IMPREZY
Mi Ami
23 maja 2010 - Re - KrakówMateriały Organizatora:
Po wydaniu debiutanckiej, znakomitej płyty Watersports (2009), Mi Ami wyruszyli w ponad trzymiesięczną trasę koncertową, której geograficzną długość wyznaczały z jednej strony Kalifornia, a z drugiej Łotwa. Jak zaznaczają panowie Daniel Martin-McCormick, Jacob Long (obaj eks-Black Eyes, Waszyngton D.C.) oraz Damon Palermo, było to dla nich doświadczenie więcej, niż doniosłe. Z - to cytat – "zabawowego zespołu na pół etatu", Mi Ami przekształcili się w zdyscyplinowany, pełnowymiarowy projekt, w którym – jak podkreślają muzycy tria – mogą się doskonale bawić.
Wspólne doświadczenia z trasy koncertowej spowodowały, że obszary dźwiękowej konstrukcji, tudzież przedwerbalnej zespołowej komunikacji – wcześniej nie zaorane z powodu rysującego się cienką kreską dopiero wzajemnego artystycznego zaufania – przed nagraniem drugiego albumu zostały poddane eksploracji, a kreatywność popłynęła szerokim strumieniem. Pewni swojej wartości, ufający talentowi i wizji, Mi Ami w barwach Thrill Jockey przystąpili do nagrania płyty Steal Your Face. Płyty, na której w miejsce zasugerowanych na debiucie linii melodycznych, pojawiły się pełnoprawne melodie. Płyty, na której zamiast zagubienia się w meandrach artystycznych poszukiwań, zaproponowano zaskakująco skuteczną drogę na skróty, która – co również zaskakujące – pozwoliła na dźwiękowe odloty. I wszystko to wykonane przy pomocy najprostszych, ale też najbardziej przekonujących środków: gitary, perkusji, basu i wokalu. Wokalu specyficznego, bo – jak to określił serwis Pitchfork – przypominającego "skrzek umierającego pterodaktyla". Korzystając z free jazzu lat 60-tych, dubu, minimalizmu, muzyki afrykańskiej Mi Ami manipuluje i bawi się rytmem i zgiełkiem, ciszą i krzykiem. Fundują muzykę naszpikowaną surową energią, w której hipnotyczny, intensywny noise zderza się z plemiennymi rytuałami, a pozorny chaos przekształca się w ezoteryczną ucztę dźwiękową o miażdżącej sile wyrazu.
Na żywo psychodeliczny, grany na złamanie karku dance-punk Mi Ami najpewniej doprowadzi do kontuzji jednego z muzyków, ewakuacji sali koncertowej, w najlepszym wypadku poważnych kalorycznych ubytków u wyczerpanej klaustrofobicznie dusznym, na pewno zbyt głośnym i zbyt energetycznym spektaklem widowni. Tylko dla odważnych.
"Ta muzyka bazuje pod powierzchnią, oszałamia szorstką głębią, z której wyłaniają się też niezwykle chwytliwe, melodyjne momenty. Z jednej strony przed oczyma stają The EX, dla których także granica między kompozycją a improwizacją nie ma żadnego znaczenia. Z drugiej, pomysłowe i błyskotliwe wykorzystanie dubu w diametralnie różnym środowisku dźwiękowym przywodzi na myśl Gang Gang Dance. To jednak luźne i dalekie asocjacje ,które tak naprawdę nie mają znaczenia- „ Steal Your Face” pokazuje Mi Ami jaklo unikatowy, bezkompromisowy zespół, określony przede wszystkim przez jego efemeryczny, niepowtarzalny sound. Majstersztyk."
Piotr Lewandowski-- Popupmusic