Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
-
Thou Magus
(4 września 2018)Heathen sprzed czterech lat, będąc pierwotnie środowiskowym klasykiem, niespodziewanie wdarło się nawet na poptymistyczne Porcysowe salony. Z Magus raczej nie będzie podobnie. Przynajmniej w redakcyjnych kuluarach nie zachwala się nowego Thou tak, jak czyniło się to pod koniec roku 2014. A szkoda, bo najprawdopodobniej spotykamy się właśnie ze szczegółowym i kompleksowym przeglądem wszystkiego tego, co składało się na unikatowe brzmienie anarcholi z Luizjany. Post-rockowe crescenda rzadziej tańczą w bagnie mulistych riffów. Tempo: średnie, bo palce już nie tak często urządzają sobie efekciarskie spacery po gryfie. Thou "droniaste", atmosferyczne i rozciągnięte do granic możliwości. Chcąc sprowadzić stylówkę z Magus do prostego działania arytmetycznego otrzymamy coś na kształt Heathen – impet. Dodać brutalizm, a raczej: black metalowy "archaiczny" feeling. Niedosłownie rzecz jasna, bo na czarno się tutaj bynajmniej nie gra, ale Funck potrafi momentami warknąć w tę nutę. Produkcyjnie? Surowizna deluxe. Wyobraźcie sobie, że rany po balladach Low z wysokości I Could Live in Hope uprzejmie potraktujecie papierem ściernym. Pierwotnie narzekałem na kolejne w wydaniu Thou pięć kwadransów. Że za długo, i że tak nie można, kiedy swoje kompozycje wypruwa się z "przyspieszeń" i włącza permanentny tempomat. Przy kolejnym, teraz nastym odsłuchu, tracę poczucie czasu zupełnie tak, jakbym obcował z monumentalnymi dziełami stonerowych wieszczy. Czas zatrzymuje się nie tylko dla umarłych. Są jeszcze Electric Wizard, Sleep, a także chłopacy z Thou. –W.Tyczka