SPECJALNE - Rubryka

Rekapitulacja 2015: Elektronika

14 stycznia 2016

Od jakiegoś czasu obok "hiphopa" to głównie so-called muzyka elektroniczna dobiega z moich głośników/słuchawek, szczególnie jeśli mowa o rzeczach współczesnych, które staram się śledzić na bieżąco. Złe miejsce, zły czas, aby rozprawiać się z sytuacją międzygatunkową albo czymś takim. Faktem jest jednak, że jeśli muzyka, czy to bardziej "poszukująca", "niezależna" czy "mainstreamowa", oferuje coś nowego, coś, co nie czerpie całymi garściami (czy to w ogóle możliwe?) z dorobku przeszłości, to jest to właśnie rzeczona elektronika. Zachodni pop dalej postępuje w dehumanizacji i ograniczania środków do minimum, tak samo zresztą z muzyką rapową. PC Music kontynuuje swoje natarcie, a śmieszne zjawiska pokroju Adele bardziej niż kiedykolwiek nie pasują do rzeczywistości. Nie wiem, czy za parę lat będę z takim samym zapałem śledził nowinki, trzymał rękę na pulsie i obserwował rozwój muzyki popularnej, ale jeśli chodzi o tzw. "tu i teraz", cieszę się, że mam okazję na własne oczy widzieć tyle ciekawych zjawisk, bo kto czego by nie chciał powiedzieć, muzyka ma się bardzo dobrze. A przynajmniej ja tak uważam.

Można by oczywiście postawić na formę opisową, syntezując różne nurty, które mają swój udział we współczesnej historii muzyki elektronicznej, co po części zrobiliśmy, dzieląc albumy opisane w tej rekapitulacji na cztery głupio nazwane, ale myślę, że całkiem funkcjonalne kategorie. W "tańcach" znalazło się miejsce przede wszystkim na muzykę około-house'ową oraz kilka wydawnictw z kręgu techno, które wybrał red. Tyczka. "Mroczne bity" to rzeczy z okolic grime'u, UK bassu, IDMu i pokrewnych, często bardzo różnych, ale bez wątpienia znajdujących wspólny mianownik. "Kolorowe bity" to druga strona medalu – współczesna elektronika, skojarzona z szeroko rozumianą przebojowością, przystępnością i melodyjnością, choć nierzadko równie eksperymentalna jak ta "mroczna". W ostatniej przegródce znalazło się miejsce dla wszystkiego innego, co nie znalazło sobie miejsca w poprzednich, w tym najważniejsze wydawnictwa opisywane jako footworkowe.

Ograniczyliśmy się do pisania o dłuższych formach (EP-ki, longpleje, mixtejpy), nie znajdziecie więc tu mnóstwa świetnych singli, które ukazały się w tym roku. Zredukowaliśmy też liczbę opisanych wydawnictw, skupiając się na tych najlepszych i najciekawszych. Świadomi jesteśmy też, jak wiele tu brakuje, części dlatego, że nie mieliśmy okazji ich usłyszeć, części pewnie dlatego, że nam się nie chciało. Dobór jest oczywiście subiektywny i tak dalej, więc jeśli czegoś brakuje, to bardzo mi przykro. Możesz dać nam znać. Tymczasem kończę, pozdrawiam, życzę Wam i sobie, aby 2016 rok okazał się równie ciekawy i miłej lektury. –Antoni Barszczak


Tańce:

Albino Sound: Cloud Sports

Acronym
June
[Northern Electronics]

W tym miejscu umieścić można longplay Varga zatytułowany Ursviken. Można także śmiało wkleić okładkę ostatniego dzieła nieodpowiedzialnego wandala nielegalnie bazgrającego po składzie pociąguA Shell of Speed Abdulla Rashima. Mówiąc wprost: nie jest jakimś wielkim sekretem, że w obrębie ambient-techno-produkcji był to rok zdecydowanego prymatu sztokholmskiego Northern Electronics. Najlepiej prosperujący obecnie elektroniczny label od ponad dwóch lat, uprawiając trendsettingowy nepotyzm, częstuje wszystkich zorientowanych na tę muzyczną niszę fanów nazwiskami najgorętszych rookies of the year. Dziś do składającej się już z kilku pozycji listy dopisujemy szwedzkiego gołowąsa Acronyma, który po serii siedmiu EP-ek postanowił zaatakować z grubej rury i w 2015 zaproponował aż dwa longplaye – Mu i June. W przypadku tego pierwszego, do czynienia mieliśmy ze swoistym preludium do właściwej, beatowej części drugiej. Podczas gdy Mu wirowało na skrzyżowaniu "voigtowskich" impresji oraz relaksacyjno-oczyszczającego zjawiska uzdrawiającej muzyki reiki, June odważniej przemyca basowe bębny i czwórkową rytmikę, a wplatane gdzieniegdzie jako interludia miękkie (a drugi raz jako pełnoprawne kompozycje), syntezatorowe konstrukcje momentami wydają się tak bliskie live performance’owi Alessandro Cortiniego, że aż w oku kręci się łezka wzruszenia na wspomnienie magicznego wieczoru w krakowskim Muzeum Inżynierii Miejskiej. Będąc nagraniem w całości pozbawionym charakterystycznych dla innych skandynawskich graczy dark ambientowych tropów, płyta Acronyma tworzy tym samym najbardziej transparentny i "najczystszy" punkt w całym katalogu Northern Electronics. Kolejne pod krótkogrającym materiale Tzusing objawienie roku 2015. –Witold Tyczka

posłuchaj

Albino Sound: Cloud Sports

Anthony Naples
Body Pill
[Text Records]

Elektronika “drugiego obiegu” zdaje się odruchowo poszukiwać jakości Body Pill. Garść eksperymentów na pograniczu minimalizmu, dramaturgia w wersji sci-fi, repetycja szarości, z której przebijające się formy piosenkopodobne, witane są jak przybysze z obcej planety – z muzyką nowej przygody ciągle tu nie po drodze. Ale nie martwcie się, bo to jedna z najlepszych rzeczy, jakie wyszły w ubiegłym roku. Anthony Naples mógłby być wzorem dla wszystkich alter-elektro (taka ekwilibrystyka!) producentów, do których, za przykładem poety, mógłby skierować niejedno gorzkie słowo za brak stosowania rymów. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Disclosure
Caracal
[PMR]

Drugi album braci Lawrence prawdopodobnie nie był wyczekiwany tak bardzo jak wyczekiwane były/będą kolejne dzieła gości zaproszonych do featuringów na Caracal, a mianowicie Sama Smitha i The Weeknda. Jednak można na pewno pokusić się o pewne zaszufladkowanie Guya i Howarda w podobnie bezpiecznej konwencji dosyć przewidywalnego grania dla każdego. Nie można za to, rzecz jasna, mieć o to pretensji, bo drugi album Disclosure – wysokobudżetowa, wycyzelowana mieszanka house’u (bardzo wyraźnie zaznaczony został tutaj udział Jimmy’ego Napesa, który wcześniej współtworzył z brytyjskim duetem “Latch” i “White Noise”) – to wciąż solidna rzecz parkietowa. Opowieść z cyklu “fajnie, że się chłopakom udało”. W sytuacji szukania muzycznych kompromisów nikt nie powinien czuć się zawiedziony. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

DJ Richard
Grind
[Dial]

Pierwsze zetknięcie z albumem Amerykanina potrafi zafascynować, ale ta relacja wcale nie należy do najłatwiejszych. Pociągłe, niepokojące tracki zebrane na Grind przypominają zastygłą, ale wciąż poddającą się sile działających na nią od wewnątrz napięć, powierzchnię jakiegoś głębokiego, zelektryzowanego bezładu czarnej masy. Mamy tu do czynienia z interpretacją toczących się procesów. DJ Richard jawi się jako utopista ujarzmiający hałas na wykresach swojego techno-house’owego oscylatora, przekazując nam na jego temat wyjątkowo czytelne komunikaty. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Flava D
More Love
[Selfrelease]

More Love cechują nośność i koloryt rzadko spotykane w muzyce o tak mocno zdefiniowanym rodowodzie. Ten nie do końca autorski zestaw wyczarowany na polu UK garage’u wyrasta z niego jako okaz o niemal zupełnie odrębnej wrażliwości, ukazującej się szczególnie na przecięciu dwóch sfer: tam, gdzie Flava D łączy 2-stepowy puls i dubowe wtręty “idąc do przodu” jako producentka muzyki tanecznej z delikatnie nerwowym doborem linijek wokali i różowawych sampli tworzących jej sferę sanctum. Dzieją się tu rzeczy mocno nacechowane emocjonalnie, kiedy językiem znanych w r&b koleżanek Flava opowiada swoje własne historie. Z jednej strony jest tu “2 On” stojące w szeregu z “Air Days” Kuhrye-oo, z drugiej “Clarity” w traktowaniu bitu nawiązujące do It’s All About The Stragglers. To jednak zarys przestrzeni wykreowanej przez Angielkę. Rezultatem jest tu mnogość subtelnych czynników, które stawiają ją na pozycji nadziei tej skromnej rubryki. Ponoć więcej materiału już wkrótce. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Fort Romeau
Insides
[Ghostly International]

Na Insides mniej jest połysku i wytrawności stylu charakteryzującej materiał zawarty na Kingdoms. Wnikamy głębiej, sięgamy niżej, trzyma nas przy życiu oddychanie komórkowe. Witalność odbywa się pośród procesów znanych lepiej Niemcom, czyli jest więcej mechaniki, ale klisze rentgenowskie nie wykazują poważnych zmian w tej tkance. Nie da się całkowicie przetrawić wyspiarskiego pulsu w takiej ilości szlachetnego bromu. “Insides” jest tak blisko mutacji w Jelinkowy “Silikon”, na ile umożliwia to bariera osmozy. Być wewnątrz i być na zewnątrz, choćby przez warstwę grubości mikrona, to jednak wciąż spora różnica. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Julio Bashmore
Knockin' Boots
[Broadwalk Records]

To zamglony, zatopiony w groovie i mieniący się na pomarańczowo soundtrack do wspomnień o czasach, w których umysłami dyskotekowej gawiedzi rządzili Daft Punk, Basement Jaxx albo Junior Jack. Knockin’ Boots w większości stoi w opozycji do tego, co dzieje się dzisiaj na polu tańców przede wszystkim dzięki transponowanej z przeszłości, wypełnionej po brzegi house’owej “naiwności” (od ghetto house’u po french touch) czasu naszej inicjacji migracyjnej na Wyspy, camo patternów i GTA 2. Muzyka jest tu kompletnie rozpoznana i w swojej minionej odsłonie rzucona na słuchacza jak projekcja zbyt czytelna, by trzeba było ją przepracowywać. Wyraźniejszy mariaż z nowoczesnością następuje dopiero na końcu płyty, kiedy materiał nabiera syntezatorowej głębi i więcej pop-soulowego wymiaru. Dla mnie to jedno z dziwniejszych doświadczeń zeszłorocznej muzyki tanecznej. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Levon Vincent
Levon Vincent
[Novel Sounds]

Odkładałem tę notkę i ciągle mam pewien problem ze streszczeniem tego albumu. Pewnie już zauważyliście, że rubryka roboczo nazwana „Tańce” z samym dancefloorem czasem zupełnie się rozmija, a Levon Vincent też raczej do zabawy nie zachęca. Co by nie powiedzieć, jest to bardzo porządne techno w syntetyczno-industrialnej powłoce, a numery dedykuje się kotom, choć czuć powagę sytuacji, jaką jest wydanie debiutu. Czasem natchniony i eskapistyczny, czasem brutalnie przyziemny, album Vincenta to ciekawa propozycja dla ceniących wizualizacyjną wartość tego gatunku. –Krzysztof Pytel

posłuchaj

Albino Sound: Cloud Sports

MCFERRDOG
Lawd Forgive Me
[1080p]

Rozbujany, nieustannie młócący sample, wiksiarski destylat swojego poprzednika. Max McFerren zna sto sposobów na wyrażenie się samą konstrukcją bitu – im bardziej karkołomnie, tym ciekawiej – i zaskakuje intensywnością zredukowanych w zestawieniu z Club Amniotics składowych. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

 

Albino Sound: Cloud Sports

Powell
Insomniac / Should've Been a Drummer
[XL]

 

 

 

–Witold Tyczka

posłuchaj

Albino Sound: Cloud Sports

Project Pablo
I Want To Believe
[1080p]

Po dłuższej przerwie jestem w stanie oddać temu albumowi jeszcze więcej credu. Projekt z Montrealu to nie tylko “Follow It Up” przypominające spokojniejsze oblicze Phoenix na zwiększonych obrotach i medytacje w 4/4. 1080p ma w swoich szeregach bardzo subtelnego gracza, który wagę przykłada zarówno do płynnego flow swoich utworów, jak i ich produkcyjnej trójwymiarowości. Prawie zawsze towarzyszy nam tu uczucie bycia wewnątrz samych numerów i obserwowania ich mechanizmów od środka. Silnie zrytmizowane i “lewicujące” w doborze sampli, te w swojej metodzie nawiązują do Herberta na Around The House, bardziej jeszcze uwypuklając okalające rytm bawidełka. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Roland Tings
Roland Tings
[Juno]

Barwny house stawiający mnie w pozycji między wzruszeniem ramionami a całkowitą akceptacją, nawet w obrębie pojedynczych numerów. Można tu trafić w wir na pierwszy rzut oka wariackich kompozycji, które zezwoliłyby na takie zabawy jak kopiowanie linii instrumentalnej przez wokal i symultaniczne skandowanie co bardziej chwytliwych melodii, jednak zazwyczaj gość stara się trzymać płytę w ryzach i tak w zasadzie podchodzi do sprawy na poważnie. Znajdą się tu i gęstwiny kolorów bliskie Todda Terjego, jak też te zwyczajnie solidne podkłady ze znakiem jakości Fashion TV. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Tzusing
A Name Out of Place Pt. II
[L.I.E.S.]

Drugie wydawnictwo malezyjskiego producenta skrywającego się pod pseudonimem Tzusing tańczy breaka na grobie poprzednika. O ile A Name Out of Place Pt. I prezentowało pewną zachowawczość, bało się w swoim gatunku wychylać przed szereg, o tyle część druga spuszcza solidne manto rodem z granych późną nocą aggrotechów (żeby przypadkiem nikt nie usłyszał, bo przecież wstyd – muzyka podludzi). Jakiś, nie wiem, pokorny Wumpscut spotyka Ancient Methods dzierżących w dłoniach torbę ze wszystkimi winylami Acid Testów Absurdu oraz 303, a następnie wszyscy razem decydują się urządzić rave party w częstotliwości stu piętnastu uderzeń na minutę. Ponuraków nie wpuszczamy. Absolutnie nowa jakość w smutnym, często zjadającym jak Uroboros własny ogon techno światku. W katalogu L.I.E.S. próżno szukać innego, równie pochłaniającego i przede wszystkim niebojącego się łączyć pokrewne style w sposób inny niż nakazuje to (nieformalnie) linia programowa labelu wydawnictwa. –Witold Tyczka

posłuchaj


Mroczne bity:

Albino Sound: Cloud Sports

Amnesia Scanner
Angels Rig Hook (EP)
[Gum Artefacts]

Ten tajemniczy project odkryłem już rok temu, gdy zetknąłem się z wyjątkowo ciekawym mixtejpem (?) AS LIVE [][][][][], będącym bardziej industrialnie-bitowo zorientowaną wersją tego co robił Arca bez miejsca na przestoje i ziewanie. Angels Rig Hook to zasadniczo powtórka z rozrywki, tym razem jeszcze bardziej skondensowana, o jeszcze szerszym zakresie używanych brzmień, a dodatkowo nawiedzona dziwacznym tekstem niejakiego Jaakka Pallasvua. Niemniej jednak słucha się tego doskonale i śmiem twierdzić, że w tej estetyce w tym roku nic lepszego nie ujrzało światła dziennego. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Angel-Ho
Ascension (EP)
[NON Records]

Link do tego projektu podesłał mi kumpel po powrocie z tegorocznego UNSOUND Festival (mnie niestety nie udało się tam dotrzeć) z dopiskiem "Arca masterował". Angel-Ho to pochodzący z RPA wariat, który w swoich dźwiękowych poszukiwaniach nie oddala się zbyt daleko od tego, co prezentował jego mentor na swoich mixtape'ach. Angelo Antonio Valerio nie oddaje się nastrojowym plumkaniom, tylko zagęszcza swoje brzmienie tuzinami dzikich sampli, tworząc intrygujący kolaż dźwiękowy, z całą pewnością warty obczajenia, szczególnie dla ludzi rozczarowanych kierunkiem, jaki Alejandro Ghersi obrał. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Arca
Sheep / Mutant
[Mutant Records]

Już zdążyłem wspomnieć o tym panu i pewnie w dalszej części tej rekapitulacji zrobię to jeszcze przynajmniej raz. Takie są jednak realia – obecnie w poszukującej, bitowej elektronice to właśnie on rozdaje karty, to on wyszedł od dziwacznych epek i mixtejpów do współpracy z Björk. Ale mniejsza o to, skupmy się na muzyce, a tej trochę zdążył wypuścić. Poza kolaboracjami, które tu pomijam, na początku roku wydał krótkie dziełko Sheep jako soundtrack do pokazu mody, następnie powstało trudne do zakwalifikowania cudeńko we współpracy z głównym mózgiem Hood By Air, a na koniec roku otrzymaliśmy kolejny po Xen album o wdzięcznym tytule Mutant. I mam z nim problem, bo o ile Sheep zachwalałem, to longlplej mnie nie do końca przekonuje. Na pewno jest znacznie odważniejszy niż debiut, byc może to jest to, czego oczekiwaliśmy od Alejandra rok temu, ale jakoś nie potrafi mnie on porwać. Nie do końca wiem czym jest to spowodowane, ale może coś we mnie pęknie. W każdym razie czekam na następne ruchy Wenezuelczyka i liczę, że jeszcze uda mu się mnie pozytywnie zaskoczyć. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Ash Koosha
Guud
[Olde English Spelling Bee]

O typie wspomina też redaktor Skowyra w swojej rekapitulacji azjatyckiej, ale i ja muszę o Ash Kooshadzie (?) napisać, bo czułbym, że to podsumowanie bez Irańczyka nie byłoby kompletne. Nie wiem. co mnie tak długo powstrzymywało przed zabraniem się za ten materiał, bo gdy teraz go słucham, to pluje sobie w brodę. "Babciu, to jest zajebiste". Być może było to po tym, gdy usłyszałem raptem jeden z kawałków znajdujących się na tym albumie i uznałem, że to nie na moje nerwy. Głupi byłem, bo to, że coś zdaje się niepojęte, nie znaczy, że trzeba to sobie odkładać na później w nieskończoność. Szalenie niekonwencjonalna i futurystyczna rzecz. Tak – dość trudno przyswajalna, ale pozostawia to miłe uczucie, że warta była praca, jest do czego wracać. Sprawdzajcie ten złożony z mikroelementów, w głównej mierze ambientowy, postmodernistyczny witraż z innej galaktyki. Wizja bardzo podobna do wizji Visionista (hehe), dzieło biorące garściami z osiągnięć pionierów (mnie na przykład na wielu poziomach bardzo przypomina Confield), ale jednocześnie niesamowicie "na czasie". –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Future Brown
Future Brown
[Warp Records]

Kiedy słuchałem tego albumu na początku roku, to miałem jeszcze jakieś przemyślenia. Teraz nie mam żadnych i nawet nie chce mi się wracać do tego materiału. Z jednej strony sprawność techniczna i ogólnie – strzeszczenie 3/4 brytyjskiej sceny, ale jednak z drugiej strony nuda i nic, co mogłoby przyciągnąć kogoś, kto zna inne rzeczy z tej kategorii. Ziew i zawód jednak. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Kuedo
Assertion of a Surrounding Presence (EP)
[KNIVES]

Severant pomimo bardzo ciepłej recepcji "w środowisku" mnie osobiście nie przekonał i pomimo kilku podejść do tej płyty za każdym razem odbijałem się od niej. Do tegorocznej EP-ki Berlińczyka podszedłem więc bez większych oczekiwań i bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Na Assertion of a Surrounding Presence warstwa rytmiczna została zmarginalizowana, a domniemany footwork wyparował. Jednocześnie całość zyskała na klimacie – jest on znacznie gęsty, bardziej posępny i niepokojący, a tekstury użyte w tych siedmiu kawałkach są znacznie bardziej niejednoznaczne i ciekawe. Trudna jest do opisania atmosfera unosząca się nad tymi siedmioma impresjami, wiem jednak, że podobnej w tym roku nie dane mi było słyszeć i choćby dlatego warto posłuchać tego wydawnictwa. –Antoni Barszczak

Albino Sound: Cloud Sports

Lotic
Heterocetera (EP)
[Tri Angle]

Pisałem o tym materiale krótką piłkę i podtrzymuję – szalenie dziwny, niepokojący materiał na głębszą rozkminę, a przy okazji najjaśniejszy punkt tegorocznego Tri-Angle (i nie ma znaczenia, że po za tą EP-ką wyszły tylko dwie inne rzeczy!). Znaczek jakości. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

 

Albino Sound: Cloud Sports

Miss Modular
MM (EP)
[Her Records]

Pierwszy kontakt z tą niepozorną EP-ką sprawił, że w głowie miałem jedno – "ja pierdolę, jakie dobre". Nie wiem, może to moja wina, że przeoczyłem tego typu nagrania, może ich jest więcej i są nawet lepsze, ale ten mix grime'u i plemiennych rytmów jest tak świeży i wciągający, a zarazem bardzo przystępny, że nawet słuchając tego materiału i ledwo stojąc na nogach, nie czułem dyskomfortu. A to dla mnie dość rzadkie przy obcowaniu z tego rodzaju muzyką. Przy okazji daje to całkiem niezłą odpowiedź na pytanie, jak mogłoby brzmieć Animal Collective w 2015 roku, gdyby nie przynudzało. Z czasem podniecenie nieco opadło, można usłyszeć echa Safri Duo, ale to wciąż bardzo, bardzo dobra rzecz. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Pearson Sound
Pearson Sound
[Hessle Audio]

Tam, gdzie Pearson Sound bada strukturę bitu w sposób, w jaki dwa lata temu robił to na Boat Party Kyle Hall, udaje mu się wyjść obronną ręką. “Glass Eye”, “Crank Call” czy “Russet” wydają się zdecydowanie bardziej skupione od przeplatających je, barwionych industrialem, nieco jałowych przechadzek (“Headless”, “Gristle”), mogących stanowić tło dla bardziej angażujących struktur perkusyjnych. Pozostawione sobie samym, te po prostu zbyt szybko pogrążają się w letargu. 2-4-6-8 – to kod do całkiem udanej EP-ki. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Rabit
Baptizm (EP) / Communion
[Tri Angle]

W tym roku Tri-Angle powaznie przyspało. EP-ka i longplej Eric Burton to poza Lotikiem jedyne wydawnictwa w katalogu tego labelu, jakie mieliśmy okazję poznać przez ostatnie 12 miesięcy. Wielka szkoda. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba się cieszyć tym co jest. A jest Rabit, doskonały rzemieslnik współczesnego instrumentalnego grime'u z industrialnym zabarwieniem. "Jak ktoś lubi te takie klimaty, to polecam", a ja zbijam piąteczkę i jadę dalej. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Visionist
Safe
[PAN]

Dwie udane EP-ki z eksperymentami na grimie jeszcze bardziej zachęciły pochodzącego z Londynu Louisa Carnella do otwartej relacji z gatunkiem. Safe nie tylko przejawia zamiar pchnięcia muzyki tego miasta na nowe tory, ale jak w przypadku Fatimy Al Qadiri, muzyka jest tu próbą zapisu własnych doświadczeń związanych z uczuciem strachu. Słyszymy więc pogrążone w dźwiękowym zgiełku szczątki czegoś, co tylko przy wytężonej woli nazwalibyśmy instrumentalnym grime'em. Kiełkujące na tej glebie organizmy czerpią z gatunkowego rozkładu jego pierwotną energię, jednak ta przeobrażona jest w wypaczony rewers lepiej znanych nam form, dla których niegdyś stanowiła napęd. To obraz konsekwentnie rozwijanego na EP II świata po jego końcu. Nie zachodzą tu procesy krystalizacji, jak choćby na zeszłorocznej EP-ce Dark0, ale pozwala się upaść większości struktur i nawiedzić je przez wątłe, opłakujące je duchy. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Zora Jones
100 Ladies (EP)
[Fractal Fantasy]

No, sympatyczna jest ta Zora, i ewidentnie czuć "kobięcą rękę" (?) w jej podejściu do grime'u, ale jej debiutancka EP-ka do najbardziej porywających nie należy. Niemniej jednak wieńczące całość "First Light" wyróżnia się bardzo na plus i daje nadzieje na dobre akcje w przyszłości. Trzymam kciuki. –Antoni Barszczak

posłuchaj »



Kolorowe bity:

Albino Sound: Cloud Sports

Canblaster & Lido
Superspeed
[Pelican Fly]

Jak powinno być powszechnie wiadome, Lido i Canblaster to absolutne tuzy w swojej kategorii, więc po ich kolaboracji można było oczekiwać całkiem sporo. Choć zarówno pościelowa EP-ka Norwega nagrana z Santellem, jak i Continue? drugiego pana nieco rozczarowały, to o takiej sytuacji przy Superspeed mowy być nie może. Zdążyliśmy już się rozpłynąć nad tym materiałem, więc odsyłam do recenzji i od siebie dodam, że choć nie doznaję tego towaru tak jak I Love You, to w mojej ocenie jest to poziom Infinite – czyli i tak szalenie wysoki. Co szczególnie mi się podoba – EP-ka ma swoją bardzo przemyślaną narrację, dzięki czemu słucha jej się jak spójnej wypowiedzi, a nie kilku niepowiązanych ze sobą utworów, co w tego rodzaju muzyce jest nagminne. I nie wiem, który z duetu za to odpowiada, ale ktoś wyraźnie podczas nagrywania "Rush Hour" męczył się z ostatnim bossem z Dark Souls. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Hoodboi
Palm Reader
[Fool's Gold]

Choćby bardzo złożone struktury i środki ich realizacji w muzyce z początku obezwładniały, po pewnym czasie dają się zamknąć w nawias i zrozumieć. Czy nie działo się tak w minionym roku w obrębie wysokoprocentowej pop-elektroniki? Palm Reader jest dobrym przykładem na taką konsolidację gatunku, który przecież ma do zaoferowania “sam w sobie” wciąż bardzo dużo (tu spoglądam szczególnie w stronę Maxo). Wszystko bowiem, co EP-ka Hoodboia ma do zaoferowania, gdzieś w ostatnich latach już słyszeliśmy. Zdążyliśmy się przyzwyczaić do terapii szokiem przez pop. Bo czy rozwiązaniem nie jest dzisiaj przypadkiem synteza (“Shallow” a Short Stories Sama Gellaitry’ego)? Ta pewnie wydarzy się wkrótce, być może już się wydarzyła w maksymalistycznej odnodze “kolorowych bitów”. Szczęśliwie żywotność tego i podobnych wydawnictw wciąż należy do forpoczty dobrej zmiany w muzycznym mainstreamie i również za to należy je doceniać. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Igloghoost
Chinese Nü Yr
[Brainfeeder]

Ta przemilczana na Porcys, a na świecie niedostatecznie dostrzeżona, rzecz to jakiś mózgojeb. Słowo. Ten niepozorny młodzian to wariat. Biorąc na warsztat okruchy tego co robił wcześniej (wonky ze szkoły FlyLo) i mieszając to z pomysłami Aphex Twina sprzed lat, trapem, ścinkami wokali i gumowym, PC Musicowym lukrem, stworzył rzecz tak nieprzewidywalną, futurystyczną, wielowymiarową jak tylko mógł. Sprawa jest rozwojowa, bo chłopak jest bardzo młody i ledwo dołączył do Brainfeedera, a już wcześniej miał na koncie bardzo ciekawy mixtape z niejakim Mr. Yote, który brzmi tak, jakby Lotus przy Capitanie Murphy popuścił w pełni wodze wyobraźni. I zażył MDMA. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Maxo
Chordslayer (EP)
[NHX]

Maksymilian Maksymalny, brooklyńczyk z krwi i słodkości jak dla mnie zamknął ten rok. Począwszy od docenionego u nas już wielokrotnie "Snow Other" na wieńczącym całość rozwojowym "Sunset BB" skończywszy, koleś osiągnął na tym krótkim materiale wszystko, co mógł – połączył ideologiczną cukierkowość PC Music ze szalonymi przebiegami akordów i niesamowitą melodyjnością, a jednocześnie był w stanie ubrać to wszystko w zestaw, który pomimo swojej wściekłej energii nie przytłacza w nieprzyjemny sposób. Te 17 minut to starannie dopracowana narracja i dzieło kompletne. Moje ulubione w 2015 roku. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Myrne
Softsins (EP)
[Mad Decent]

Ten reprezentant Mad Decent nie znalazłby się prawdopodobnie na w tej rekapitulacji, gdyby nie fantastyczny opener z wokalnym występem (a jakże) Liz. Nie zrozumcie mnie źle – cała EP-ka reprezentuje bardzo wysoki, solidny poziom, ale to "Brand New" jest tutaj gwiazdą i predysponuje do grona tych lepszych utworów z udziałem pannicy, a jak wiemy, ta słabych raczej nie miewa. Wiedząc to i mając na uwadze, że reszta kawałków też jest spoko (wyróżniłbym jeszcze potężne "The Answer"), trudno nie polecić "Softsins" do obadania. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Obey City
Merlot Sounds
[LuckyMe]

EP-kowe portfolio Sama Obeya to pokaz aspiracji współczesnej produkcji, która czeka tylko na właściwe ich zastosowanie na longplayu kogoś, kto miałby ochotę znaleźć się na liście rocznej r&b. Cudowne “Airy” świadczy o tym najlepiej, bo jest piosenką najlepiej pokazującą, jak styl Sama może posłużyć zdolnej wokalistce w kreacji ballady “klasycznej za życia”. Na “Waterbed” – kolejnym singlu na Merlot Sounds – widzimy podobne tendencje. Ograniczenie brzmienia z Glasgow wychodzi kolesiowi na dobre i na pewno życzyłbym sobie podtrzymania takiej orientacji w przyszłości. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Omniboi
Nice Dream
[Selfreleased]

Wspominałem o typku już w Krótkiej Piłce i sytuacja jest ta sama – Maxo w wersji może niekoniecznie light, bo ilość cukru i słodkości jest tu chyba jeszcze większa, ale na pewno odtłuszczonej. Te sześć cukiereczków to podobne do siebie wariacje na ten sam temat, ale tak przyjemne, przystępne i miłe, że nie mogłem o nich nie wspomnieć. Bo omniboi ciągle tkwi gdzieś tam na rubieżach istnienia w świecie muzyki. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Sam Gellaitry
Short Stories (EP) / Escapism (EP)
[Soulection/XL]

Chłopak dostał od nas już pochwały, więc krótko – trap nigdy wcześniej nie był muzyką tak wyrafinowaną i dystyngowaną. Określenie "sophisti-trap" nie jest na wyrost, a każdy z pięciu utworów na Short Stories to diamencik, tryskający pomysłami i motywami. Escapism to z grubsza powtórka z rozrywki, tylko nieco mniej olśniewająca. Co by nie było, to wciąż sprawa godna uwagi, a na następne ruchy Sama czekam z niecierpliwością. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

SOPHIE
Product
[Numbers]

Tegoroczne wydawnictwo jednego z najbardziej wpływowych i odkrywczych producentów naszych czasów trudno nawet nazwać płytą. Ta zbieranina singli (nawet na Spotify Product jest jedynie playlistą) to konceptualny twór symptomatyczny dla całego PC Music, do którego Londyńczyk de facto nie należy. Opakowanie, nazwa, sposób wydania wpisują się w ten koncept "awangardowego sprzedania się", zbieżny z tym, co działo się w latach 80., o czym już zresztą wyczerpująco napisał Patryk Mrozek. Pierwsza połowa tego tworu to dobrze już nam znane utwory, które mieliśmy okazję poznać w 2013 i 2014. Kolejne cztery to rzeczy nowe i pod względem jakości nierówne. O ile "VYZEE" i "Just Like We Never Said Goodbye" są świetne i mogą się równać z najlepszymi produkcjami Sophie (szczególnie ten drugi kawałek), o tyle metatrap w postaci "MSMSMSM" jest bardzo irytujący, a teksturowe eksperymenty "L.O.V.E." trudno nazwać słuchalnymi. Szkoda też, że po kilku latach obecności artysty na scenie dostajemy od niego tak mało materiału, nawet licząc różne produkcje dla innych wykonawców. Niemniej jednak "walka trwa, bracie" i nie omieszkamy zdawać relacji z samego frontu. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Wave Racer
Flash Drive
[Future Classic]

Pierwsza EP-ka utalentowanego Australijczyka to raptem 11 minut muzyki sytuującej się gdzieś pomiędzy tym, co robi Maxo, a tym, co robi Lido (notabene obecny na płycie w roli gościa). Nie odczuwam tutaj specjalnie jakiegoś autorskiego pierwiastka, ale ten zestaw czterech utworów nie daje innych powodów do narzekań – każdy kolejny indeks to celny strzał, dopracowany w każdym szczególe i ociekający nieskrępowaną niczym radością. Nie dajcie się zwieść okładce zapowiadającej jakiś trzecioligowy vaporwave (moje pierwsze skojarzenie, być może niesłuszne). –Antoni Barszczak

posłuchaj »



Inne:

Albino Sound: Cloud Sports

DJ Paypal
Buy Now (EP) / Sold Out
[LuckyMe / Brainfeeder]

Typka poznałem dopiero w tym roku i od razu zaskoczył mnie dwoma bardzo ciekawymi materiałami. Buy Now ze stycznia z początku wydawało mi się chaotyczne i ciężkie do strawienia, po czasie jednak ten krótki melanż imprezowych sampli i footworkowej rytmiki/dynamiki spodobał mi się. Sold Out z kolei podeszło mi od razu. Longplej Berlińczyka jest zdecydowanie bardziej eklektyczny, a środki użyte na nim są bardziej zróżnicowane, dzięki czemu Paypal nie przegrywa z formatem płyty długogrającej i nie przynudza, co niestety w tej estetyce moim zdaniem zdarza się bardzo często. Z drugiej strony nie wszystkie kawałki podobają mi się równie mocno, ale jeśli ktoś potrafi nagrać coś takiego, jak na przykład "With Uuuuuuu", to wiadomo, że nie ma lipy. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

DJ Rashad
6613
[Hyperdub]

Przyzwyczailiśmy się już, że Rashad nie potrafi skrewić, a wydany nakładem Hyperdub 6613 łączy dwa jego oblicza. To w połowie ciepły soul, w połowie szorstka i zimna footworkowa najebka. Tak naprawdę ciężko ocenić pojedynczy wkład każdego z czwórki obecnych tu producentów. Ale to nie jest ważne, zwłaszcza jeśli mowa o kolesiach wywodzących się z labelu o tak silnej tożsamości, jak ten chicagowski. Przybijam piątkę każdorazowo. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

DJ Spinn
Off That Loud (EP)
[Hyperdub]

Spotify potwierdziło, ku mojemu zaskoczeniu, że DJ Spinn był w ubiegłym roku najczęściej słuchanym przeze mnie wykonawcą. Pamiętam, że takie “Dubby” leciało u mnie dosyć intensywnie, ale żeby aż tak? Wizytówka Teklife’u potrafi jak zwykle wyjść poza gatunkowe standardy i zaproponować wciągający chicagowsko-londyński joint. Pogłębiony, melodyjny Off That Loud EP to kolejny pewny krok w kierunku albumu. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Elysia Crampton
American Drift
[Blueberry]

Właściwie to nie wiem, co z tą płytą zrobić. Na pewno nie mogę napisać, że ją "rozumiem". Tegoroczny longplej tej ciekawej postaci to retro-futurystyczny mix ambientów w MIDI i melodyjek przygrywających podczas gry w cymbergaja. W ostatnim utworze możemy nawet usłyszeć Lil Jona (!), co jeszcze bardziej komplikuje sprawę. American Drift jawi się jako kolejna próba opisania dźwiękami poszukiwania tożsamości na tym globalnym wysypisku (istotne dla tej interpretacji – autorka pochodzi z Boliwii). W jakiś sposób koresponduje to z tegorocznym albumem OPN i w podobny sposób zdradza zaskakujące pokłady słuchalności tego dziwnego kolażu. Jest przekaz. –Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Holly Herndon
Platform
[4AD]

Format tej rekapitulacji niespecjalnie pozwala mi na rozpisanie się o tegorocznym dziele Holly. A szkoda, bo Platform jak mało co zasługuje na dokładne omówienie i analizę. To wielka płyta, jedna z tych, o których będzie się mówić za kilka, kilkanaście lat jako o ważnym punkcie odniesienia czy czymkolwiek innym. Transhumanitarne wizje Herndon prowadzą dokładnie tam, gdzie przebrzmiała już wizja Autechre nie sięga – na pogranicze ludzkości i cyfrowości. To właśnie tam odbywa się cała "magia" tego wydawnictwa. Gdy szaleńczo skomplikowane układy rytmów i glitchy spotykają się z rozchwianym głosem autorki, gdy wzruszająca post-ballada "An Exit" przechodzi w groteskowy żart z ASMR, to naprawdę, naprawdę. Naprawdę nie wiem, co. Już nic z tym nie zrobimy. – Antoni Barszczak

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Jam City
Dream A Garden
[Night Slugs]

Przedstawiciel Night Slugs zaprzestał punktowania słuchacza w narożniku ringu, co miało miejsce na Classical Curves, i najwidoczniej skumał się z Alanem Palomo. Dream A Garden to w pewnym sensie ta sama baza, na której Neonowy Indianin buduje swój najnowszy album. Utemperowano jej szlagierowy wymiar, choć ten obecny jest i tutaj (“Are we unhappy? / Are we unhappy? / We could be happy”), natomiast album zbliża się w wydźwięku do twórczości duetu z Nashville i ich Stealth Of Days. Czuć podobną wrażliwość, a z tego mętliku ejtisowych odniesień bije niewyczerpane źródło muzykalności, którą z każdym odsłuchem łatwiej odziera się z jej wierzchnich, zwietrzałych tekstur. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Jlin
Dark Energy / Free Fall (EP)
[Planet Mu]

Fajnie, że footwork dalej się rozwija i to w wielu różnych kierunkach. Sieroty po Rashadzie kombinują, elementy tego gatunku są inkorporowane przez producentów niezwiązanych z gatunkiem, a niepokorna Jlin żeni temat z masarnią i przemysłem ciężkim. O Dark Energy już się wypowiadałem w Krótkiej Piłce i zdania nie zmieniłem. Free Fall, które ukazało się pod koniec tego roku, można by najprościej streścić stwierdzeniem, że to "więcej tego samego". Warto jednak zaznaczyć, że wizja muzyki, jaką przedstawia Narlei, jest dużo łatwiej przyswajalna w krótkiej formie, bo przy całym szacunku dla jej muzyki, przesłuchanie całego longpleja jest naprawdę niełatwe. –Antoni Barszczak

Jlin to poniekąd sygnał dla M.I.A., w stronę jakich ciekawych artystycznie rejonów artystka mogłaby spojrzeć, zachowując elementy własnej tożsamości. Skojarzona z Planet Mu producentka miała bardzo dobrą prasę po wydaniu Dark Energy, mówiono o pchaniu gatunku do przodu, jakimś niepieszczeniu się w tańcu, wadze smutku w jakości tworzonej muzyki i innych takich. Nie będę zbytnio zaprzeczał, że się dobre słowo Jlin należało, bo chociaż albumowi zdarza się grać dla siebie, to bez wątpienia jedna z ciekawszych zeszłorocznych propozycji na polu elektroniki w ogóle. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

RP Boo
Fingers, Bank Pads & Shoe Prints
[Planet Mu]

Tu z kolei charakteryzujący się manierą południowca footworker proponuje podejście nieco odmienne. Jeśli w dobie produkcji w duchu r&b preferującej klarowność, mocno zaznaczony środek oraz cukierkowo-szklany sound z paletą kolorów zahaczającą o wieczny tripping szukacie rozwiązań nieco bardziej surowych, RP Boo może wam to dać. Materiał jest zwarty, skupiony, natomiast latające talerze i wchodzące w niezdrowy dialog wokalne sample dodają temu lekko nieokrzesany sznyt tożsamy z tym na Legacy. “You can’t fuck with me hommie”. Tak bym to ujął. –Krzysztof Pytel

posłuchaj »

Albino Sound: Cloud Sports

Ptaki
Przelot
[Transatlantyk]

Zdjąwszy z dyskusji na temat debiutu Ptaków pokład sacharozy gromadzony do momentu, kiedy entuzjazm związany z szeroko omawianą “rewitalizacją” polskich nagrań przez twórców i słuchaczy samoczynnie okrzepł, można lepiej skupić się na samej zawartości krążka wydanego przez duet Kamiński-Kruczyński. Nie może dziwić, że panowie powędrowali na albumie akurat w stronę zamyślonych, ilustracyjnych smooth-tracków i chociaż tonowana przebojowość “Krystyny” czy “Marka” rzadko jest tutaj obecna, dalej udaje się im odpowiednio silnie zaangażować zestawem samplowanych, melancholijnych, ambientalno-bitowych kompozycji, które kwitują już rozpoznawalnym stylem. –Krzysztof Pytel


Krzysztof Pytel     Antoni Barszczak    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)