RECENZJE

Coldcut
Sound Mirrors

2006, Ninja Tune 5.0

Już prawie dekada minęła od czasu, gdy Jonathan More i Matt Black wygrażali z wkładki do Let Us Play!: "Fuck dance. Let's art". Zakrawało to na buntowniczy manifest jakiejś, nie wiem, nieistniejącej generacji post-techno. Hasło było krótkie i efektowne, a więc stanowiło przeciwieństwo muzyki, która była "długa" i gubiąca w swej rozciągłości konkret oraz cool atmosferę, tak umiejętnie tworzoną przez layout, imponujące żołtodziobom komentarze do poszczególnych utworów czy dodatkowy CD z multimediami. Cóż, dziewięć lat minęło i wygląda na to, że Coldcut, wychędożywszy sztukę, wracają do dance'u. Nie poznaję chłopaków – odkryli formę piosenki!

Płyta Sound Mirrors stanowi zbiór dwunastu jak najbardziej piosenek, o w miarę spójnej budowie i w miarę frapującej treści. Na płycie roi się od gości (o czym zaraz), co na pewno urozmaiciłoby ją, gdyby nie fakt, że granica "urozmaicenia" została daleko za plecami More'a i Black'a. Sound Mirrors nawet nie jest eklektyczne – jest wielką zbieraniną różnych stylów, estetyk, pomysłów, często nijak się mających do siebie. Myślałem nawet, napisać o czymś w rodzaju "iście londyńskiej różnorodności", ale byłoby to chyba dorabianie ideologii do tej Grupy Bez Właściwości, jaką stanowi obecnie Coldcut. Owo "bez właściwości" dotyczy również braku jakiegokolwiek własnego sznytu, który mogliby przecież ninjowi weterani nadawać uprawianym przez siebie gatunkom.

Wyłaniający się obraz nijakiej, szarej płyty, należy jednak skorygować o jedno ważkie stwierdzenie. Fajne są te piosenki! Leciutkie, zabawne. (Tu dygresja. Sądząc po liczbie egzemplarzy Sound Mirrors, które oblegały czas jakiś temu półki warszawskich sklepów muzycznych, należy się spodziewać wkrótce fali tanich aukcji na Allegro. Za 20 pln naprawdę warto kupić.) Rozpoczyna beastie-boysowy "Everything Is Under Control", po czym rap przejmuje najbardziej chyba znany gość na płycie – Roots Manuva, w pogodnym "True Skool", idealnym na dojście wiosennym rankiem z domu na przystanek autobusowy. Plus plus dla Manuvy za jego niedźwiedziowate pohukiwania na 2:50. Tytułowy kawałek to wykapana Cinematic Orchestra (głęboki bas – niemalże cytat z Everyday...). "This Island Earth" z wokalem Mpho Skeef brzmi jak wariacja na temat M.I.A. "Just For The Kick" to z kolei zajebiste techno/house. Let's dance.

Piotr Piechota    
4 kwietnia 2006
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)