RECENZJE

Voxtrot
Voxtrot

2007, Playlouderrecordings/Beggars 4.1

Nie miałem okazji poznać Voxtrotowych EP-ek entuzjastycznie przyjętych w ubiegłym roku przez blogową brać, więc nie oczekiwałem po długogrającym debiucie kapeli tak wiele jak inni. Pamiętałem o wyczytanych gdzieś podobieństwach do Smiths czy B&S, ale okazały się być one zupełnie nietrafione. Owszem, akcent wokalisty o egzotycznym nazwisku Ramesh Srivastava, brzmi zdecydowanie bardziej brytyjsko niż amerykańsko (w czym przypomina Meloya), ale to za mało, by nazwać go nowym Mozzem czy Murdochem. Jeśli miałbym szukać bardziej uprawnionych porównań, to zaproponowałbym Snow Patrol, posłuchajcie "Introduction", czy nawet Coldplay - sprawdźcie "Real Live Version".

Przeciętna to płyta. Nie przekonuje eskapada w krainę głośnych gitar w "Kid Gloves", a tym bardziej w singlowym "Firecracker". Także próba nagrania ballady a la Elvis Costello ("Steven") zakończyła się niepowodzeniem. Plusem za to na pewno jest zapach okładki (ach, te fetysze), ale nie tylko - pod koniec płyty Voxtrot udowadnia, że chyba za wcześnie na to, by całkowicie zapomnieć o tym bandzie. Jeśli bowiem na kolejnym albumie zespół zrezygnuje ze stadionowego, rockowego brzmienia pierwszej połowy debiutanckiego krążka, a skoncentruje się na swojej bardziej melodyjnej i popowej stronie, która ujawnia się w takich numerach jak "The Future Pt.1" czy "Every Day", to być może będziemy mieli z nich jeszcze kiedyś pociechę. Ten ostatni kawałek z urzekającymi smyczkami jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem self-titled, tak pod względem muzycznym, jak i tekstowym.

Członkowie grupy Voxtrot są ziomkami Spoon i Trail Of Dead. Wszystkie te kapele wywodzą się z Austin w Texasie, lecz aktualnie tylko jedna z nich godnie reprezentuje swoją mieścinę. Która? Na to pytanie (retoryczne przecież) odpowiedzcie sobie sami.

Tomasz Waśko    
30 lipca 2007
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)