PLAYLIST
Picture Picture
"The Keys To The Kingdom"
JM: Ten numer przypomina mi "Something About Us" Daft Punka, serwując poważkowe napięcie nienachalnie i przy tym sugestywnie. Mamy tu jednak interesujące rozwinięcie tego wątku, głównie za sprawą triku sugerującego, jakoby autor utworu w trakcie nagrywania zapomniał wyłączyć radio, w którym "akurat" leci coś awangardowego (Dorine Muraille przychodzi na myśl). Pewnie nie raz natknęliście się na zaskakująco twórcze zderzenie dwóch przypadkowych piosenek, czy nawet tyko dźwięków – niekiedy potrafią się w ten sposób zrodzić prawdziwe dziełka. Ich krótkie i nie odtwarzalne żywota zasługują co najmniej na wiersz utalentowanego poety jednego z będących akurat na czasie pokoleń. Do "Keys To The Kingdom" można wracać tak długo, jak tylko sąsiedzi płacą rachunki za internet – i może dlatego zachwyt jest póki co stonowany. No, ale cała płyta nagrana w ten sposób może być intrygująca.
MJ: Tak samo jak niegdyś nasi pupile z Modjo, tak dziś Obrazek Obrazek przywołuje, omen omen, obrazki z niewyremontowanego penthouse'u z widokiem na oszołomionych skunem surferów ignorowanych przez zaaferowane zbieraniem bursztynu, mieniące się tłumiącymi rozpierdol melanosomów tłuszczami wiotkie urlopowiczki z centrum kraju. Tym razem jednak miniaturki rytmiczne i tylno-wokalne sugerują tygodnie ciężkiej pracy w studio przy referacikach Xenakisa. Traktujmy to jako hipnagogiczny remiks DJ-a Tonki a wszystko będzie dobrze.
ŁŁ: Doprawdy, zabawne rzeczy nam tu naczelny serwuje, bo zarówno Gilmore, jak i Picture Picture mają mniej odsłuchów na MySpace niż mój side-project z Kubą Czerpakiem. Mojego zachwytu, podobnie jak wzruszenia recenzenta debiutu Damiena Rice'a w TR, nie tonuje nawet choroba. Jam tam się nie znam, ale fajnie, że ktoś dał mi ciekawszy soundtrack do gorączki niż Leonard Cohen. Inna sprawa, że brakuję mi trochę języka do opisania tego, co serwuje brooklyńska ekipa (brooklińczyk?). Progresywne w przysłowiowy chuj.
RG: Do podkładu pod przeżycia gorączkowe "The Keys To The Kingdom" jak widać się nadaje, ale mojego lekkiego wkurwienia w żaden sposób to to nie zaspakaja. Jasne, ten patenty że jakaś piosenka rodem z czarno-białej kreskówki w tle przemyka są super, ale poza tym to nic nie zapada w pamięć. Tak przy okazji, to "Love" Franka Nitta nieźle tamuje zdenerwowanie.
• posłuchaj »