Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
Jeśli komponuje dla ciebie Terry Riley to wiedz, że coś się dzieje. Echa współpracy z amerykańskim minimalistą rezonują w najnowszej pracy Gwyneth Wentink. Holenderska harfiska z pomocą Richarda Chartiera nagrała blisko dziewiętnastominutowy utwór, w którym dźwięki harfy idealnie wpasowują się w eletroniczny podkład. Delikatna improwizacja na replice instrumentu z siedemnastego wieku gładko przechodzi w ambientowe przestrzenie kojarzące się z twórczością Rafaela Antona Irisarriego, a efekt końcowy daleki jest od oczywistości. Wydany przez włoski label Farmacia901 ma tylko jeden mankament. Zdecydowanie zbyt szybko się kończy.