu, nie będą chcieli go słuchać. Ale z drugiej strony wiem, że wielu moim ziomalom z tego środowiska numer bardzo się podoba i często do niego wracają. Z tego co widzę po komentarzach czy wiadomościach, generalnie przez resztę ludzi track też został ciepło przyjęty.

A czy ta popowość to będzie wyjątek czy wręcz przeciwnie w kontekście całego albumu? Czy tworzysz także bardziej rapowe kawałki?

Tworzę też bardziej rapowe kawałki, ale największą przyjemność sprawia mi śpiewanie. Dlatego myślę, że na moim albumie więcej będzie właśnie kawałków śpiewanych, niż rapowanych. Rapować będę pewnie najczęściej u kolegów na fitach, przynajmniej na razie tak jest (przypomnijmyYoung Leosia pojawiła się już u Nika Tendo, B24, a niedawno na "ULALA" Żabsona). Ale też nie chcę się ograniczać, więc być może następna płyta będzie już bardziej rapowa. To wyjdzie w praniu. Nie nastawiam się teraz konkretnie tylko na rapowanie, albo tylko na śpiewanie.

Z tego co wiem, śpiewu uczyłaś się u Elżbiety Zapendowskiej. Co możesz powiedzieć o tamtym okresie? Czy myślałaś już wtedy, w jakim kierunku chciałabyś pójść muzycznie?

Uczyłam się w miejscu, które nazywało się szkołą piosenki i jednym z nauczycieli była tam właśnie Elżbieta, ale ja nie uczyłam się bezpośrednio u niej. W zasadzie przez cały swój okres szkolny myślałam o tym, że będę kiedyś śpiewać, jednak później zdecydowałam się na produkcję i DJ-ing. Teraz znów wracam do śpiewania.

Masz bardzo delikatną barwę głosu. Czy tak jak to jest, na przykład, u Izy Lach, w twojej twórczości będą za tym szły określone emocje?

Nie chciałabym absolutnie, żeby moja barwa definiowała to, jaką tworzę muzykę. Nie będę zamykać się w niczym konkretnym. Na pewno będę próbowała postawić także na mocniejsze rapowe kawałki, szukać nowych rzeczy i kombinować z flow. Przekładając to na śpiewanie, myślę, że takie podejści pozwoli mi też zachować bardziej otwartą głowę na różne melodie i teksty. Z drugiej strony nie będę starała się tej delikatności przeciwstawiać, zmieniać barwy czy próbować śpiewać inaczej. Na pewno nie zacznę nagle nawijać jak Dziarma czy inne reprezentantki sceny rapowej, ale mam nadzieję, że głos nigdy nie będzie przeszkodą, żeby nagrywać także ostrzejsze kawałki. Myślę, że to tekst bardziej wskazuje na to, czy coś do siebie pasuje, niż barwa głosu.

Korzenie masz także w dancehallu. Na "Wyspach" śpiewasz, że już wyrastasz z "rasta". Czy jest tutaj jakiś kontekst autobiograficzny? Z czym w ogóle kojarzy ci się termin polskie reggae?

Nie, tutaj po prostu żartuję trochę z tego, że palę tak dużo zioła (śmiech). Ale staram się to ograniczyć ze względu na pracę, dlatego też pojawiło się takie odniesienie. Mam nadzieje, że już z tego wyrastam ze względu na swoje obowiązki. A polskie reggae niestety nie kojarzy mi się najlepiej. W środowisku rapowym trochę się śmiejemy z tego gatunku i tego, jak został w Polsce zaadaptowany. Natomiast jeśli chodzi o korzenne jamajskie reggae, to bardzo je lubię i chociaż na co dzień słucham rapu, to lubię sobie czasem odpalić Boba Marleya. Co do "Wysp", myślę, że gatunkowo – a przynajmniej w kwestii bitu – kawałek jest bardziej zbliżony do reggaetonu. Powiedziałabym, że jest dancehallowo-reggaetonowy, chociaż dancehall jest trochę bardziej dynamiczny niż "Wyspy".

To powiedz, jakie jest twoje podejście do pisania piosenek?

Jeśli chodzi o pisanie piosenek, zazwyczaj mam już gotowy jakiś podkład, na którym się opieram, ale czasem jest też tak, że proszę różnych producentów, z którymi pracuję, o to, żeby zrobili mi jakiś konkretny bit – na przykład w stylu The Weeknda, albo kiedy chcę, żeby był rapowo-bangerski. Zawsze w moim przypadku najpierw jest bit, a dopiero potem tekst. Moich własnych bitów na tej płycie nie będzie na pewno, bo chciałabym, żeby były dobre, a – póki co – moje zdolności producenckie są jeszcze na bardzo amatorskim poziomie. Za to często spotykam się z producentami i zanim napiszę jakiś kawałek, to już przy samej edycji danego bitu od podstaw dogadujemy się na przykład w kwestii aranżacji. Kiedy pracuję z kimś przez internet też proszę, żeby jakieś elementy pozmieniać, więc myślę, że jest to taki wkład typowy dla każdego rapera.

Możemy spodziewać się ballady, break-up songa, jak na typowym albumie pop/r'n'b? A może to będzie imprezowy album?

Na pewno będzie to połączenie moich dwóch moodów, które mi ostatnio towarzyszą, czyli bardziej emocjonalnego, porozstaniowego, trochę smutniejszego oblicza, z imprezowym, bo skoro jestem didżejką, to nawet w tych gorszych momentach mojego życia takie elementy siłą rzeczy się pojawiają – będzie więc jedno i drugie.

A możesz powiedzieć, jak zaawansowane są prace nad albumem i kto go produkuje?

Prace stały się dużo bardziej zaawansowane teraz, kiedy nie gram imprez ze względu na lockdown. Skupiam się intensywnie na tym, żeby w najbliższym czasie zamknąć chociaż jedną partię tracków i móc niedługo wybrać kolejny singiel, do którego będziemy kręcili teledysk. Przede mną cały etap pisania piosenek, na pewno nie ich ostatecznego szlifowania. Na ten moment mam materiał na połowę albumu i – miejmy nadzieję – przez to, że nie mam w tym momencie innej pracy, sprawy pójdą szybko. Album będzie miał wielu producentów. W tym momencie tylko jeden producent wniesie na album dwa tracki, pozostali po jednym.

Ok. A kogo zaprosisz na featuringi?

Jeśli chodzi o gości, to mogę w tym momencie powiedzieć, że będą to ludzie z mojej ekipy Internaziomale. To jest jedna pewna rzecz. Szczegółów na razie nie chcę zdradzać.

Rosalie, którą bardzo cenimy, powiedziała nam kiedyś, że ona ze swoją muzyką chce trafiać do grona hip-hopowego (wydała album w Alkopoligamii, następnie w Def Jam). Czy z Tobą jest odwrotnie?

To znaczy, czy w pewien sposób nie boisz się zamknięcia? Zupełnie nie. Jest to środowisko z którego się wywodzę i bardzo się cieszę, że moja muzyka została w nim tak ciepło przyjęta. Wiadomo, że chciałabym dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Każdy muzyk stara się mieć dużą liczbę słuchaczy, niezależnie od wieku. Kilka moich popowych kawałków na pewno nadaje się do tego, by słuchały ich również starsze osoby.

A czego w tej chwili słuchasz?

W tej chwili, oprócz najnowszej płyty 21 Savage i Metro Boomin, wracam często do rapowych płyt z przeszłości i ostatnio u mnie mocno na ripicie jest album SremmLife Rae Sremmurd i stare płyty Young Thuga – no, może to źle powiedziane – starsze niż zeszłoroczne. Są też starsze rzeczy Gucci Mane'a. Ostatnio mam fazę na wracanie do rapowych płyt sprzed kilku lat.

To na koniec powiedz, w jakich proporcjach występujesz dzisiaj jako Leo S, Young Leosia i didżejka Żabsona? Jak to się będzie rozwijać?

W przypadku imprez jest coraz częściej tak, że nie jestem już wpisywana na plakatach jako Leo S, ale jako Young Leosia i myślę, że z czasem postaram się przeforsować tę ksywkę, żeby ten wizerunek był spójny. W Polsce jestem coraz bardziej rozpoznawalna właśnie jako Young Leosia i kiedy wrócą imprezy, chciałabym, żeby ludzie byli świadomi tego, że ja to ja. A jeśli chodzi o bycie didżejką Żabsona, póki co, nic się w tym temacie nie zmieniło i nie ma w tej sprawie żadnych planów. Zobaczymy, co się wydarzy po wypuszczeniu albumu.

Krzysztof Pytel    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)