RECENZJE
Różni Wykonawcy
Kill Bill, Vol. 1
2003, Maverick
Za górami, za lasami... skórzana, wygodna kozetka u psychoanalityka. Dr Sigmund Nowak drapiący się po brodzie. Wygląda na to, że mamy trudny do zaklasyfikowania przypadek. Ten pacjent mówi, że do podjęcia nagłej decyzji o wizycie lekarskiej skłoniły go traumatyczne przejścia: zakrztuszenie się dżemem przy śniadaniu na widok kolejnej nu-metalowej kapelki w telewizji. Czyżby kompulsywne natręctwo recenzenckie? Niech to tylko opowiem kolegom na zjeździe. Wydaje się, że trzeba będzie wprowadzić delikwenta w stan głębokiej hipnozy i przyjrzeć się jego niespójnemu tokowi myślenia, by rozpocząć terapię. Niee, jednak bez elektrodek. Zapuścimy mu płytkę z szafy, ostatnio taką syn u mnie zostawił, chyba z jakiegoś filmu. Trzeba zanotować bełkotanie pacjenta po każdej piosence, tak, tak. "Dobrze, kiedy klasnę, obudzi się Pan!". Chwila, notesik! Zaczyna się już. Może w punktach?
- Nancy Sinatra, "Bang Bang (My Baby Shot Me Down)"
O skurczybyk! Zastrzygł ciekawie uszami! Bełkocze coś. "Wow! Bardzo fajny numerek. Że to Nancy Sinatra niby? Szóstkowe sprawy zdecydowanie, nastrojowy motyw". Nie wiadomo specjalnie o co chodzi. Reakcja w zasadzie pozytywna. - Charlie Feathers, "That Certain Female"
Znowu słychać jakieś mamrotanie. "Nawet spoko kawałek. Elvisowe klimaty, country / blues / rock, w sumie nic odkrywczego, ale przyjemne dla ucha, pięć bym dał". - Luis Enrique Bacalov, "The Grand Duel"
Nagły skurcz łydki w geście protestu. Zarzęził. "Przecież nie można tak zrzynać z westernowych tematów Morricone!". Po chwili odprężenie. "No tak, mimo wszystko obyło się bez profanacji, naprawdę udane, jak na zrzynkę". - Bernard Herrmann, "Twisted Nerve"
Słychać ziewnięcie. "Gwizdanie przez dwie minuty, pod koniec jakaś orkiestra, czy ja wiem, czwórkowe sprawy, co to ma być". - "Queen Of The Crime Council"
Brak reakcji. No tak, tekst z filmu, nie ma muzyki – nic dodać nic ująć. - RZA, "Ode To Oren Ishi"
Zgrzyt zębów. "Żałosne, niestety RZA od dłuższego już czasu choruje na awenę pospolitą, dwójkowe sprawy, liryczny poziom pięciolatka!". - Isaac Hades, "Run Fay Fun"
Podrygi całego ciała. "Cóż za fajowy spy-anthem! Siódemkowe sprawy zdecydowanie. Wprowadzające marakesy idealnie komponują się z rytmem wybijanym na bębnach, wyczesane gitarki dialogujące z saksofonem. Ekstra!". - Al Hirt, "Green Hornet Theme"
"Trąbkowe sprawy, wkurzające motywy, w stronę free-jazzowych improwizacji, w zasadzie tylko jako muzyka filmowa, ze cztery chyba bym dał, niby dobre, ale po co". - Tomoyasu Hotei, "Battle Without Honor Or Humanity"
"Japoński spy-anthem, jakich miliony, ale nawet trzyma napięcie, piątkowe klimaty". - Santa Esmeralda, "Don't Let Me Be Misunderstood"
Wyraz zdziwienia na twarzy pacjenta. "Disco latino? Jakiś Iglesias? Dziesięciominutowy epik? Co się dzieje? Chwilunia! Niezłe hiszpańskie gitarki, nawet skomplikowane strunowe aranżacje... Ej! To przecież przeróbka klasycznego tematu Animalsów, o, trąbki, kastaniety, klaskanie, co to ma być?". Podrygiwanie na kozetce. "Wypasik! To siódemka jest!". - 5.6.7.8's, "Woo Hoo"
"Żałosne". Apatia, brak reakcji do końca utworu.
Dalej doktorowi Nowakowi nie chciało się już notować tytułów piosenek, bo okładka płyty, strącona przypadkiem z biurka, wpadła pod kozetkę. Poprzestał więc na numerkach kolejnych utworów i szybkim spisywaniu bełkotu pacjenta.
- "Bernstein i RZA coś próbują. Muzyka do filmu kung-fu? Niezbyt przekonywające, choć zdarzają się momenty, piątkowe dajmy na to".
- "Wzruszający japoński popik, fujarki jak u Indian peruwiańskich spod Domów Centrum, choć później rozwija się fajowo. Szóstkowe sprawy".
- "Kolejna zrzynka z Morricone, cholera, znowu te fujarki. Piątkowe sprawy".
- "Tekst z filmu, za to ten ze śmiesznych".
- "Jakieś tam dźwięki przez szesnaście sekund. Dobrze, ale dlaczego".
- "Minuta wyjęta z Neu! Po co? W sumie lekka profanacja, bez komentarza. Dalej nieskoordynowane cztery krótkie tracki z dziwnymi odgłosami, niewyjaśnione posunięcie".
Płyta się skończyła, ale pacjent majaczył dalej.
"Co by z tym zrobic... Wywalamy 5, 11, 15, 16, 17… Niby przeważają piątkowe sprawy, mniej więcej równowaga słabszych kawałków i szóstkowych, ze dwa dobre numery... Ja wiem... W sumie jak na soundtrack to niezgorsze, ale w kategoriach poziomu światowego... I gdzie tu jakaś koncepcja całości… Piątkowe sprawy zdecydowanie... Choć z drugiej strony...".
W końcu Dr Nowak, któremu ręka już zdrętwiała od notowania, zdenerwował się i klasnął. Przepisał pacjentowi lekkie środki uspokajające, pożegnał go naprędce i obiecał sobie przeanalizować zapiski do następnej wizyty. W końcu żona dzwoniła godzinę temu, że na obiad będą klopsiki, toteż spieszno mu już było do domu.