RECENZJE

King Crimson
Thrak
1995, Discipline Global Mobile
Kolejny udany come-back grupy Roberta Frippa. Tym razem jednak był to powrót zupełnie niespodziewany, tak więc
jeszcze bardziej radosny dla rzeszy wiernych fanów King Crimson. Pierwszy studyjny krążek po jedenastoletniej
przerwie poprzedzony został interesującym minialbumem Vrooom, zawierającym trochę surowsze i momentami
ostrzejsze wersje kilku kompozycji z wydanego rok później longplaya oraz dwa nowe utwory.
Płyta Thrak zapowiadała się bardzo ciekawie jeszcze przed wydaniem. Fripp skompletował bowiem nietypowy,
podwójny skład, w którym znalazło się miejsce dla pary perkusistów, basistów i gitarzystów. Nowymi członkami zespołu
zostali Pat Mastelotto i Trey Gunn, umiejętnościami ani trochę nie ustępujący swoim bardziej doświadczonym
kolegom. Rola nowych instrumentalistów okazała się bardzo widoczna. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że
zmiany te w znaczący sposób wpłynęły na nowy styl King Crimson, pozwalając liderowi na większą swobodę w realizacji
swoich wizji artystycznych.
Jeśli chodzi o materiał Thrak, należy dokonać podziału na dwa nurty główne. Ten ciekawszy to ekspresyjne instrumentalne poszukiwania w zakresie pomysłowego, akademickiego futurystycznego rocka. Opener "VROOOM" łączy skomplikowanie rytmiczne z metalową niemalże ekspresją, zapowiadając się na spadkobiercę "Red" i "Indiscipline". Kawałek tytułowy scala zgrzyt gitarowy z kosmicznymi frippowymi soundscape'ami, kreując dziwaczną atmosferę intelektualnego sci-fi kiczu, ale razem ze wszystkimi "Vrooomami" wyznaczając nowy styl King Crimson. Miękkie, prawie barokowe, ale jednocześnie niesympatycznie odrealnione balladowanie Belewa to drugie oblicze Thrak. Trudno oprzeć się wrażeniu, że owe piosenki są tu całkowicie niepotrzebne, w żaden sposób nie przystając do
nowego wizerunku artystycznego grupy, o którym wydają się raczej decydować progresywne kompozycje w rodzaju
"Thrak" czy "Vroom". Pomimo zabiegów w celu ratowania konstrukcji albumu (podzielenie niektórych utworów na dwie części),
sprawia on wrażenie mało spójnego, niejednorodnego stylistycznie dzieła.