RECENZJE

Tinashe
Nightride

2016, RCA 7.3

Wygląda na to, że 23-letnia Tinashe Jorgenson Kachingwe prowadzi podwójną grę. Gdy wdziała na siebie kostium ze Słonecznego Patrolu wydawało się, że na dobre stanie się gwiazdą mainstreamowego popu stającą w SZRANKI z takimi zawodniczkami jak Rihanna, Beyoncé czy Lady Gaga. Tymczasem chwilę po singlu "Superlove" zaatakowała kawałkiem "Company" diametralnie różniącym się od przebojowego kierunku zwiastuna nowego, ostatecznie przeniesionego na 2017 krążka Joyride. Chwilę po tym pojawił się mixtape Nightride, który jak sugeruje tytuł, ma być wystudzonym, chłodnym i ciemnym rewersem nadchodzącego, jak mniemam, kolorowego i rozbuchanego długograja.

Wiadomo więc, że nowy materiał Tinashe ma znacznie więcej wspólnego z zeszłorocznym Amethyst niż z oficjalnym debiutem Aquarius. Podkłady Nightride stworzone przez wytrawnych graczy (m.in. Metro Boomin, The-Dream czy Boi-1da; Mike Will Made-It nieobecny, a przecież to on odpowiada za "Energy", ale za to pojawia się niejaki Dpat, który machnął 4 numery) są jak podziwiane po zmroku i oświetlone księżycowym blaskiem architektoniczne dzieła Le Corbusiera − minimalistyczne, oszczędne, modernistyczne, chłodne. Ale mimo to głos wokalistki czuje się w nich niesamowicie komfortowo i pewnie. W tym miejscu należy zatrzymać się choć na moment przy wokalu Tinashe. Dziewczyna jest jakby spadkobierczynią Aaliyah − jej aksamitną, niebiańską barwę głosu można słuchać właściwie bez żadnego backgroundu. To jakby mieszanka wszystkich tych wspaniałych głosów, w których zakochiwaliśmy się od pierwszego kontaktu: wspomniana Aaliyah, Cassie, Kylie, Jessie Lanza, Kelela czy FKA twigs. W jednym wyszeptanym półsłówku słychać kobiecą mądrość i dojrzałość, ale i dziewczęcą słodycz oraz szaleństwo, wyśpiewywane słowa są chłodne i beznamiętne, ale jednocześnie ciepłe i spokojne. Ale spójrzmy na piosenki zawarte na płycie według holistycznego prawidła.

Zaczyna się od "Lucid Dreaming" i rzeczywiście nad całym trackiem unosi się marzycielska aura (przez chwilę pomyślałem o Tinashe jako wokalistce w dream popowym składzie w rodzaju Slowdive...), a prześliczny chorus niemal paraliżuje dawką dźwiękowej rozkoszy. W "C'est La Vie" delikatny podskórny puls jednoczy się z pewną i silną stopą, a na tle tej komitywy Tinashe wysyła w lamentacyjnym tonie swoje prośby. Z kolei "Sunburn" to spartański, niemal grobowy trip hop na modłę Portishead, ale nawet wtedy anielskie wokalizy miss Kachingwe budują zupełnie inny wymiar całości, a gdy dochodzi do refrenu i spontanicznego "I'm seeing pink 'cause I've been looking at the brightside / I ain't letting nobody cloud up all my blue sky", od razu robi się jakoś przyjemniej i bardziej ludzko. Sklecony przez Metro "Sacrifices" to kolejny wybuch emocji ("Never known you had it so baaaaaaad!" i znowu kamienieję), ale to wyprodukowany przez Teriusa Nasha "Company" pozostanie dla mnie punktowo-chiptune'ową maszynką-wizytówką Nightride: zwróćcie choćby uwagę na to, jak zostały zmiksowane wokale na drugim i trzecim planie. C U D O. Polecam słuchać nad ranem po bardzo udanej imprezie i na dobrych słuchawkach.

Ale najpiękniejszym klejnotem w zestawie będzie błyszczący, kojarzący się ze ślicznymi kołysankami Björk "Soul Glitch". Zresztą naprawdę trudno wskazać na Nightride utwór odstający poziomem od reszty − zdaje się, że to najrówniejsze, najbardziej zjednoczone i oferujące najpiękniejsze piosenki wydawnictwo Tinashe. Nawet jeśli chwilami zbyt mocno słychać charakterystyczny flow Tahliah Barnett ("You Don't Know Me"), Drake'a ("Ride Of Your Life" jakby wyjęty z żeńskiej wersji Nothing Was The Same) czy Pharrella ("Touch Pass"), zadośćuczynieniem stają się same koronkowo wyszyte pieśni. A więc tak jak pisałem: nocą Tinashe jest księżniczką trapowego alt-r&b, a za dnia wielką gwiazdą mainstreamu z hitami "2 On" na czele. Dlatego ja zatapiam się w kolejne odsłuchy metalicznego Nightride, a już w przyszłym roku sprawdzimy, jak wypadnie Joyride, na którym podobno pojawi się sama Britney. C'est la vie.

Tomasz Skowyra    
21 listopada 2016
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)