INNE - PORCAST
Powieki
"Algorytm Lotu"
Jeszcze wczoraj miałem w planie nie zostawiać na Powiekach suchej nitki. Jednak w porę się powstrzymałem. Właściwie to tylko zrezygnowałem z babrania się w post-Świetlikowych melorecytacjach, zanurzonych w post-rockowych odmętach. Trzeba to uczciwie przyznać, kompozycja "Pan Widelec" była fatalna. Ta decyzja uchroniła Powieki od totalnej zjebki. Ponadto pozwoliła mi dostrzec ślady potencjału w pozostałych propozycjach. Okazało się, że wbrew wszystkiemu, Powieki prezentują się poprawnie. Co prawda nie ma w ich muzyce za grosz nowatorstwa, a pomysły kompozycyjne często ocierają się o sztampę, jednak coś w nich musi być, skoro nie mam serca mieszać ich z błotem. Pomimo obecności gigantów europopu w inspiracjach, (że niby śmieszny żart?) mamy tu raczej do czynienia z wielkim wpływem Mogwai oraz Sonic Youth. Po tym krótkim wstępie, część czytelników na pewno uciekła już w popłochu, pora przejść do głównego dania.
Trzyosobowa załoga z Warszawy od czasu do czasu potrafi zaintrygować. Najciekawszą kompozycją wydaje się właśnie "Algorytm Lotu". Odsłuch tego tracka nie wywołuje we mnie ekstazy, ale najważniejsze, że obcując z nim nie czuję zażenowania. Mamy tu do czynienia z przyzwoitym, trochę wtórnym, graniem. Jednak owa wtórność aż tak bardzo nie irytuje. Ten rozmarzony, psychodeliczny instrumental to naprawdę skuteczne antidotum na bezsenność. Dla niektórych może być to pozytyw, dla innych już niekoniecznie. W każdym razie ja zasnąłem bardzo szybko. Śnił mi się Stuart Braithwaite. I wiecie co? W lipcu proponowałbym więcej popu. Jeśli jednak, pogardzacie moją sugestią, jedno kliknięcie przeniesie was w świat aaaambitnej muzyki.
• posłuchaj »