PLAYLIST

Basement Jaxx
"Oh My Gosh"

9.5

Ilekroć przychodzi mi wyjaśniać komuś fenomen Basement Jaxx, wygląda to mniej więcej tak. "Jest coś interesującego, kulturowo, w tym zjawisku. Oczywiste, że artystycznie kolesie polegają na niewielu patentach – głównie na sugestywnym nienasyceniu w majstrowanych kawałkach i bezczelnej eksploatacji przeszłości muzyki klubowej. Lecz skąd zatem bierze się całe community w rodzaju ILMowców, które tak ogromnie doznaje przy Remedy czy Rooty? Well, pozwala to wytłumaczyć specyficzny feeling tej muzyki. TO jest *naprawdę* sexy i ciężko poczuć TO poza sytuacją ekstremalnego oszołomienia w klubie. No tak, ale znów: co ci ludzie robią co weekend? Imprezują i bzykają się. I kiedy ten vibe poparty jest wymiatającymi piosenkami, wtedy można ostro odlecieć. Overall, eksperci będą analizować spójność materiału i przekraczanie granic genres w dansie, natomiast parkietowcy załapią po prostu wspaniały, rozrywkowy, hedonistyczny, balangowy F U N. I powiedzcie mi, że nie o to w tym wszystkim chodzi".

Ok, umówmy się, że to zaledwie moja teoria na prywatny użytek (promuję ją zwykle w kręgu najbliższych znajomków), aczkolwiek nowy singiel wyspiarskiego duetu tylko potwierdza powyższe, o czym za moment. Piosenkę wypuszczono z okazji kompilacji The Singles, realizującej dwuletni cykl wydawniczy formacji i rekapitulującej triumfalny pochód trzech hiciarskich krążków w jej dorobku, z każdym dniem zdobywających coraz to świeższe zastępy bywalców cool-dyskotek całego świata, od napalonych "szesnastek" (na krajowym podwórku szukajcie po koncertach Kasi Kowalskiej) do permanentnie znarkotyzowanych freaków. Yeah, albowiem Jaxx są uniwersalni i kręcą każdego, kto czuje grunt pod stopami. And yeah, na rzeczonej składance zebrali wszystkie swoje kapitalne szlagiery, należące do najgorętszych punktów list przebojów ostatnich paru lat, od sensacyjnego "Red Alert", przez uwodzące "Romeo" i "Jus 1 Kiss", po złożone, retro-taneczne "Good Luck" czy "Plug It In". A nawet gdyby im zabrakło singli, sięgnęliby ku zmarnowanym kandydatom: check takie "Hot'N'Cold"?

Więc jeśli do tej pory wasze drogi z Simonem i Felixem się nie bardzo krzyżowały, to teraz jest wasz ruch, misie! Zwłaszcza, iż gamonie przygotowali edycję z dyskiem bonusowym (wersje live!) i DVD. Chyba, że remixy zwykle olewacie, a zawartość płytki podstawowej znacie na pamięć. Wtedy zostaje wam napomknięte wcześniej "Oh My Gosh". Numer syntetyzuje dosłownie wszelkie elementy uprzednich dokonań naszych bossów: zaczyna się minimalnym basowym bitem wyrastającym z banalnego 4/4, by wkrótce odkryć porcję smakowitych drobiazgów, w tym szarpnięcia akustyka, zimne keyboardy albo upgrade bogatych perkusjonaliów. Szczególnie zaś rządzą dialogowe wokale, sformułowane w guście "narracji" "Hey Ya!". Laska nawija: "See that boy just standing over there / He stopped me today / Said he liked my hair / He asked me where you going tonight / And I said I'm with my girls". Kumpelka dopytuje się: "Did you get his number? / Did you get his name? / What score would you give him on a scale of 1 to 10?", a laska odpowiada: "I didn't get his number / I don't know his name / But I think he's hot y'know and I think he is a 10". No i wkracza koleś, z "Ooh I'm feeling you girl / From your head to your feet / Cause you look so good / I can bbo-barely speak".

Wow, czekajcie, a co ja argumentowałem w pierwszym akapicie? I mknie to właśnie tak wspaniale, bo Basement Jaxx robią najlepsze pod słońcem utwory relacjonujące knajpiane romanse podszyte frywolną, acz eksluzywną erotyką. Te fikcyjne postacie mają mnóstwo kasy, bawią się w snobistycznych miejscach, piją najdroższe drinki i sypiają w miękkiej, atłasowej pościeli. Każdy na świecie chce być nimi. I to dokładnie da się usłyszeć w "Oh My Gosh", gdyż Ratcliffe i Buxton tradycyjnie superosko dbają o klimat i oprawę dźwiękową dla swoich historyjek. "Oh my gosh / He's making eyes at me and I don't mind at all / Oh my gosh / He's making my imagination run wild" leci refren, w finale pięknie rozkwitający na głosy przy akompaniamencie słodkich, odległych akordów elektrycznego pianinka. Tune pokazuje mistrzów wyfiokowanego post-house'u pod różnymi kątami ich dotychczasowej kariery, udowadnia ich znakomitą formę i, last but not least – zajebiście uzależnia. So now, go and get it.

Borys Dejnarowicz    
29 marca 2005
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)