PLAYLIST
Brodka
"Horses"
Kontrakt z wpływową, zagraniczną wytwórnią (PIAS Recordings) z perspektywą na duże akcje promocyjne na terenie Europy, utytułowany zamorski producent (Noah Georgeson), orientalna kreacja à la Homogenic (choć – bądźmy szczerzy – niezbyt korzystnie przedstawiona) i wzmianki w modnych, brytyjskich magazynach – nie ma co, w karierze Moniki Brodki zrobiło się dość światowo i jeżeli autorce Grandy kiedykolwiek pisany był sukces na skalę międzynarodową, to właśnie teraz, właśnie wraz z Clashes – jej nowym, zapowiedzianym na 13 maja albumem. Czego artystce całym sercem życzę – nawet jeśli promujący ten krążek utwór specjalnie mnie nie rusza.
Muszę natomiast przyznać, że widok Justina Biebera będącego tematem numeru i z tego powodu spoglądającego z każdego wolnego zakamarka internetowej odsłony magazynu Clash, gdzie pojawiła się jedna z ewidentnie sponsorowanych promówek "Horses", odrobinę mnie bawi, gdy tylko pomyślę sobie o tych wszystkich bezrefleksyjnie pałujących się "alternatywnym" aspektem Grandy. Nie jest to rzecz jasna zarzut do samej Brodki, którą cenię za szereg fajnych piosenek (w tym kilka właśnie z Grandy), i której nie sposób odmówić konsekwencji w ciągłym poszukiwaniu coraz to nowszych dróg do zaspokajania swoich muzycznych aspiracji i trendsetterskiego potencjału. Chodzi mi raczej o istnienie hucpy uważającej L.U.C.a za świetnego rapera, Marię Peszek za literackie objawienie, a polski pop za rozwijający się W DOBRĄ STRONĘ; o pewną percepcyjną krótkowzroczność, sygnalizowaną już na łamach Porcys niejednokrotnie. Dochodzimy do kuriozalnej sytuacji, gdzie na 3 miesiące przed premierą, niezależnie od zawartości, Clashes już dziś ma zapewnione wysokie noty i pozytywny feedback w postaci powtarzanych do znudzenia słów-wytrychów, na czele ze "świadoma", "dojrzała", "odważna" i "wbrew oczekiwaniom rynku". Przeczytajcie kilka polskojęzycznych tekstów o "Horses" a zrozumiecie, że mam trochę racji.
Wracając jednak do sedna tego tekstu: najwyraźniej Brodka podczas występów na Męskim Graniu trochę strójczała, a jej nowy utwór spodoba się szczególnie wszystkim, którzy kultową stację puszczają głównie dla POSTĘPOWYCH propozycji Anny Gacek, choć nie tylko. "Horses" to utwór dla fanów PJ Harvey, ale i dla sierot po Interpolu, nieświadomych bycia sierotami po Interpolu. To jest taka do bólu przeciętna, starannie wyprodukowana piosenka, do której nie za bardzo jest się ani o co przyczepić, ani za co pochwalić. Może trochę zbyt porządna, bo jeśli coś można nazwać znakiem rozpoznawczym Brodki, to nieco niechlujny, roztargniony fason. Na pewno nie agresywna, jak chcieliby niektórzy sugerujący się gitarowym anturażem i niezbyt Patti Smith, jak chcieliby niektórzy sugerujący się tytułem. Raczej melancholijna, lekko rozmemłana jak u Lany. I tak jak mówię: to nie jest zły kawałek. Co nie zmienia faktu, że za "Syszą" i "Grandą" jeszcze będziecie tęsknić.