IMPREZY

Stare Dobre Małżeństwo

5 grudnia 2006 - SDS - Łódź 6 grudnia 2006 - Hybrydy - Warszawa 7 grudnia 2006 - Centrum Kultury - Wodzisław Śląski 8 grudnia 2006 - Klub Politechnik - Częstochowa 9 grudnia 2006 - Sala Caritas - Kozienice 10 grudnia 2006 - Dom Katolicki - Sandomierz

Są wyjątkową i niepowtarzalną grupą muzyczną w naszym kraju, która gdzie się pojawi - działa jak magnes. I nie ważne czy jest to Nowy Jork, Chicago czy Łowicz. Stare Dobre Małżeństwo znalazło jedyny dla siebie sposób na śpiewanie poezji bez smędzenia, przynudzania i bez cierpiętnictwa narodowego. Okazuje się bowiem, iż poezją można czarować, olśniewać, zachwycać. Trzeba ją tylko tak śpiewać, żeby wzbogacała się muzyką i za każdym razem coś nowego odkrywała, wciąż nas zaskakiwała. Ale żeby tak trafnie - intuicyjnie i zmysłowo - umuzycznić poezję trzeba mieć to „coś”, czyli talent. Jako pierwszy poznał się na tej grupie, a właściwie wówczas duecie, legendarny już Wojtek Bellon, który w 1984 r. w Poznaniu zauważył duet Myszkowski - Sidorowicz (występujący jako SDM) w eliminacjach do krakowskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej. Lider „Wolnej Grupy Bukowina” zaprosił ich do swego autorskiego koncertu na „Famie”. Z zaproszenia skorzystali. Wiele było zmian personalnych w zespole zanim ukształtował się on w obecnym składzie. Dziś zespół współtworzą: Krzysztof Myszkowski, Wojciech Czemplik, Andrzej Stagraczyński i Ryszard Żarowski. Nie słychać ich zbytnio w rozgłośniach radiowych, telewizja też ich nie rozpieszcza, ale oni są w salach koncertowych, na połoninach bieszczadzkich, przy ogniskach - wreszcie - na płytach i kasetach tak chętnie słuchanych. Nawiązują do najlepszych tradycji poezji śpiewanej rodem z „Wolnej Grupy Bukowina” i Wojtka Bellona, ale poszli własną, oryginalną drogą i sami już wyznaczają i tworzą tradycję w tym nurcie. Wymykają się krytykom i nie dają się zaszufladkować. I choć próbowali na nich „wieszać psy” głusi jak pień krytycy muzyczni, oni przetrwali tę nagonkę, a nawet wyszli z niej mocniejsi i pewniejsi tego co tworzą, bo „psy szczekają, a karawana jedzie dalej! ” Najważniejsze, że kocha ich publiczność i to nie dlatego, iż chcą się jej przypodobać. Oni po prostu robią swoje - z żelazną konsekwencją godną podziwu. Swą muzyką niosą radość, zachwyt i olśnienie światem. Są refleksyjni i pełni zadumy, ale jednocześnie tryskają humorem i „mrużą oko” w pastiszowych, ironicznych balladach. Gdyby tworzyli na Zachodzie pewnie znałby ich znacznie szerszy krąg odbiorców. Siłą motoryczną zespołu „Stare Dobre Małżeństwo” są koncerty „na żywo”. Dają wtedy z siebie wszystko. I nie ma takich występów, które kiedykolwiek chcieliby odpuścić. Nawet w najmniejszej miejscowości „idą na całość”, bo dla nich zawsze największym skarbem była i jest publiczność. Ta niepisana umowa procentuje. Każda nowa płyta SDM jest kolejnym poszukiwaniem, kolejnym krokiem do przodu. Ich droga twórcza przypomina leśną ścieżkę pełną niespodzianek i zauroczeń. I to ciągłe zaskakiwanie słuchaczy. Ale nie ma się co dziwić „Stare Dobre Małżeństwo” jest jak dobre wino. Im starsze - tym lepsze. Im dojrzalsze - tym mocniej uderza do głowy.

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)