Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
-
M - Krótka Piłka - Piosenki
-
Mery Spolsky "Alarm"
(13 września 2017)Za pseudonimem Mery Spolsky kryje się Marysia Żak (wokalistka, producentka, autorka tekstów – szacun!), która trochę niepostrzeżenie może zrobić wiele dobrego w polskim mainstreamie. Jej pomysł na piosenki wygląda mniej więcej tak, że w zwrotce pojawia się partia quasi-rapowana, a refren to już część z krainy popu, a wszystko to osadzono w electro-popowym rejestrze. Jakoś umknął mi całkiem przytomny, kojarzący się z pierwszymi płytami Peaches (oczywiście bez tak radykalnego PRZEKAZU) singiel "Miło Było Pana Poznać", ale na "Alarm" załapałem się równo z premierą. I ten nowszy podoba mi się jeszcze bardziej: wciąż jest to electro-pop, w którym nawijka łączy się ze śpiewem, ale tym razem Mery udało się osiągnąć sporą nośność – wszystko dzięki refrenowi ("Wdyyyyyyyyyyyyyyyy-chaaaaaaaaam wiaaaaaaaaatrrrrr...") i przede wszystkim mostkowi ("HiperwentylacjaAaA... / Kosmiczna degradacjaAaA..."). Jestem zaintrygowany i czekam na cały debiutancki LP, który ukaże się już w ten piątek. –T.Skowyra
-
Metronomy "Old Skool"
(19 maja 2016)Pierwsza połowa najnowszego singla Metronomy, jedynego na razie zwiastuna nadchodzącego w lipcu Summer 08 to podręcznikowa definicja muzycznej słabizny. Toporny, oparty na czterech dźwiękach motywik przewodni jest na zmianę wygrywany na basie i męczony wokalnie przez Josepha Mounta. Atmosfera zaczyna w pewnym momencie się zagęszczać, więc można optymistycznie przypuszczać, że zaraz zostaniemy wyciągnięci z tego impasu. Zamiast tego dostajemy pseudo-climax, pojawia się stara sprawdzona zagrywka polegająca na czterokrotnym jebnięciu w werbel i zespół zaprasza nas do tańca, ale noga jakoś nie chce nawet drgnąć. Krótko mówiąc – nic tu nie zagrało, nie polecam. –S.Kuczok
-
Mezo "Ściana"
(5 kwietnia 2017)–W.Sawicki
-
Migos feat. Cardi B & Nicki Minaj "MotorSport"
(2 listopada 2017)Migosi KUJĄ ŻELAZO PÓKI GORĄCE, więc jeszcze w tym roku zapowiedzieli follow-up i równocześnie drugą część brawurowego instant klasyka Culture. "MotorSport", pierwszy oficjalny singiel promujący płytę, dość jasno daje do zrozumienia, że Culture 2 nie będzie żadną stylistyczną rewolucją czy zmianą, a raczej "logiczną kontynuacją" kursu obranego na poprzednim LP. Czyli "more of the same", a to akurat całkowicie mi pasuje. Nagrany wspólnie z Cardi B ("trapowa Selena" i wschodzącą gwiazda sceny, z którą Offset zaręczył się niedawno podczas koncertu, zakończyła swój performance przywołaniem "Gasoliny") i Nicki Minaj (która swoją nawijką trochę odskoczyła gospodarzom i Cardi – zwłaszcza pod koniec, gdy jest rozpędzona jak bolid Formuły 1) track to typowy dla Migosów strumień vocal-hooków i festiwal giętkiego rapu płynący po cykającym bicie, który wyszedł spod konsolety Murda Beatza. Pozostaje tylko utrzymać formę, unikać wypełniaczy i znowu przywitamy się z kolejnym LP tria na liście roku. –T.Skowyra
-
Miguel "Waves (Tame Impala Remix)"
(21 marca 2016)"Waves" był moim zdaniem jednym z mocniejszych fragmentów Wildheart. Za pociągnięty na oszczędnym, ale dobrze bujającym groove'ie parkietowy pewniak wziął się lider Tame Impala. Co zrobił z numerem Australijczyk? Bez większych trudności zmienił go we własny utwór. Na wysokości 0:27 już nie możemy mieć wątpliwości kto jest odpowiedzialny za ten remix, rozlewa się tu cały ten charakterystyczny słoneczno-kwasowy sound zespołu. O oszczędnym groove'ie w tym przypadku możemy już zapomnieć, partie perki żywsze być nie mogą, a i bas śmiga tu w wielu kierunkach na typowym tameimpalowym przesterze. Parker wyprowadził więc kawałek z dusznego parkietu gdzieś na pobliską plażę, ale spokojnie – potańczyć da się do tego dalej. –S.Kuczok
-
Miguel "Told You So"
(15 listopada 2017)Miguelowi jak na razie szło w kratkę. Przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy słuchacza: imho czasem udało mu się nagrać coś naprawdę interesującego (tak było, z chyba lekko zapomnianym dziś singlem "Adorn"), a innym razem zadowolił się dość przewidywalnym graniem, (longplay Wildheart jakoś nigdy nie zdobył mojej sympatii). Ale akurat singlem "Told You So" gość znowu rozbudza moją ciekawość, a to za sprawą kanciastego, "gumowego" r&b, w którym skryła się partia gitary przechwycona jakby od Alana Palomo pod płaszczem Neon Indian. Ale przede wszystkim Miguelowi udało się sklecić coś chwytliwego, a tym samym przyciągnąć uwagę całkiem niegłupim refrenem. Teraz tylko podtrzymaj ten feeling ziom i wtedy z przyjemnością posłucham sobie twojej nowej płytki. Umowa stoi? Okaże się w grudniu. –T.Skowyra
-
Mike WiLL Made-It feat. Chief Keef, Rae Sremmurd "Come Down"
(22 marca 2017)Rae Sremmurd i Chief Keef na upbeatowym podkładzie Mike'a, czy to mogło się nie udać? Po bliższym kodeinowym trapom “Gucci On My“ z 21 Savage, Migos i YG (cóż za team!) na pokładzie, Williams uderza w bardziej pogodne tony, wypełnione festiwalem wyluzowanych nawijek i niekończącą się repetycją chwytliwego refrenu. To granie nieaspirujące do zupełnie niczego, miły soundtrack do popołudniowego piwa w plenerze i trzeba przyznać, że nawet z takim podejściem producent wypada całkiem przekonująco. Ransom 2 już w najbliższy Tłusty Piątek, nie przegapcie. –W. Chełmecki
-
Mikromusic "Krystyno"
(19 sierpnia 2015)Miejmy nadzieję, że wykres osiągnięć Mikromusic nie przypomina wizualnie krzywej Gaussa, a bardziej jednak sinusoidę, na której cudowna "Chmurka" i sięgająca dna "Krystyno" pełnią funkcję przeciwnych amplitud. Nie wiem, co tu jest najgorsze – topornie wmiksowane, pseudojazzowe klawisze, żenująca próba osadzenia neurozy OK Computer w niby-zabawnym kontekście ona-on-jego stara czy może okropne linijki, mogące spokojnie stawać w szranki z radosną twórczością The Dumplings. Wrocławianom polecałbym jednak celować w zwiewniejsze kawałki, wychodzą im znacznie lepiej. Jedyny plus, że na oczyszczenie odświeżyłem sobie "Paranoid Android" – nadal jest wybitne, Krystyna potwierdzi. –W.Chełmecki
-
Milion Terapii feat. Dzieciak ref. Michał Wiśniewski "Różaniec Emigranta"
(28 listopada 2016)No grubo panowie, nie powiem. 4 minuty jakiś mroczny łucznik z nożem ściga przez leszczyny pannę w rytm dramatycznej nawijki rapera w piżamie, aby wszystko, co skumulowało się w tym absolucie, eksplodowało w patetycznym refrenie Wiśniewskiego, wizualnie oddanym za pomocą pełnego tęsknoty wzroku emigranta próbującego dostrzec nim − Polskę. Nie ukrywajmy, kto w tym ultra ważnym projekcie jest najciekawszy. Wiśniewskiemu jako artyście można zarzucić wiele, jednak postępujący geometryczny progres jaki robi w wypuszczanych co roku solowych kawałkach to jest niepojęty fenomen zasługujący na tkliwe wyróżnienie. Koleś na skraju wypalenia daje taki absolut (tak, dwa razy w jednym akapicie umieszczę to słowo, bo w końcu zasłużył), w 4 minuty (trochę) przebijając "filiżankę", blokując podium wielce szlachetnego gatunku piosenki-chujowej, wydawałoby się, że na całą dekadę, gdyby nie to, że zrobił to już dwukrotnie na przestrzeni ostatnich lat − szacun.
Cokolwiek tu dodam to i tak wyjdzie płasko, więc wkleję prywatę, bo bardziej od jakości, obuchem w potylicę, bije mnie siła reminiscencji tego kawałka i samego Michała, dzięki któremu za szczeniaka porzuciłem katowanie Honoru. Obczajcie ”Moje Serce Bije Z Prawej Strony”, nie wiem czy za wklejanie tego nie grozi sztuma, ale abstrahując od tego, fakt że te zaśpiewy tak płynnie scalały się z sobą, było wystarczającym dysonansem poznawczym, aby skutecznie zejść ze świetlistej drogi białej Europy. Szczere dzienks Michał. −M.Kołaczyk
-
Mac Miller feat. Anderson.Paak "Dang!"
(5 sierpnia 2016)Po wyśmienitym, przeraźliwie bezwładnym Watching Movies With The Sound Off ("Avian", "S.D.S", dojebana płytka) Mac Miller miał małe szanse nie zsucharzyć, i kto słuchał zeszłorocznego GO:OD AM, ten wie jak daleko temu do tamtych wyżyn. "Dang! " to jednak zupełnie inna bajka. Pomo wyczarował idealny pod Millera, zamglony podkład, lądujący gdzieś między leniwym nu-disco Basanova a tegorocznym krążkiem Kaytranady i robiący robotę nawet, jeśli nie zwróci się uwagi na takie porozrzucane delicje, jak subtelna, puszczająca oko do 90s’owego bitmejkingu gitka albo narzucający się gdzieniegdzie, metaliczny wtręt – jakieś "Unique" GoldLinka się wkrada, nawet featuring się zgadza. No właśnie: ponoć Anderson.Paak byle gówna nie tyka; w tym wypadku trudno się nie zgodzić. –W.Chełmecki