INNE - PORCAST

Pezet feat. Fokus
"Noc Jest Dla Mnie"

Nie jest moim celem przesadne schlebianie sobie, ale nie jestem chyba przeciętnym fanem Pezeta – najchętniej wracam do rzeczy nagranych po Noonie, najbardziej do płyty z Małolatem, nie satysfakcjonują mnie kreślone na prędce "targety" lokujące np. Emocjonalną na płaszczyźnie "gimnazjalnej" (Zjawina, który wybrał sobie na czas śmierci rok 2011 uważam za niespełnioną nadzieję beatmakingu w kraju), co więcej widzę w tym pewną niespójność, ostatecznie bliżej niż dalej jest refleksjom z Rozrywkowej do Poważnej, jeśli się tej płyty naprawdę posłucha. Ale jest na pewno coś dziwnego w tej późnej twórczości Kaplińskiego, bo osobiście rzadko stykam się z muzyką, która od razu i bezceremonialnie pokazuje swoje najgorsze strony. Nazwij to babraniem się w szambie, ale ja o wadach "Noc Jest Dla Mnie" nie dowiedziałem się po premierze singla, ani nawet z nagrań "making of", ja je mogłem wyliczać godzinami w dniu, w którym rolę producenta wykonawczego ktoś powierzył Sidneyowi Polakowi. Natomiast nienaganne prowadzenie utworu przez Pezeta, z jego charakterystycznym obrazowaniem pełnym szminek i pustych butelek, z intensywnym, perfekcyjnym czuciem frazy to coś czego nie da się dostrzec jeśli się oślepnie i ogłuchnie od wooble'a w produkcji, a można. Na Fokusie też wychodzę na kawę, ale Fokus dla mnie jest po prostu przeciętnym, zupełnie nierozumiejącym rapu wykonawcą, poza tym jego głos w refrenie wydaje mi się jakąś pomyłką produkcyjną (fajnie że za miks odpowiada nieco już zapomniany Mikis Cupas). Allen Ginsberg to z pewnością nie jest, ale raczej na plus.

Łukasz Łachecki    
30 listopada 2011
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)