PLAYLIST
Peter Bjorn And John
"Young Folks"
Hallå! W dzisiejszym playu przypatrzymy się kolejnej szwedzkiej rewelacji, tegorocznym ulubieńcom znakomitej większości zagranicznych blogów, których płyta Writer's Block, jak donosi porcysowy wysłannik z UK, jest aktualnie na eskponowanym miejscu w każdym wyspiarskim sklepie muzycznym. Panów, wbrew temu co może sugerować brak przecinka w nazwie zespołu, jest trzech, a w kawałku, od którego cały ten szał się zaczął wspomaga ich jeszcze wokalnie Victoria Bergsman. W tym miejscu drobne sprostowanie – w zasadzie wszędzie piszą o niej jako o wokalistce grupy Concretes w czasie teraźniejszym, tymczasem właściwsze byłoby używanie formy przeszłej, bowiem jakoś w czerwcu czy lipcu tego roku Victoria, która była jedną z założycielek wspomnianego zespołu, opuściła kolegów i koleżanki z zamiarem skoncentrowania się na karierze solowej.
Bohaterów zamieszania więc znamy, uroczy animowany teledysk też już zapewne każdy widział. Warto pamiętać również, iż kawałek o podobnym tytule (różniący się tylko obecnością "The" na przedzie) mieli w swym repertuarze tak Jackson 5, jak i Supremes, ale żeby wszystko było jasne – piosenka Szwedów to nie kolejna wersja numeru wykonywanego przez wspomniane wyżej grupy, ale jak się domyślam jedynie swego rodzaju hołd złożony minionej epoce. To wprawdzie tylko takie moje gdybanie, ale sądzę, że uprawnione – kawałek PJ&B brzmi jakby został napisany kilkadziesiąt lat temu, co oczywiście nie jest zarzutem, wszak udana stylizacja też może być ok.
I w tym wypadku jak najbardziej jest, gdyż nie da się ukryć, że "Young Folks" to kawałek naprawdę sympatyczny, a przy tym cholernie zaraźliwy. Jak bardzo byście chcieli, to od gwizdanego motywu nie dacie rady się tak prędko uwolnić. Ja przynajmniej przez parę wakacyjnych dni nie mogłem. A właśnie, wakacje. To pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy po premierowym odsłuchu tej błahej piosenki: wiecie, beztroska, wyprawy nad jezioro, przejażdżki rowerem, pierwsze pocałunki z niedawno poznaną dziewczyną. Takie skojarzenia, to w równej mierze zasługa melodyjności i zwiewności tego kawałka, jak i bezpretensjonalności jego tekstu. Potrafię sobie wyobrazić, że gdzieś tam prowadzone są podobne dialogi, jak ten piosenkowy: że letni spacer po parku, że chłopak, że dziewczyna, że obawa, czy ona się jeszcze ze mną spotka, gdy powiem jej o tym czy tamtym zdarzeniu z przeszłości. Niby może trochę ta tekstowa naiwność denerwować, ale z drugiej strony chyba jest szczera, nie ma tu cienia tej sztuczności, która tak bardzo drażniła mnie w warstwie lirycznej recenzowanej niedawno płyty I'm From Barcelona.
Skoro wszystko jest jak najbardziej na miejscu, skoro zarówno melodia, jak i tekst są chwalone, to czemu "tylko" 6,5? No bo wiecie, kawałek owszem bardzo przyjemny, ale mam niejasne przeczucie, że za rok ani o nim, ani o jego autorach nikt nie będzie już pamiętał. Ba, co tam rok, zdziwię się, jeśli ktoś przypomni sobie o nim przy okazji tegorocznej listy najlepszych singli. Jak bardzo byśmy tego wszyscy chcieli, to niestety wakacje nie mogą trwać przez cały rok.