SPECJALNE - Ranking

Specjalne Polskie Piosenki

3 maja 2015

30Pod Budą
"Tokszoł"

Andrzej Sikorowski bawi się w naczelnego socjologa kraju i w łopatologiczny sposób wykłada nam kawa na ławę ogólne prawdy dotyczące upadku XI muzy w kontekście tzw.”tokszołów". Wszystko pięknie i fajnie, ale kompozycyjnie to tak jakoś bardziej niż marnie (te dwa akordy, te organki, ta gitara, ten klawisz…). ŁOŁ, to prawdziwy popis krakusa. Inna sprawa, że w kontekście chlubnych tradycji literackich Krakowa popis Sikorowskiego to prawdziwa perła. Wyspiański by się nie powstydził. –Jacek Marczuk


029Piotr Rubik
"Niech Nie Mówią, Że To Nie Jest Miłość"

"Moja Grażka woli gruszki, a ja wolę jabłka" – tłumaczył Zbigniew Książek, autor tekstu tej piosenki. Owocem jego pracy stał się jednak najprawdziwszy kulfon, coś jak gruszki na wierzbie i śliwki na sośnie. "Pachnący chleb dom z roześmianą buzią twą". Pan Piotr jak Szopen, wzbogacił jakże przemyślną dumkę klasycznym smykiem tudzież batutą, a zastępy niebieskich klakierów i twoja stara klaskały do tej piosenki. Clap your hands, say love! Oni nie mogli się przecież mylić! Nie pomylił się też farbowany lis, który odważył się pokazać światu album Tu Es Petrus miesiąc po śmierci papieża. Ty jesteś skała. Ty jesteś Piotr. Wszystko jedno. Patrząc na kolejny Rubikon, obstawiam raczej autoapologię. I tu znowu brawo, bo pewność siebie to dziś na rynku pracy podstawa. Niech tylko spróbują powiedzieć, że to jest chujowe. Santo subito, Petre, totus Tuus! –Wawrzyn Kowalski


028Jeden Osiem L
"Jak Zapomnieć"

"Jak Zapomnieć" to najczerstwiejszy z najczerstwiejszych wymiotów podstawówkowego, quasi-moralizatorskiego pseudo-rapu. Skuteczny, wszechobecny wyzwalacz wkurwu, który słyszysz wszędzie: w kinie, w Lublinie, w metrze i w swetrze, na losowym karaoke w jednym z klubów przy krakowskim rynku, na którym jakiś młokos próbuje zaimponować swojej półpijanej sympatii, na domówce, gdy wszystkich wzięło na wspominki i wytężona pamięć długotrwała towarzystwa podsuwa pomysł wspólnego zarapowania kilku "pamiętnych" zwrotek. Więc zarapujmy razem: ILE DAUNY BY ZAPOMNIEĆ CIĘ… –Wojciech Chełmecki


027Budka Suflera
"Bal Wszystkich Świętych"

"Gotowi? Na METAL? Gotowi na Budkie Suflera? Czy jesteście gotowi na BUDKIEEE SUFLERAA!?" - darł się Krzysztof Cugowski, wieńcząc fantastyczny koncert w Operze Leśnej bardzo mocnym akcentem. Bo, umówmy się, żaden utwór Budki nie robi podobnie piorunującego wrażenia. W tym tekście jest wszystko: ból, zawód i poczucie straconego czasu. Muzycy "za młodzi na sen, za starzy na gniew" dobrze wiedzą, że dopiero w niebie "święci mają bal". Świat się sprzysiągł. Świat się kręci i kpi. Wokal szarpie więc zdecydowanie jak pies w ulewie, dog in the Fogg – bo mowa jest przecież o tym, że "innych niedziel brak". Jest też rasowy teledysk, który tylko podkreśla piekielny nastrój karmazynowego karnawału: Lipko w stroju kalwińskiego ministra, inny w kimonie szarpie struny harfy, ktośtam bije w tarabany i, wtem, zbliżenie na twarz w weneckiej masce i wiesz już, że ten bal dobrze się nie skończy, że ten zamaskowany typ złapie cię za gardło i wokalnie po prostu cię pogrąży. Skasuje. Poczujesz to, uwierz: aż mi ciebie jest żal. –Wawrzyn Kowalski


026Polscy Artyści
"Pokonamy Falę"

Woda przyszła najpierw w roku 1997. Wtedy to została wydana "Cegiełka Na Rzecz Ofiar Powodzi - Moja I Twoja Nadzieja", czyli specjalnie wydany singiel Heya, którego najbardziej znana wersja intensywnie mobilizowała wszystkich Polaków do niesienia pomocy ofiarom powodzi, przy udziale wielkich nazwisk polskiego przemysłu muzycznego. Wcale się nie dziwię, że po prawie dwudziestu latach tamten wykon i towarzyszące mu obrazki z zalanej po drugie piętro południowej Polski, zlewają mi się z wydarzeniami toczącymi się siedem lat później na wybrzeżach Oceanu Indyjskiego, i wstrząsającym Pokonamy Fale. Nieredukowalny trzon w postaci Grzegorza Markowskiego ("I nieważne, że nazwą ciebie głupcem" jako klasyczna linijka w tej kategorii), ciotka Rodowicz, Cugowski feat. Jopek, młode gwiazdy estrady i depcząca im po piętach Urszula ("Ja wiem, widziałeś już krew (...)" !), Irena Santor feat. Jopek, toczący bekę Grzegorz Skawiński i inni, oni wszyscy mogli towarzyszyć Katarzynie Nosowskiej w budowaniu wałów, a mnie wcale by nie zaskoczyło w 2015, że w rzeczywistości zaplecze wokalistów było wtedy znacznie szczuplejsze. W myśl zasady, że wartości poszczególnych elementów, gdy je dodać, złożą się na całość tylekrotnie wartościowszą, dostajemy w twarz czystym absolutem. W obliczu refrenu czasoprzestrzeń polskiej muzyki zaczyna wariować, a jego siła zdolna jest zatrzymać nie tylko miażdżące fale. Pamięć płata figle. Katartyczność doznania wskrzesza zmarłych i wznosi brzegi z miłości. Znów słychać kolędy.Słowa są daremne. –Krzysztof Pytel


025Szymon Wydra & Carpie Diem
"Teraz Wiem"

Nieco schizofreniczna postać ten Wydra szczerze mówiąc. Look a la duchowe dziecko Jarocina i śp. Roberta Leszczyńskiego od zawsze kojarzył z przyjemną muzyką listową w stylu Gabriela Fleszara, pozostawiając mityczny rozkurw gitarowy (prawdopodobnie dzięki Bogu) gdzieś w wymiarze wyobraźni. "Do Nieba Nie Chodzę" to dramatyczny apel, że Wydra – rockman z krwi i kości/satanista wannabe/odwieczny buntownik, ledwie dusząc ten refren dla wszystkich babć, gospodyń domowych oraz taksówkarzy stojących w korkach, do nieba nie musi chodzić. –Iwona Czekirda


024Jan Pietrzak
"Żeby Polska Była Polską"

Zastanawiając się z czego wynikają kompleksy prawicy na polu "muzyki i kultury młodzieżowej" (chodzi o podjarkę każdą rockową i hip-hopową patriotyczną bryndzą, od De Pressowskich "Suplikacji Święty Boże", poprzez Kukiza, zespół Sabaton i projekty typu Panny Wyklęte, aż po rap o Rotmistrzu Pileckim), dochodzę do wniosku, że to chyba forma odreagowania tej dotychczasowej mizerii, polegającej na tym, że na prawicowych zwolenniczakach do niedawna można było zaśpiewać co najwyżej "Mazurka Dąbrowskiego", coś z repertuaru Kaczmarskiego i to oto właśnie pietrzakowe opus magnum. "Żeby Polska Była Polską" to prawdziwy gigant wśród piosenek niedobrych i osobiście moje podium, swoisty hymn zastępczy, utwór wykonywany zawsze z powagą graniczącą z nabożeństwem. Z perspektywy chyba jeszcze bardziej niż refenowa kulminacja bawi retardowe "zbudowanie" tego kawałka, doprowadzanie do katharsis wzruszającymi grafomańskimi zwrotkami o losach naszego narodu, państwa, jarzmie niewoli i wolnościowych zrywach, wszystko w jarmarczno-aktorskim anturażu. No i ten koszmarny refren. Pamiętam, że kiedy moja babcia w dyskusjach politycznych dochodziła do ściany, sięgała po argument "Bo ja po prostu chcę, żeby Polska była Polską, tak jak śpiewał ten Pietrzak, nic więcej". I rzeczywiście koniec, finito, nie ma z tym polemiki. –Michał Zagroba


023Happysad
"Zanim Pójdę"

Przez dłuższy czas zastanawiałem się z której strony by tu ugryźć tenże sławetny hymn Wesoło-smutnej kapeli i kurde – no nie mogę. Bo jak tu podejść do geniusza, który gra "rock regresywny", uświadamiając nas przy tym, że "miłość to nie pluszowy miś", tylko, że "jak jedno spada w dół [sic], to drugie ma ciągnąć je ku górze". Stary, a posmarowałeś nią chociaż chleb kiedykolwiek? –Paweł Greczyn


022Sidney Polak
"Otwieram Wino"

Nie będę tutaj hejtował, wyśmiewał i pisał caps lockiem jakieś wersy, wręcz przeciwnie napiszę tutaj: DZIĘKI SIDNEY POLAK za te wszystkie melanże, kiedy pijany mogłem powiedzieć komuś, że człowiek jest tylko sumą oddechów. Wiem, melanż nie trwał wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć, że coś trwa wiecznie, ja te wszystkie dobre momenty, jak fotografie, zebrałem w swej głowie jak w starej szafie. Dobre momenty, kiedy upaleni skrętem, otoczeni sprzętem mogliśmy się z ziomkami wydrzeć "WARTO ŻYĆ / WARTO ŚNIĆ / WARTO BYĆ", "PIĘKNE JAK OKRĘT-UUUU" czy właśnie "ZROBIĆ MIKSA". 0.0 trafia się równie rzadko jak 10.0 i tak samo mocno wstrząsa światem: Sidney jest w tej piosence rzeczywiście jak powódź po ostrej zimie, jak śnieg w pędzącej lawinie, jak nowy film w starym kinie. Wszystko wszystko się zmienia, coś jest, a później tego nie ma, ale na niejednym melanżu do kawałków na tej liście będę wracał. Dzięki! –Ryszard Gawroński


021Perfect
"Autobiografia"

""Autobiografia" przeleżała sporo czasu, dostałem bowiem do napisania długi nudny kawałek. (…) taka nudna ballada to nie jest żaden materiał na przebój ani nawet na singla. Ot taka upchajdziura." O, i tu się z panem Bogdanem rozumiemy. Niestety, postanowiono zrobić z tego numeru największy polski przebój wszech czasów, obrzydzając na zawsze ten wyjątkowo zwyczajny i nijaki kawałek. Mnie zaintrygował tu tylko pewien kuriozalny zabieg formalny: absurdalne sekundy ciszy oddzielające części piosenki. Przerwę między drugą zwrotką a refrenem można jeszcze odczytywać jako nieudolną próbę budowy dramaturgii, ale gdy po słowach "I ja też chciałem grać" wszelkie oczekiwania jakiejś radykalnej zmiany pozostają niespełnione i Markowski nadal smęci, to mnie przed oczami staje wizja piekła, gdzie "Autobiografia" nie kończy się nigdy, a każda z tych pauz stanowi jednocześnie wytchnienie, jak i potęguje udrękę, kiedy okazuje się, że utwór wcale się nie skończył. –P.Ejsmont


#100-91    #90-81    #80-71    #70-61    #60-51    #50-41    #40-31    #30-21    #20-11    #10-01

Redakcja Porcys    
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)