Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
-
F - Krótka Piłka - Piosenki
-
Flying Lotus "Post Requisite"
(9 listopada 2017)Mówi się, że "Post Requisite" to jedyna dobra rzecz związana z Kuso - reżyserskim debiutem FlyLo, który mogliśmy zobaczyć w tym roku chociażby na wrocławskich Nowych Horyzontach. Filmu nie widziałem, więc się nie wypowiem, ale trzeba oddać, że trwający równiutko 131 sekund "Post Requisite", który na fabularnym debiucie Ellisona stanowił muzyczny motyw główny, faktycznie jest sztosem i wolę tę produkcję od czegokolwiek na You’re Dead. Zresztą ten numer ukazał się już na soundcloudzie artysty w 2015 roku i muszę uderzyć się w pierś, że olałem ten utwór 3 lata temu, no ale chyba każdy ma prawo o czymś zapomnieć, zwłaszcza że dobra muzyka broni się przecież niezależnie od tego czy mamy 2015, czy też 2017 rok, prawda? W kontekście "Post Requisite" trzeba przyznać, że imponująco brzmi soczysta, fusionowa linia basu, za której narracją wprost chce się podążać! FlyLo po raz kolejny uwydatnia w produkcji swój spirytualny rodowód i, a to ci niespodzianka, radzi sobie z tymi trikami wyjątkowo dobrze! Czekamy na płytę, natomiast takich cymesów muzyczno-wizualnych (sprawdźcie również świetny teledysk) chcemy jak najwięcej! –J.Marczuk
-
Flying Lotus feat. Kendrick Lamar "Never Catch Me"
(4 września 2014)K. Dot zwinął wszystkie bity na Captaina Murphy’ego wykorzystując je, mając w pamięci ”Cosplay” na składankę Adult Swim, prawdopodobnie o niebo lepiej niż prawowity właściciel. Vibe na podśpiewywanym hooku rodem z intra ”The Art of Peer Pressure”, pianino przywołuje na myśl ”Keisha's Song”, a i Kendrick jakiś taki bardziej ”sectionowy” w tej nawijce. Dodatkowo cieszy fakt, że instrumentalna końcówka oddaje klimat bliższy cosmogrammowym odlotom, niż harmonijnej następczyni. Ode mnie plus na zachętę, bo ponoć to tylko preludium. -W.Tyczka
-
Foliage "Dare"
(27 czerwca 2017)Nie wiem, kim jest Manuel Joseph Walker z San Bernardino, ale już go lubię. "Dare" to kawałek dla wszystkich, którzy za początek dream-popu uważają "Lost In The Supermarket" albo marzą o DIIV w pogodniejszym, zwiewniejszym anturażu (think "Dopamine"). Janglujący, niemal przezroczysty drive gitar kontrowany jest przez bezwładne plamy basu i mógłby to być kolejny przykład generycznego revivalizmu, a jednak jak rzadko kiedy nie mogę oderwać się od tych pędzących, naiwnych melodyjek, odsyłających do czasów, gdy w głowach twee-dzieciaków dopiero zaczynały kiełkować idee eksperymentowania z dźwiękiem. Naturalnie nie ma co liczyć na genialny longplay, ale może warto będzie dać szansę Silence, którego premiera planowana jest na 20 lipca – ja przynajmniej sobie tego nie odmówię. –W.Chełmecki
-
Forest Swords "The Highest Flood"
(10 marca 2017)–W.Sawicki
-
Forever "Falling"
(21 czerwca 2017)Skoro Wojtek pochwalił nowy kawałek kanadyjskiego duetu Exit Someone, to ja dodam tylko, że piękniejsza połowa duetu, czyli June Moon, również tworzy cudne rzeczy. Zresztą wiedziałem o tym od momentu zaznajomienia się z jej zeszłoroczną EP-ką wypuszczoną pod pseudonimem Forever. Na tym wydawnictwie znalazły się intymne, nieco wycofane piosenki w połączeniu ze zmysłowym wokalem, tymczasem "Falling" jest krokiem ku bardziej tanecznej formule nieśmiałego synth-popu. Wyobraźcie sobie onieśmielającą Kylie z Fever zmiksowaną z czułością i delikatnością Nite Jewel w produkcji Metro Area sprzed dekady (a w rzeczywistości za bity odpowiada Ouri) – takie wyważenie proporcji sprawia, że trudno mi się oderwać od tych zaledwie trzech minut muzyki. Więc oczywiście czekam na kolejną rzecz od Exit Someone, ale czuję, że w albumie z takimi piosenkami jak nowy singiel Forever zakochałbym się od pierwszego usłyszenia. A podobno EP-ka już w drodze, więc pozostało tylko cierpliwie czekać. –T.Skowyra
-
Four Tet "Two Thousand And Seventeen"
(5 lipca 2017)"Two Thousand And Seventeen" is 2001 – tak można najkrócej zdefiniować najnowszy kawałek Four Teta. Na najnowszym utworze londyńskiego producenta nie znajdziecie śladów marzycielskiego vibe'u charakterystycznego dla cykaczy z There Is Love In You ani też nie doświadczycie intensywnych wrażeń rodem z progresywnego Morning/Evening, ale czy ktoś z nas nie miałby czasem ochoty na krótką podróż sentymentalną? W taki wojaż zabiera nas Kieran Hebden, zwłaszcza gdy stawia na synkopowany rytm, wycofany, downtempowy podkład i prześliczne serpentyny samplowanej gitary (harfy?). I choć "Two Thousand And Seventeen" w żadnym stopniu nie może równać się z dźwiękowymi ilustracjami zawartymi na Rounds, to i tak w pełni popieram takie mrugnięcia okiem w kierunku "starych, dobrych czasów". –J.Marczuk
-
Samantha Fox "Hot Boy"
(13 kwietnia 2018)”Była symbolem seksu lat 80. Jak zmieniła się przez lata?" – ileż razy ten nudny lead pojawiał się na różnych portalach. Choć jak widać wciąż przyciąga czytelników, bo faktycznie w naszym kraju (i nie tylko w naszym), Samantha Fox była uznawana za prawdziwą SEKSBOMBĘ. Ale młodość szybko przemija i w tę niedzielę (15 kwietnia) autorka przeboju "Touch Me" skończy... Jeśli jesteście ciekawi, to sprawdźcie sami. Ale czemu służy cała ta pisanina? Otóż Samantha wypuściła niedawno nowy singiel, za produkcję którego odpowiedzialny jest mastermind rozwiązanego już projektu Sally Shapiro, a więc Johan Agebjörn. Trzeba przyznać, że Brytyjka to wokalistka diametralnie inna od skrytej w sobie, nieśmiałej Sally, ale liczyłem na co najmniej świetny numer. Niestety, w "Hot Boy" wyczuwam zaledwie poprawne opracowanie przebojowego italo-disco i poza słowem "fajne", nie jestem w stanie znaleźć innego wartościującego określenia. Ale za to w ramach ciekawostki ten nowy numer sprawdza się bardzo dobrze. –T.Skowyra