Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
S03E02
99% wspomnieniowych artykułów o instytucji Underground Resistance (bo pod tą nazwą krył się zarówno "kolektyw" wykonawczy, jak i label) kładzie główny nacisk na sferę ideologiczną. I w sumie ciężko z taką optyką polemizować, bo attitude "Mad" Mike'a Banksa i Jeffa Millsa (później dołączył Robert Hood, a ostatecznie nazwa pozostała de facto pseudonimem Banksa) nie bez przyczyny bywał porównywany do Public Enemy, tyle że w świecie techno. Do tak śmiałych analogii prowokowała "paramilitarna" wymowa ich działalności i zdeklarowana walka z systemem, rozumiana zresztą dosłownie – na przykład grupa zrezygnowała z tradycyjnie praktykowanych umów dystrybucyjnych na wyłączność i operowała samodzielnie, wchodząc we współpracę na własnych warunkach z didżejami, influencerami i sklepami. Zwłaszcza Mad Mike rozumiał tę partyzantkę w kategoriach stricte politycznych i pod wieloma względami pozostał wierny swoim ideałom. Paradoks polega jednak na tym, że na słynnej, debiutanckiej EP-ce UR z 1990 roku, zatytułowanej Sonic, obok jawnie konfrontacyjnych, paranoicznych, post-industrialnych, zwartych i gotowych do ataku pocisków kryje się lśniąca całkiem błogim blaskiem perełka.
I proszę, tak się składa, że stricte muzycznie to właśnie ona wydaje mi się najzacniejszym dokonaniem walecznych, niepokornych reprezentantów Detroit. Nie trzeba bowiem znać na pamięć świadectw w rodzaju Sekcji Zwłok Ameryki Leduffa i chyba nie trzeba nawet być czarnoskórym (piję do sławnych słów Banksa), żeby intuicyjnie poczuć tę futurystyczną ekstazę. Zdarzało mi się grać w tę grę – a mianowicie zastanawiać się nad precyzyjnymi korzeniami bieżących artystów, którzy dysponują szczególnie charakterystyczną, własną estetyką. Leniwym i dość oczywistym skojarzeniem w przypadku Matta Cutlera jest monumentalny dorobek grupy 808 State, ale gdyby spróbować pieczołowicie i drobiazgowo odmalować mapę jego antenatów, to wpadlibyśmy w tarapaty. Między innymi dlatego, że patent Lone to coś szczerze odkrywczego: chwilami harmoniczne pejzaże dryfującego gdzieś w odległych galaktykach Iasosa zestawione z digi-synkopą pionierów junglizmu. Natomiast najbliżej tej chorej, rave'owej, barwnej wizji byli właśnie UR w "Eye Of The Storm". Coś jak inspiracje autora "szmaragdowych, fantazyjnych tracków" w pigułce.
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.